Jak najlepiej oglądać Mazury? To oczywiste. Jeżdżąc po nich rowerem i zsiadając z niego kiedy tylko coś nam wpadnie w oko.
Kolejna dobra wiadomość dla rowerzystów i miłośników mazurskiej historii. Odnowiono właśnie szlak rowerowy "Śladami Historii Wsi Klon i okolic". Cała tras liczy nieco ponad 20 kilometrów i wiedzie z Klonu przez Księży Lasek i Orzeszki do Kolonu.
Teraz powstały tam w Klonie i Orzeszkach Miejsca Obsługi Rowerzystów.
— To dla nas wyjątkowy dzień, który wpisuje się w rozwój turystyki i poprawę infrastruktury w naszej gminie — powiedział Grzegorz Kaczmarczyk, wójt gminy Rozogi. i dodał: — Nasza gmina stawia na rozwój turystyki jako kluczowy element strategii zrównoważonego rozwoju, a ten projekt jest tego najlepszym przykładem.
— Ten szlak to pomnik naszej lokalnej historii, który pozwoli mieszkańcom i turystom głębiej ją poznać i docenić — stwierdził Jarosław Kozikowski, prezes Stowarzyszenia na rzecz rozwoju wsi Klon i okolic.
1. Klon
Święci
Ta powstała w XVII wieku wieś jest w całości wpisana do Krajowego Rejestru Zabytków. Znajduje się tu 18 zabytkowych obiektów — dwa kościoły i 16 drewnianych chałup mazurskich.
Klon w odróżnieniu od innych mazurskich wsi zachował w okresie międzywojennym drewniany charakter. To był prawdziwy ewenement na Mazurach. Po wojnie było tam około 100 starych, mazurskich chałup. Potem było ich coraz mniej, dzisiaj około 20, a kolejne chylą się ku upadkowi.
Co ciekawe Klon był na początku swojego istnienia katolicką enklawą na Mazurach.To dlatego, że zasiedlili go Kurpie.
Dopiero później wzrosła liczba ewangelików. W XIX wieku działała tam "sekta świętych". Założyło ją kilku mieszkańców Nidzicy a jej wyznawcy pojawili się także w Klonie. Wyróżniało ich między innymi to, że nie pozdrawiali się słowami "Dzień dobry" czy ""Bóg z tobą".
Dopiero później wzrosła liczba ewangelików. W XIX wieku działała tam "sekta świętych". Założyło ją kilku mieszkańców Nidzicy a jej wyznawcy pojawili się także w Klonie. Wyróżniało ich między innymi to, że nie pozdrawiali się słowami "Dzień dobry" czy ""Bóg z tobą".
Dlaczego?
— Proszę pana, co ma znaczyć dzień dobry, którego życzy mi jeden bądź drugi sąsiad? Gdyż dzień dał Bóg, on życzy mi ustami, według rozpowszechnionego zwyczaju dobrego dnia, a w sercu być może życzy mi po tysiąckroć złego. My nie wypowiadamy pozdrowień, ale pomagamy naszym braciom jak możemy. Nie
posyłamy naszych dzieci do szkoły, ale wyjaśniamy im na własny sposób Biblię w cierpliwości, miłości, łagodności serca, a nie tak jak głoszą ją duchowni — wyjaśniał jeden ze "świętych".
posyłamy naszych dzieci do szkoły, ale wyjaśniamy im na własny sposób Biblię w cierpliwości, miłości, łagodności serca, a nie tak jak głoszą ją duchowni — wyjaśniał jeden ze "świętych".
Jak wspomniałem "święci" pojawili się także w Klonie. Doszło tam do głośnego zdarzenia. Na zebraniu modlitewnym jedna z kobiet „w świętym szale”, naśladując Abrahama, miała ofiarować Bogu swoją córkę. Okazało się, że sprawczyni była psychicznie chora, zmarła w czasie śledztwa. A dzieciobójstwo było tylko plotką.
Jakub Pałaszewski i Jakob Pallaschewski
Po powstaniu styczniowym we wsi osiedliło się kilku powstańców styczniowych. Jeden z nich spoczywa na cmentarzu katolickim. Zachował się jego grób z 1938 roku. Wystawiła mu go córka. Spoczywa tam jednak już nie Jakub Pałaszewski, ale Jakob Pallaschewski. Czy jego córka czuła się już Niemką? Czy też raczej w 1938 roku postawienie polskiego nagrobka nie było już możliwe? Tego nie wiem.
Coś tu może być na rzeczy. W 1884 roku powstała w Klonie polska biblioteka. Była to jedna z pierwszych bibliotek polskich na Mazurach. Rocznie biblioteka rejestrowała 60-80 czytelników. Działała do 1938 roku kiedy to cały księgozbiór został spalony a bibliotekarz Alfons Kaliszewski aresztowany. Co się z nim dalej stało, tego nie wiadomo.
Czerwony styczeń
Styczeń 1945 roku w Klonie był podobny jak w innych warmińskich i mazurskich wsiach. Rosyjscy żołnierze zamordowali całą rodzinę o nazwisku Olbrisch. Rozstrzelali też 4 innych mieszkańców wsi. 13 innych zostało wywiezionych w głąb Związku Sowieckiego
W Klonie po wojnie pozostało wielu Mazurów. Rozczarowani kiedy tylko władza wyraziła na to zgodę, wyjeżdżali do RFNu. W latach 1952-1977 z Klonu wyjechało 271 ewangelików. Pozostała tylko jedna rodzina. Ostatnie nabożeństwo w protestanckim kościele z 1938 roku odprawiono w 1978 roku. Potem kościół niszczał, aż kupiło go i odnowiło Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Wsi Klon. Kościół niestety spłonął. Ocalał krzyż z jego wieży. Odnaleziony go w pogorzelisku trafił do kościoła katolickiego z 1871 roku, który jest pod wezwaniem...Znalezienia Krzyża Świętego.
2. Księży Lasek
Wieś powstała prawie 100 lat później iż Klon. Wtedy w miejscowym kościele ewangelickim nabożeństwa były odprawiane w języku polskim, a co cztery tygodnie w niemieckim.
Zachował się tam murowany kościół z1928 r.oku. Jego barokowe wyposażenie pochodzi z kościoła w Rozogach. W świątyni wiszą tablice z nazwiskami poległych w wojnie prusko-francuskiej 1870-71 i w czasie Wielkiej Wojny.
Po wojnie kościół pozostał przy ewangelikach. Liczba wiernych jednak systematycznie malała, bo Mazurzy wyjeżdżali do Niemiec. W 1982 roku było ich już tylko 7. Rok wcześniej miejscowi katolicy
bezprawnie zagarnęli świątynię.
W tym czasie toczyły się rozmowy pomiędzy ewangelickim Konsystorzem i olsztyńską Kurią Biskupią w sprawie dzierżawy kościoła.
bezprawnie zagarnęli świątynię.
W tym czasie toczyły się rozmowy pomiędzy ewangelickim Konsystorzem i olsztyńską Kurią Biskupią w sprawie dzierżawy kościoła.
. — Konsystorz przyjął propozycje strony katolickiej, ażeby naliczać czynsz według obiektywnej wartości i zaproponował wartość 3.500 kg żyta rocznie — pisze ks. Jacek Maciej Wojtkowski w książce "Świątynie ewangelickie przekazane katolikom na Warmii i Mazurach w latach 1972-1982".
Ostatecznie umowę podpisano w 1983 roku.
O wsi stało się głośno w całej Polsce, kiedy w sierpniu 2024 roku sąsiad zastrzelił sąsiada. Zastrzelony Mirosław B. i sprawca Jacek Z. bardzo dobrze się znali, byli sąsiadami przez drogę. Jacek pomagał Mirkowi w pracach na polu.
— Jestem w szoku, bo między Mirkiem a Jackiem nie było żadnych zatargów. Mirek dawał mu pracę, pomagał, pierwszy pobiegł z pomocą, gdy dom Jacka się palił. To on go uratował, bo on w tym czasie spał — mówił wtedy sołtys wsi.
3. Orzeszki
Orzeszki w dawniejszych czasach nazywały się Orzesky, może od nazwiska pierwszego osadnika, którego Niemcy zwali Orsessek. Na początku XIX wieku oficjalną nazwę wsi zmieniono na Zielonygrund
We wsi zachowało się kilka drewnianych chałup z przełomu XIX i XX wieku,
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez