Mazurska zupa dziadowska nie tylko dla dziadów

2012-10-31 08:13:52 (ost. akt: 2012-11-02 18:49:11)
Tak wygląda gotowa zupa, już z kluskami na talerzu.

Tak wygląda gotowa zupa, już z kluskami na talerzu.

Autor zdjęcia: Archiwum

Nie mam pojęcia, skąd wzięła się dziwna nazwa zupy dziadowskiej. Prawdopodobnie stąd, że można tę zupę ugotować prawie "z niczego" - ot, trochę wody, parę wykopanych w ogródku (niekoniecznie własnym) warzyw, garstka mąki.

Przepisów na zupę dziadowską jest tyle, ilu kucharzy. Znalazłem np. takie, w których bazą zupy jest maślanka. Polecają ją znani smakosze. Osobiście nigdy nie jadłem.
Przepis, który proponuję dzisiaj, wziąłem z cytowanej tu już wielokrotnie księgi "Smak Mazur" w opracowaniu Tadeusza Ostojskiego, nieżyjącego już olsztyńskiego dziennikarza, pisarza i tłumacza literatury niemieckiej. Książkę wydała oficyna RETMAN z Dąbrówna w 2006 roku.

Nie wytrzymałem jednak: do oryginalnego przepisu dodałem swój wkład w postaci klusek z mąki, jajek i wody. Cebulę w oryginalnym przepisie trzeba wkładać do zupy jeszcze surową - tyle, że posiekaną. Ja proponuję wcześniej podsmażyć ją na roztopionym wędzonym boczku. Te moje modyfikacje wyniosłem z domu rodzinnego - tak robiły tę zupę moja babcia i mama. Obie pochodziły z Wileńszczyzny - więc to pewnie te wschodnie naleciałości.
Uczciwie wszystko wyłożyłem - wybór należy do Was.

Zatem do dzieła, najpierw oczywiście potrzebne produkty:


1/2kg wołowiny bez kości (może być też z kością)
1 i 1/2 l wody
pęczek włoszczyzny
1 cebula (tak jest w przepisie, ja dałbym dwie)
125 g kaszy perłowej (przed użyciem trzeba wymoczyć przez ok. pół godziny)
1/2 kg ziemniaków
sól, pieprz ziele angielskie, liść laurowy

Wołowinę oddzielamy od kości, kość wrzucamy do zimnej wody, zagotowujemy, mięso kroimy na niewielkie kawałki i wrzucamy do wrzącej wody. Dlaczego do wrzącej, a nie do zimnej? Wytrawni kucharze to wiedzą, ale tym, co nie wiedzą, wyjaśniam. Mięso włożone do zimnej wody i gotowane odda wywarowi prawie cały swój smak, ale samo później nie jest zbyt smaczne. Mięso wrzucone na wrzątek zachowuje w sobie całą soczystość i wszystkie smaki, nadaje się doskonale na osobna potrawę lub - jak w tym przypadku - może stanowić wartościowy i smaczny składnik zupy.
Włoszczyznę (oczywiście umytą i pokrojoną) można włożyć do garnka wcześniej, tj. do zimnej wody, ale można też równocześnie z mięsem. Tych pokrojonych marchewek i pietruszek i tak na ogół nie jemy. Jeżeli zamierzamy wykorzystać warzywa do zrobienia sałatki jarzynowej (polecam - przepis przy innej okazji), wtedy lepiej wrzucać warzywa do wrzącej wody. Dokładamy wymoczoną, odsączoną kaszę, solimy. Ziemniaki kroimy w drobną kostkę i dodajemy do wywaru po ok. 30 minutach. Dodajemy posiekaną pietruszkę i podajemy na stół.

Tyle przepis z książki, teraz moje wariacje:
Bierzemy ok. 200 g tłustego wędzonego boczku, wrzucamy na patelnię i gdy już się dobrze wytopi dodajemy posiekaną drobno cebulę. Smażymy do chwili, kiedy cebula nabierze mocno złocistego koloru (uwaga: nie przypalić!). Zamiast boczku można użyć słoniny, wtedy smażymy ją dłużej, zanim wrzucimy cebulę.
Kiedy boczek (słonina) z cebulą się smaży, robimy ciasto z mąki i jaj. Proporcje dobieramy tak, aby wyszło nam ciasto twarde, takie jak na makaron, na jedno średnie jajko dajemy 3 - 4 łyżki stołowe mąki. Można tez ciasto wyrabiać z letnią wodą, tak jak na pierogi - wtedy wystarczy dodać jedno jajko, a nawet można bez jajka. Wyrabiamy ciasto na stolnicy, gdy już gotowe - urywamy z niego po kawałku niewielkie kluski i wrzucamy na wrzącą zupę.

Moja zupa na zdjęciach jest bez boczku z cebulą i bez klusek - czyli tak, jak w przepisie książkowym. Boczek z cebulą podsmażę sobie za chwilę, a kluski będę robił codziennie po trochu. Ten gar zupy wystarczy na kilka dni. Będę ją odgrzewał porcjami i codziennie będę robił świeże kluski.
Można też dodatkowo zrobić zasmażkę z łyżki masła i dwóch łyżek mąki. Mąkę podsmażamy na maśle na patelni, gdy się zrumieni wlewamy na patelnię kilka łyżek wywaru, dobrze mieszamy i całość wlewamy do zupy.

Dla mnie te kluski i ta podsmażana na boczku cebula stanowią cały smak zupy dziadowskiej, Zasmażki raczej nie stosuję.
Adam Bartnikowski


Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. smakosz z Warmii #869459 | 79.191.*.* 2 lis 2012 19:37

    Wedzony boczek do zupy dziadowskiej? Jak dziadowska to dziadowska a nie jakieś bogackie fikimiki!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. j #867588 | 176.97.*.* 31 paź 2012 15:46

      wołowinę też można wykopać w ogródku, ciekawe

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) ! - + odpowiedz na ten komentarz

    2. smakosz #867273 | 31 paź 2012 11:44

      a może to nie zupa działdowska tylko zwykły zagraj:) czy kartoflanka:)

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    3. Eda #867115 | 46.170.*.* 31 paź 2012 09:34

      Jaka to jest zupa dziadowska,jak wkładem jest wołowina a ona kosztuje troche więcej jak słonina

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      Polecamy