To zupełnie inne klimaty niż Mazury czy Warmia. Jest tam zupełnie inaczej. Wytłumaczyć tego nie potrafię. Musicie sprawdzić to sami. Naprawdę warto. Nie tylko po to, żeby zobaczyć jedną z najstarszych w regionie rzeźb stojących na wolnym powietrzu. Do granicy można stamtąd dojść spacerkiem.
Zacznijmy zatem naszą znajomość z tą wsią od granicy właśnie. Do 1945 roku. Mołtajny leżały w powiecie gierdawskim. I tak mogło być i po 1945 roku. Wbrew dość powszechnemu mniemaniu w tym przełomowym roku nasza północna granica z Rosją była płynna, a Rosjanie robili z nią, co chcieli, czyli przesuwali coraz bardziej na naszą niekorzyść.
Tak było między innymi z Gierdawami (teraz to Żelaznodorożnyj), które krótko należały do Polski, bo Rosjanie szybko je sobie zabrali. (Wtedy i teraz dzieli je od Mołtajn 10 kilometrów). W takiej sytuacji starosta gierdawski Józef Kaszyński przeniósł się do położonego tuż przy obecnej granicy Nordenborka (teraz Kryłowo).
W październiku 1945 roku starosta jechał do Olsztyna zdać obowiązki, ale przed Rudziszkami (leżą teraz po polskiej stronie) natknął się na granicę, która dzień wcześniej przebiegała jeszcze kilka kilometrów na północ od tego miejsca. Starostę sowieci przetrzymali 6 godzin, ale ostatecznie wypuścili. Nordenbork polscy urzędnicy opuścili ostatecznie 7 i 8 listopada 1945 roku. Wraz z nimi wyjechali stamtąd polscy osadnicy.
Po tym siedzibę powiatu przeniesiono do leżącej już po polskiej stronie Skandawy, a powiat gierdawski ostatecznie zlikwidowano w grudniu 1946 roku. A Mołtajny (wtedy Mułtajny) włączono w skład powiatu kętrzyńskiego. W przygranicznym pasie pojawili się tam nieliczni polscy osadnicy, a potem, dużo liczniej, Ukraińcy przesiedleni tam w ramach przymusowej i zbrodniczej akcji „Wisła”.
We wsi stoi XV-wieczny kościół (w środku ołtarz z końca XVIII wieku), którego patronem przez 300 lat był ród von Egloffsteinów, od XVI wieku władający sąsiednimi Arklitami, a potem i Mołtajnami. Przed kościołem do naszych czasów zachował się (uszkodzony) grobowiec Albrechta Dytryka Gotfryda hrabiego von Egloffsteina († 1791) i jego żony Henrietty († 1776). To najstarsze zachowane pomniki nagrobne w naszym regionie. Starsze mogą być tylko nagrobki w Kotle Wielkim koło Pisza, ale pod warunkiem, że rzeczywiście spoczywają tam polscy arianie.
Najstarszą rzeźbą w regionie poszczycić może się Olsztyn. Tam, koło kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, stoi pomnik Chrystusa Króla z 1737 roku. Został ufundowany przez mieszkańców Olsztyna na pamiątkę epidemii dżumy, która na początku XVIII wieku zdziesiątkowała ludność miasta. Rzeźba do 1949 roku stała blisko ratusza, ale nie podobało się to komunistom, dlatego ją przestawiono. Malkontenci mogą oczywiście przekonywać, że starsze są tzw. baby pruskie, ale to jednak inna para kaloszy.
Wracajmy jednak do Mołtajn, a konkretnie do wspomnianych już Arklit. Też już wspomniany Albrecht Dytryk i tak dalej zbudował tam 10 lat przed śmiercią imponujący pałac. „Powstała budowla, która dzięki harmonii proporcji, elegancji detalu architektonicznego, zachowanej jednorodności stylistycznej była jedną z ciekawszych realizacji pruskiej architektury rezydencjalnej z końca XVIII wieku” — piszą Małgorzata Jackiewicz-Garniec i Mirosław Garniec w książce „Pałace i dwory dawnych Prus Wschodnich”.
O dziwo, Rosjanie zostawili go w 1945 roku w spokoju, ale zabrali do siebie tory wąskotorówki, która z Kętrzyna biegła przez Mołtajny do Gierdaw. W pałacu pozostały między innymi starodruki i herbowy serwis z miśnieńskiej porcelany, który podarował Fryderyk Wielki. Pałacem zajęli się szabrownicy. To, co zostało, przejął z czasem PGR.
Po remoncie w latach 60. XX wieku na piętrze mieszkał dyrektor PGR, natomiast na parterze znajdowało się przedszkole. W 1978 roku budynek został opuszczony i zaczął popadać w ruinę. Mieszkający w Niemczech Egloffsteinowie zaoferowali wsparcie finansowe przy odbudowie, ale nic z tego nie wyszło. W latach 80. ktoś zaprószył tam ogień. W połowie lat 90. zawalił się dach pałacu i wkrótce zostały tu tylko zrujnowane mury. Teraz to własność prywatna.
Z wyposażenia pałacu do naszych czasów ocalało tylko kilka rzeczy, między innymi wspomniany serwis. W muzeum na kętrzyńskim zamku można obejrzeć kartusz herbowy (ozdobne obramowanie tarczy herbowej) Egloffsteinów.
Młody lin w jeziorze
Mołtajny leżą nad niewielkim Jeziorem Arklickim (powierzchnia 58,2 ha). Od strony wsi znajduje się plaża. Wzdłuż jeziora biegła niegdyś wspomniana linia kolejowa, której nasyp zachował się do dzisiaj i jest widoczny z drogi. Jezioro (linowo-szczupakowe) jest zarządzane przez okręg PZW w Olsztynie, obowiązują tam więc standardowe przepisy wędkarskie. Jezioro jest zarybiane przez PZW. Ostatnio, w listopadzie 2024 roku, trafiło tam 40 kilogramów młodych linów.
Na północ od wsi zachował się odnowiony cmentarz z czasów Wielkiej Wojny. Przez pobliskie Barciany przebiega fragment trasy rowerowej Green Velo (odcinek Węgorzewo — Korsze). W okolicy można przenocować w agroturystyce w Gęsińcu Wielkim (8 km na południe od wsi, w stronę Barcian). Wbrew nazwie osady panują tam bardzo kameralne warunki, bo w Gęsińcu Wielkim stoją tylko 3 domy: ZOBACZ TUTAJ
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez