Tutaj warmińscy biskupi przechodzili przez wrota

2025-08-12 16:00:00(ost. akt: 2025-08-12 15:33:36)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Butryny to koniec czy jak kto woli początek Warmii. Zależy czy popatrzymy na wieś z perspektywy Olsztyna czy Warszawy. Kilka kilka kilometrów dalej mamy już Mazury. W stojącej we wsi świątyni niegdyś witano nowych biskupów warmińskich, którzy z Warszawy wędrowali do Lidzbarka Warmińskiego. Niedawno znowu wskrzeszono tę tradycję.
Skąd pochodzi jej nazwa? Może od pruskiego vutris = kowal. Tak czy inaczej założycielami wsi na początku XV wieku byli Prusowie Dibiken i Kuniken. Potem we wsi pojawili się osadnicy z mazowsza, a wieś zaczęła mówić po polsku. W Butrynach przez wieki były silne polskie wpływy. W okresie Powstania Styczniowego w butryńskiej gospodzie, należącej do Jana Rafalskiego, czytano na głos polskie gazety (grób rodziny Rafalskich zachował się przy miejscowym kościele).


20 lat później we wsi założono polską bibliotekę Towarzystwa Czytelni Ludowych. A na zebraniu ludowym jego uczestnicy deklarowali: „Myśmy są tu sami Polacy i żadnej niemieckiej mowy słyszeć nie chcemy!”. problemem było jednak to, że polskimi Warmiakami nie miał kto przewodzić, brakowało inteligencji i szlachty. „Nie mamy panów”, pisał ktoś w „Gazecie Olsztyńskiej” w 1892 r. – „na naszej kochanej Warmii jesteśmy lud ubogi”.

Pozostawali tylko księża. Co ciekawe z germanizacją miejscowych Warmiaków walczył długoletni proboszcz Bernard Renkel, z pochodzenia Niemiec. Zabronił nawet organiście śpiewać po niemiecku. Tę działalność kontynuował jego następca w latach 1904–1933 – ksiądz Wacław Osiński. Potem proboszczem był ksiądz ks. Paweł Katscherowski. W 1939 roku został pobity przez niemieckich bojówkarzy za głoszenie kazań dla polskich jeńców wojennych w efekcie czego zmarł w październiku 1939 roku.

Językiem, którym komunikowali się przedwojenni mieszkańcy Butryn i okolic była głównie gwara warmińska. – Rodzice tak jak i wszyscy tu po polsku gadali. To znaczy po naszamu. Nie pamiętam, ilu tu w Butrynach było wtedy Polaków, ale pamiętam, że były polskie msze. Księdzem był wtedy Kaczorowski. Ja jako dziecko umiałam czytać po polsku. W szkole zmuszano do mówienia po niemiecku. – wspominała tamte lata jedna z mieszkanek wsi w książce " Trwanie Warmii. 600 lat Butryn".

Butryny w okresie międzywojennym były prężną wsią. W okresie międzywojennym Warmiacy mogli poweselić się w gospodzie, a ich zony zrobić zakupy w kilku sklepach i drogerii. We wsi była też stacja benzynowa krawiec i dentysta. A dla tych, którzy nie pomiarkowali w piciu była nawet wiejska izba wytrzeźwień.

Po wkroczeniu w styczniu do wsi rosyjskich żołnierzy działy się tam przerażające rzeczy, jak w wielu innych warmińskich i mazurskich wsiach.

