Uważajcie. W Olsztynie oficjalnie pojawiła się Czarta i Topnik
2025-07-08 10:57:11(ost. akt: 2025-07-08 11:10:50)
Byłaby z nich niezła para. Z Czarty i Topnika. Nie wiadomo jednak czy wcześniej się spotkali. Teraz w każdym razie możecie ich spotkać na olsztyńskich ulicach.
Olsztynowi przybyła niezwykła atrakcja. To piętnaście odlewów rzeźb z brązu o wysokości około 40 cm każda. Przy okazji powstało też okolicznościowa publikacja. Baśniowe figurki, które można podziwiać w różnych lokalizacjach miasta stały się teraz oficjalną atrakcją Olsztyna.
Figurki to jeden ze zwycięskich projektów ubiegłorocznej edycji Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego: "Tropami baśni i legend z Warmii i Mazur”. Odlewy postaci odwołują się do baśni, legend, mitów, przekazów z terenu Warmii i Mazur.
Autorem projektu jest Jarosław Łaskarzewski, zaś same figurki wyrzeźbił olsztyński artysta Dawid Gołębiowski.
Wystarczy zatem dłuższy spacer po starówce i jej okolicach, żeby zobaczyć Kobietę o Bursztynowych Włosach, Kłobuka, Kamienną Dłoń, Czarownicę znad Bełdan, Królową Jezior, Czarta z Tałckiego Bagna, Titelitury, Barstuka, Karczmarkę z Nakomiad, Ałnę, Diabelską Kładkę, Smętka, Perkuna, Królową Róż i Topnika.
– Każdą z rzeźb umieszczono w charakterystycznym miejscu tak, by wtopić ją w przestrzeń miejską, ale jednocześnie przyciągać wzrok przechodniów – podkreśla Sylwia Naruszewicz, dyrektor Wydział Kultury olsztyńskiego ratusza.
Zatem teraz spotkacie na olsztyńskim Starym Mieście na przykład Czartę i Topnika. Czarta to bagnista wiedźma, która przyciągała ludzi w bagna, by już nigdy z nich nie wrócili.
Przedstawiano ją jako kobietę o dzikim spojrzeniu, z długimi mokrymi włosami, przesiąkniętą błotem i trawami, czasem o kopytach zamiast stóp.
Niektórzy mówili, że była duszą topielicy, która przed wiekami rzuciła się w bagno z rozpaczy, inni, że to diabelska zjawa strzegąca skarbu zatopionego na dnie bagna.
Topnik to z kolei mazurski demon wody, który mieszkał w głębokich jeziorach, rzekach i stawach, zwłaszcza tych, które miały tajemniczą lub „niespokojną” wodę.
Czasem przybierał postać niewielkiego wodnika, ryby, a nawet zwierzęcia wodnego z ludzkimi oczami. Miał zimne, śliskie ciało i nie znosił śmiechu nad wodą.
Wierzono, że ciągnął ludzi pod wodę, szczególnie tych, którzy kąpali się w nieodpowiednich miejscach, hałasowali lub zachowywali się lekceważąco wobec natury.
Topnik był demonem kary i równowagi. Dbał, by ludzie nie przekraczali granic w korzystaniu z darów przyrody. Woda mogła dawać życie, ale i je odbierać – a on był uosobieniem tej drugiej strony.
Połączyć mogła ich Diabelska Kładka nazywana też czasem „Diabelskim Mostkiem” lub „Kładką Zguby”. To drewniana, pozornie zwyczajna kładka nad strumieniem, która według wierzeń, po zmroku zmieniała się w pułapkę.
Mówiono, że została zbudowana przez samego diabła w zamian za duszę Mazura który chciał szybko dostać się na drugi brzeg bagna bez brodzenia w wodzie. Diabeł zgodził się pod warunkiem, że żaden człowiek nie może przejść po niej bez modlitwy i czystego sumienia, inaczej kładka się zapadnie.
Ale przecież w warmińskiej i mazurskiej demonologii nie brakowało też dobrych duszków, jak choćby Barstuka. To dobry duszek domowy, który pomagał w codziennych pracach domowych i gospodarskich. Przynosił zboże, doił krowy, pilnował porządku, a nawet ostrzegał przed nieszczęściem.
W Olsztynie nie mogło też zabraknąć najbardziej znanego duszka czyli Smętka, który trafił niegdyś do tytułu książki Melchiora Wańkowicza o przedwojennych Mazurach: "Na tropach Smętka".
Smętek błąkał się po lasach, polach, a zwłaszcza przy rozstajach dróg i nad jeziorami, jęcząc, zawodząc i wzbudzając lęk w napotkanych ludziach.
Smętek błąkał się po lasach, polach, a zwłaszcza przy rozstajach dróg i nad jeziorami, jęcząc, zawodząc i wzbudzając lęk w napotkanych ludziach.
Z czasem postać Smętka zaczęła nabierać symbolicznego charakteru – stała się uosobieniem ducha Mazurów, rozdartego między Polską a Niemcami, tradycją a nowoczesnością, życiem a śmiercią. W takiej formie występuje m.in. we wspomnianej książce Wańkowicza.
Więcej o postaciach, których figurki spotkacie na Starym Mieście przeczytacie w okolicznościowym wydawnictwie w wersji papierowej i elektronicznej, które ma promować wśród mieszkańców i turystów tę inicjatywę.
Książeczki z opisem postaci i mapką są do nabycia w punkcie Informacji Turystycznej przy Wysokiej Bramie (ul. Staromiejska 1).
Pojawienie się figurek zbiegło się z wydaniem multimedialnej "Antologii demonów Warmii i Mazur" autorstwa olsztyńskiego literata — Łukasza Staniszewskiego. Publikacja powstała przy merytorycznym wsparciu Jerzego Marka Łapo, kustosza Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie.
Najsłynniejsze figurki miejskie znajdują się we Wrocławiu. To krasnale. Swoimi korzeniami skrzaty nawiązują do lat 80. XX wieku i ruchu "Pomarańczowej alternatywy", który za pomocą graffiti z krasnalami w sposób pokojowy i humorystyczny walczył z komunizmem. Obecnie we Wrocławiu może być nawet 800 krasnoludków.
W naszym regionie pierwsze miejskie figurki, pofajdoki, pojawiły się w 2008 roku Szczytnie. Pofajdok to mały, figlarny stworek, coś na kształt domowego chochlika czy skrzata. Teraz jest ich kilkanaście.
Z kolei w 2024 roku Mragowo opanowali kowboje z mazurskimi akcentami. To 10 figurek związanych z Dzikim Zachodem, ale nie tylko. Bo jest wśród nich Celestyn Mrągowiusz, który w 1947 swoim nazwiskiem obdarzył nową nazwą Ządźbork, bo tak Mazurzy nazywali niemiecki Sensburg.
W Mrągowie stanęli też św. Wojciech i Marcin Luter, obaj w swoich tradycyjnych nakryciach głowy oraz Michał Kajka (1858 -1940, pochodzący spod Ełku polski poeta ludowy, artysta i działacz mazurski).
oprac. ih
oprac. ih
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez