Dzik zginął w męczarniach, leśnicy na tropie kłusowników

2013-01-18 12:20:42(ost. akt: 2013-07-18 11:17:39)
Dzika niestety nie udało się już uratować

Dzika niestety nie udało się już uratować

Autor zdjęcia: AP

Przywiązana do drzewa stalowa linka. Jej drugi koniec tworzy pętlę, która zacisnęła się wokół ciała 80-kilogramowego odyńca. Taki widok zastali w lesie koło wsi Sitno Strażnicy Leśni z Nadleśnictwa Olsztynek.
Odyniec niestety był już martwy, ale leśnicy postawili sobie za punkt honoru znaleźć jego oprawców. Wzorem policyjnych śledczych funkcjonariusze Straży Leśnej obejrzeli dokładnie miejsce przestępstwa i znaleźli bełt, czyli rodzaj strzały, używany do kuszy.

- Prawdopodobnie było tak, że kłusownicy widząc szamoczące się we wnyku ranne zwierzę próbowali je dobić właśnie przy pomocy kuszy. Dzik został raniony, ale nie padł na miejscu. Sprawcy zostawili go więc na pastwę losu – relacjonuje Adam Siemakowicz, inspektor Straży Leśnej z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie.

Strażnicy Leśni z Nadleśnictwa Olsztynek postawili sobie za punkt honoru ustalenie tożsamości kłusowników. Zajęło im to trzy tygodnie. W końcu jednak wytypowali jednego ze sprawców. Na jego posesji policjanci odkryli kuszę. Mężczyzna powiedział, że miał tylko jeden bełt, dlatego nie udało mu się dobić dzika, który wpadł we wnyk zastawiony przez jego kolegę.
- Sprawcy prawdopodobnie usłyszą co najmniej dwa zarzuty nielegalnego posiadania broni i kłusownictwa – dodaje Adam Siemakowicz.
Adam Pietrzak
rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie.


Na mapie oznaczyliśmy wieś Sitno

Komentarze (21) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. miłośnik zwierząt #1047539 | 83.25.*.* 8 kwi 2013 09:56

    Jestem miłośnikiem zwierząt , dlatego nie zostałem myśliwym.Z bronią byłem od małego( zabawy "w strzelanego" , bunkry poniemieckie,samopały , w okresie szkolnym na obozach PW i PO strzelaliśmy z kbksu i kbk, w klubie strzeleckim LOK, na szkole wojskowej z KBKAK i PM 43, TT .W strzelanie tak jak w boksie czułem ukojenie., ale nigdy do żywej istoty. Dokarmiamy bezdomne psy i suczki porzucone przez właścicieli,ptaki,wiewiórki. "Tropiciel", jeszcze przed daniem w maskę to go w łajnie najpierw wymyj .Strzelaj solą w dupsko to bardzo ponoć piecze. Zębów nie wybijajcie , lepsze pytowanie , białą milicyjną ,ona dobrze ciągneła. Pozostańcie w służbie dla braci mniejszych!

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. piki #1032735 | 83.25.*.* 23 mar 2013 22:31

      a Tropiciela to wypuscili na przepustke z sanatorium w Węgorzewie czy z Fromborka?

      odpowiedz na ten komentarz

    2. Tropiciel #1000083 | 37.152.*.* 24 lut 2013 01:03

      1)...Jestem bylym oficerem wojskowym. Bylem czterokrotnie na misjach wojennych, dlatego znam zycie, wiem co jest czarne a co jest biale. Wojsko bylo dla mnie wszystkim. Nie moglem jednak kontynuowac swojej kariery ze wzgledu na rany odniesione podczas cwiczen taktycznych przed wyjazdem na kolejna misje. Sila rzeczy przeszedlem na wczesniejsza, nieplanowana, emeryture. Znalazlem jednak drugi sens zycia. Stalem sie tropicielem klusownikow i mysliwych, ktorzy dopuszczaja sie nielegalnych odstrzalow. Z tego wzgledu zapisalem sie do PZL. I tam dowiedzialem sie sporo "ciekawych rzeczy". W srod mysliwych udaje jednego z nich. Podam 2-3 przyklady. Wypilem z jednym zazartym mysliwym kilka piw a on opowiadal mi,ze czasami organizuja tzw. wyprawy na wilka, ze w roku ubieglym udalo im sie ustrzelic te 2 drapiezniki. Opowiadal,ze takie wypady urzadzaja zawsze w gronie zaufanych i,ze czesto "niestety", po prostu nie moga spotkac wilka wiec strzelaja czy to do jelenia czy to do dzika aby nie wracac z pustymi rekoma. Pozniej baknal cos,ze chca tez postrzelac do misia ( niedzwiedzia ) i,ze juz rozmawiali i zorganizuja taki wypad. Po tych slowach nie wytrzymalem. Palnalem goscia dwa razy. Stracil 7 zebow. Wczesniej cala rozmowe nagralem na mojej komorce. Nie zlozyl doniesienia w sprawie pobicia ale ja tak, zlozylem na niego...Mimo wszystko wsrod tych mysliwych spotkalem tez jednego, uczciwego. Tez bylego wojskowego. To byly sierzant. Chlop jak dab, jak to sie mowi. 198 wzrostu i 115 wagi. Razem z nim "puknelismy" kilku takich mysliwych, inaczej mowiac: przesialismy im zeby. Teraz zajelismy sie tez klusownikami. Jezdzimy juz od 2 lat po lasach w calej Polsce, a glownie tam gdzie klusownictwo jest najwieksze ( lubelszczyzna, bieszczady, okolice olsztyna, bory tucholskie ). I w nasze rece juz wpadlo wiecej jak 40 takich frajerow, dwoch nawet z bronia. Inni zastawiali tzw. wnyki, glownie druciane. Nie chce opisywac co robimy z nimi ale zapewniam,ze zebow maja mniej. Najpierw ich fotografujemy na goracym uczynku a pozniej solidnie dostaja w pysk. Bardzo solidnie. Nie ma sensu wzywac policji bo co mi z tego,ze taki pajac zaplaci jakis maly mandat ? Szybko o nim zapomni a spotkanie ze mna i z moim druhem zapamieta na dlugie lata...!

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. Zuśka #999841 | 88.156.*.* 23 lut 2013 19:55

      Powystrzelać wszystkich tych pieprzonych kłusowników za torbę i na drzewo aż się mendy wykrwawią.

      odpowiedz na ten komentarz

    4. Patryio. #958350 | 80.50.*.* 19 sty 2013 17:50

      Co tak zescie sie rozpisali moze cos o łapuwskarstwie to trzeba wyplenic bo jestesmy juz za albanijo.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (21)