„A te Ruskie wtedy to jak bydło było. Gwałcili jak bydlaki. Złapali moją siostrę, przywlekli do izby i powalili na stół i tak po kolei, ilu ich było. Jeden zlazł, to następny na nią wlazł. To na moich i mamy oczach było. Jakoś była taka chwila spokoju, to mama ją zawinęła w koc i schowała pod łóżko. Ale przyszli drudzy i ją znaleźli i znów na stół, i dalej to samo. Grzmocili i kleli. Ja miałam wtedy siedem lat i nie rozumiałam, co to jest. Mama ją brała za rękę, głaskała i mówiła chodź, ale Ruskie ją odpychali i dalej. To byli te pierwsze Ruskie co przyszli. Oni nie byli normalni. Chyba mieli taki rozkaz, że mogą robić co chcą. Strzelali gdzie chcieli i do kogo chcieli. Nas z mamą wyprowadzili na dwór i ustawili pod ścianą, żeby ubić, ale jeden z nich powiedział: „Nie strielaj, wot riebjata”. Jakby nie ten drugi, to bym dziś nie opowiadała.”- wspominała tamte czasy Małgorzata Jackowska we wspomnianej już książce " Trwanie Warmii. 600 lat Butryn", którą zredagował prof. Izabela Lewandowska.

Po II wojnie wieś jeszcze długo zachowała swój warmiński charakter. W końcu lat 60tych XX wieku aż 85% mieszkańców Butryn stanowili nadal Warmiacy. Zmieniło się to dopiero w kolejnych 20 latach.


Butryny to dzisiaj wieś w znacznej części turystyczno-rekreacyjna. To tutaj mieści się znany w regionie i nie tylko Park Rozrywki Bartbo, a w nim mamy do dyspozycji między innymi park linowy, tor quadowy strzelnice czy escape room. Park działa sezonowo, ale niektóre atrakcje dostępne są przez cały rok. Po tych atrakcjach posilić się można w "Gospodzie Warmińskiej", która oferuje warmińskie dzyndzałki (pierożki) czy karmuszką czyli zupa z mięsem, fasolą i kapustą. Nad jeziorem Gim działa pole namiotowe "Pod sosnami", którego nazwa wzięła się od tego, że pole biwakowe ulokowane jest wśród 160-letnich sosen.

Butryny to pierwsza warmińska wieś leżąca w odległości dwóch kilometrów od historycznej granicy z Mazurami w Bałdach. Tędy tak zwanym Traktem Warszawskim przybywali niegdyś na Warmię nowo mianowani warmińscy biskupi, witani przy granicznym krzyżu przez warmińskich katolików. W butryńskim kościele odprawiali swoje pierwsze nabożeństwo. Tę tradycję ostatnio wznowiono.

W 2016 roku w Bałdach przywitano arcybiskupa Józefa Górzyńskiego, który symbolicznie przeszedł przez tzw. Wrota Warmii i dopiero potem odbył się jego ingres na 51. biskupa warmińskiego. Zachował się tam kilometrowy odcinek dawnego szlaku prowadzącego z Warszawy na Warmię.
Teraz upamiętnia się tam warmińskich biskupów, choć nie tylko ich. W Bałdach co roku odbywa się Warmiński Kiermas Tradycji, Dialogu.


We wsi stoi kościół z końca XIX wieku, z XVII wiecznymi murami, które pozostały po pożarze starszej świątyni. Ołtarz główny pochodzi z 1681 roku i trafił do Butryn z kościoła farnego w Braniewie. W bocznym ołtarzu znajduje się obraz z XVII w. przedstawiający św. Antoniego z Dzieciątkiem w srebrnych sukienkach.


Są tam też ponadstuletnie organy. Co ciekawe, z Butryn pochodziła Katarzyna Falk(owska), potem Nowowiejska, matka twórcy melodii do Roty Feliksa Nowowiejskiego, który także grywał na organach, ale na tych z Butryn chyba raczej nie.

Teraz (sierpień 2025) trwa ich remont. - Od kilku miesięcy organy są nieczynne, wymagają gruntownego remontu. W listopadzie zabrzmiały po raz ostatni. Od tego czasu pani organistka gra na elektrycznych organach. Chcemy wyremontować kościelny instrument, bo brzmienie organów to niepowtarzalna oprawa muzyczna liturgii - powiedział PAP proboszcz ks. Hubert Tryk.

Igor Hrywna