Most znowu będzie się obracał

2025-06-14 08:00:00(ost. akt: 2025-06-13 22:15:32)

Autor zdjęcia: ih

Dla wielu mieszkańców i turystów to właśnie most – a nie okoliczne jeziora czy Twierdza Boyen – jest najczytelniejszym symbolem miasta. Jego 20,6-metrowe, ważące ok. 100 t przęsło obraca się w poziomie o 90°, ustawiając się równolegle do nabrzeża i zwalniając drogę jednostkom pływającym.

Co ważne, wbrew trendom mechanizacji, most do dziś obsługuje ręcznie jedna osoba, a pełny cykl otwarcia lub zamknięcia trwa ok. 5 minut. Teraz most przechodzi poważny remont, ale wszystko wskazuje na to, że niedługo znowu połączy oba brzegi Kanału Łuczańskiego.

Co oczywiste, zanim pojawił się most, musiał powstać wspomniany kanał. Stało się to w drugiej połowie XVIII wieku, kiedy Prusacy połączyli jeziora Niegocin i Kisajno i tworząc wodną „obwodnicę” Giżycka.

Most obrotowy Giżycko

Sto lat później powstała twierdza Boyen, która ma kształt sześcioboku i jest otoczona potężnymi murami z cegły i kamienia. Długość murów obronnych: około 2,3 km. Powierzchnia twierdzy: około 100 ha.

Twierdzę można zwiedzać przez cały rok. Po drodze do obejrzenia między innymi:

1. Galeria w koszarowcu; znajduje się tam między innymi duża makieta twierdzy, sala żołnierska, sala poświęcona historii Giżycka i sala Solidarności.

2. Laboratorium prochowe: zobaczyć tu można: broń palną – czarno prochową, broń i amunicję myśliwską. Największa atrakcję stanowi replika armaty oblężniczej z 1871 roku.

3. Stajnia z wozownią: można tu zobaczyć miedzy innymi stary powóz, szwajcarską kuchnię polową z początku XX w. czy wóz wojskowy taborowy z okresu międzywojennego.

Do środka twierdzy wiodą 4 bramy. Przy Bramie Kętrzyńskiej znajdowała się niegdyś stacja gołębi pocztowych. Kiedy w czasie Wielkiej Wojny zaczęto używać gazów bojowych, gołębim zakładano czasami małe maseczki gazowe, aby meldunki i rozkazy z pewnością dotarły tam, gdzie było im to przeznaczone.


Z kolei w czasie II wojny w twierdzy chroniono przed zatruciem już nie gołębie, ale samego wodza III Rzeszy. Badano tam bowiem żywność, która potem wędrowała do Wilczego Szańca.

Wracajmy jednak do mostu, który miał połączyć miasto z twierdzą. Najpierw była to drewniana przeprawa, która runęła, kiedy wjechał na nią transport z amunicją.

Następna konstrukcja była już zdecydowanie porządniejsza i dotrwała do naszych czasów, choć po drodze próbowano zastąpić siłę ludzkich mięśni elektrycznością.

W 1945 roku wycofujące się oddziały Wehrmachtu uszkodziły most, który jednak został szybko odbudowany. W 1969 roku zastąpiono człowieka wspomnianą elektrycznością, ale zrobiono to zgodnie z socjalistyczną solidnością czyli byle jak. W efekcie za szybkie obroty powodowały uderzenia przęsła o przyczółki.

Most unieruchomiono a w jego miejsce powstała "tymczasowa" przeprawa zbudowana przez saperów. W końcu jednak zdecydowano się na remont i oryginalny most zaczął w 1993 roku znowu się obracać poruszany siłą ludzkich mięśni a pięciominutowy pokaz stał się letnią atrakcją turystyczną.

Tak było do 2024 roku, kiedy w czasie prac przy czyszczeniu kanału naruszono jego konstrukcję. Trzeba było zdemontować przęsło. Teraz wszystko wracana swoje tory.

„Wykonawca zapewnia zakończenie prac zgodnie z planem” – napisała na Facebooku burmistrz Giżycka Ewa Ostrowska.

Zatem, jeżeli nic niestanie na przeszkodzie, 1 lipca most znowu zacznie się obracać.


Skąd wziął się „Kanał Łuczański” i dlaczego nie nazywa się „Giżycki”?

Korzenie tkwią w dawnej nazwie miasta. Po wojnie dzisiejsze Giżycko wróciło na monet do mazurskiej nazwy Lec, zaraz potem spolonizowanej na Łuczany.

W maju 1946 r. władze PRL nadały miastu nową nazwę Giżycko, upamiętniając mazurskiego działacza i pastora Gustawa Gizewiusza, XIX wiecznego obrońcy języka polskiego na Mazurach.

Razem z miastem „przechrzczono” też kanał – urzędowo stał się Kanałem Giżyckim, choć w codziennym użyciu wciąż królowało określenie „łuczański”.

Lokalna tradycja w końcu wygrała. Upór mieszkańców sprawił, że w 2016 r. rada miejska poprosiła MSWiA o przywrócenie historycznej nazwy. Argumentowano to „uporządkowaniem nazewnictwa i zgodnością z nazwą powszechnie używaną”. W konsultacjach aż 70 % giżycczan głosowało za „Łuczańskim”, więc minister zaakceptował wniosek.

Z dniem 1 stycznia 2018 r. kanał ponownie – już oficjalnie – stał się Kanałem Łuczańskim.

oprac. Igor Hrywna