To taka moja, bardzo osobista atrakcja. Po prostu lubię to miejsce. Zapewne państwo się tam nie wybierzecie, ale przynajmniej obejrzyjcie na foto.
Kiedy jeżdżę rowerem po podolsztyńskich lasach często mi się zdarza trafiać na stare warmińskie drogi, które kiedyś dokądś prowadziły, a teraz hulają po nich tylko leśne zwierzaki. Zdarza mi się też odkryć bruk pod warstwą piachu. Zresztą nie tylko wokół Olsztyna, bo też i na Mazurach.
Czasami o tym, że kiedyś zamiast sosen w tym miejscu mieszkali ludzie świadczą już tylko kamienny próg czy zdziczałe owocowe drzewo. To niesamowite uczucie, kiedy jadąc jesienią leśną ścieżką, nagle widzisz drogę zasypaną śliwkami czy malutkimi jabłkami.
Zerwany most na Łynie tkwił mi w głowie niczym drzazga od czasu kiedy w necie zobaczyłem jego zdjęcie. I w końcu dojechałem tam rowerem. I jestem do tej pory zauroczony tym miejscem.
Most zbudowano w połowie XIX wieku. Przetrwał do lat 80 ubiegłego wieku. Zachowane do dzisiaj jego kamienne podstawy zaświadczają, że kiedyś przez niego prowadziła dokądś droga, do ludzi.
Przez wieki w jego pobliżu istniała tam niewielka osada Soyka (Sójka), która swoimi korzeniami sięgała czasów średniowiecza. Most połączył ją z Rusią. Był tam młyn, tartak, karczma.
- Gdy w latach 70 chodziłem po Lasach Łańskich, tutaj miałem pierwszy odpoczynek, pamiętam dom, studnie z żurawiem i stodołę, dom od rzeki z werandą opleciony dzikim winem. Później została stodoła, przechowywano w niej siano, gospodarstwo zniknęło, podwórze zarosło, w tej stodole czasem się nocowało, był jeszcze solidny most drewniany, droga do niego biegła od wsi Ruś, boczna droga skręcała na most była brukowana, przed mostem szła z lewej strony droga do gospodarstwa, byłej leśniczówki Sójka - takie wspomnienie znalazłem na stronie Lasy Łańskie Historia. Tajemnice Leśne. Wiadomości
Dzisiaj pozostały już tylko te kamienne fundamenty. Nie ma już Soyki, tak jak nie ma pobliskiego Jełgunia. Z tym, że jego znikanie trwało dłużej.
— Niewiele ponad 120 lat temu, pracowała tam huta szkła ze szlifiernią, była karczma i szkoła, w osadzie mieszkało około 300 osób. Trzy piece huty produkowały szkło okienne, kieliszki, butelki, naczynia. Ługowano popiół drzewny uzyskując potaż – cenny surowiec do produkcji farb, piwa, a także szkła — to nie jest obrazek z Górnego Śląska. Tak o Jełguniu napisał Andrzej Małyszko, mieszkaniec pobliskiej Rusi i jeden z inicjatorów postawienia w 2004 roku krzyża upamiętniającego w środku lasu istnienie tej nieistniejącej już wsi.
Dobre czasy dla Jełgunia trwały około stu lat. Huta powstała bowiem w 1785 roku i przetrwała do roku 1876 r. Wtedy wieś błyskawicznie opustoszała. Zostało w niej kilkanaście osób. W miejscu wsi zbudowano dom dla robotników leśnych. Wieś istniała jeszcze po wojnie, ale od lat 60tych nikt już tam nie mieszkał.
Most znajdziecie na mapach Googla. Z takim optymistycznym dopiskiem: Tymczasowo zamknięte….
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez