Mało nas do pieczenia (warmińskiego i mazurskiego) chleba
2012-11-19 13:29:37(ost. akt: 2012-11-20 11:09:56)
Dziś spróbujemy wrócić do tego, co najważniejsze, symboliczne, podstawowe - chleba naszego powszedniego. Warmia i Mazury w tym akurat niczym się nie odróżniają od reszty świata: wszędzie po wiejskich chałupach piekło się chleb.
Dziś oczywiście chleb w domu piecze się nie tak często, jak ongiś - stąd taki nostalgiczny tytuł tego artykułu. Chociaż z drugiej strony dzisiaj w każdym markecie można kupić elektryczną "maszynkę do pieczenia chleba". To chyba jednak nie to samo, co porządny chleb, wypieczony w porządnym piecu (niechby i w piekarniku zwykłej kuchenki gazowej czy elektrycznej).
Zanim jednak przejdę do meritum, podzielę się najnowszą radością. Skontaktowała się otóż ze mną pani Małgorzata K. Jankowska - Buttitta, autorka pięknej książki "Niezapomniana kuchnia Warmii i Mazur". Pani Małgorzata nie tylko do mnie napisała, ale nawet przysłała egzemplarz swojej książki z osobistą dedykacją.
Pani Małgorzata jest kobietą absolutnie niezwykłą. Wiele lat spędziła we Włoszech, więc wydawałoby się, że jeżeli kuchnia - to oczywiście włoska. Tymczasem pani Małgorzata ze swojej słonecznej Italii "wychyliła się ku zimnej, mglistej i niedoświetlonej północy", jak pisze o niej znany poeta, kustosz Muzeum K.I. Gałczyńskiego w Leśniczówce Pranie Wojciech Kass.
Skąd ten Kass i ta Leśniczówka Pranie? No widzę, że muszę trochę ten wstęp poszerzyć.
Małgorzata Buttitta wydała swoja książkę w 2007 roku, ale materiały do niej zbierała długo wcześniej. Wielokrotnie odwiedzała Mazury, bywała w wielu miejscach, wożona i kierowana przez przyjaciół i znajomych. Tak trafiła m.in. do Leśniczówki Pranie, gdzie zresztą miałem okazję spotkać ją latem 2007 roku. Cytowane słowa Wojciecha Kassa pochodzą ze wstępu do "Niezapomnianej kuchni...".
Książka nie jest typową książką kucharską z przepisami. Pani Małgorzata napisała coś pomiędzy reportażem a esejem. Gdybym prowadził kącik literacki, zapewne zatrzymałbym Państwa dłużej w cześci recenzenckiej, no ale wielu z Was czeka na ten przepis. Przyznam od razu, że jeszcze go nie wypróbowałem, tym bardziej niecierpliwie czekam na Państwa sygnały.
Książka nie jest typową książką kucharską z przepisami. Pani Małgorzata napisała coś pomiędzy reportażem a esejem. Gdybym prowadził kącik literacki, zapewne zatrzymałbym Państwa dłużej w cześci recenzenckiej, no ale wielu z Was czeka na ten przepis. Przyznam od razu, że jeszcze go nie wypróbowałem, tym bardziej niecierpliwie czekam na Państwa sygnały.
Spróbujmy zrobić domowy chleb ze śruty pszennej.
Składniki:
15 dag mąki pszennej
1/2 kg śruty pszennej
2 dag soli
1 filiżanka (ok. 150 g) oleju roślinnego
5 dag drożdży
szklanka wody
Zabieramy sie do wyrabiania ciasta. Przygotowujemy rozczyn z pół szklanki wody, drożdży i mąka, po czym odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Śrutę solimy, zalewamy wrzącą wodą (pół szklanki), studzimy, mieszamy z wyrośniętą masą mączno-drożdżową i dobrze wyrabiamy. Ciasto przekładamy do prostokątnej formy i odstawiamy w ciepłe miejsce na kolejne 90 minut do wyrośnięcia. Po tym czasie zwilżamy z wierzchu wodą i wstawiamy do pieca rozgrzanego do temperatury ok. 200 stopni na ok. 30 minut.
Do ciasta można dodać jedno jajko, ale wtedy trzeba dodać więcej drożdży (ok 15 dag).
Adam Bartnikowski
Do ciasta można dodać jedno jajko, ale wtedy trzeba dodać więcej drożdży (ok 15 dag).
Adam Bartnikowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez