Kiedyś nasi dziadkowie i pradziadkowie długie wieczory spędzali karczmach, które znajdowały się w każdej wsi. Czas płynął na niekończących się dyskusjach przy posiłku i kuflu piwa. Nie inaczej było w powiecie nowomiejskim.
Zajazd, gospoda bądź karczma lub oberża najczęściej funkcjonowała w centralnym punkcie miejscowości. Tam w gęstej zawiesinie dymu papierosowego można było zjeść i wypić w towarzystwie swoich znajomych i sąsiadów. Zazwyczaj po skończonej pracy, wieczorami zbierano się w karczemnym wnętrzu, rozsiadano się za stołami i tam toczono długie rozmowy o życiu, polityce czy ciekawych podróżach. W domach nie było radia, a czasopisma prenumerowali tylko co bogatsi gospodarze, dlatego dla wielu mieszkańców, właśnie karczma była jedynym miejscem, gdzie można było poplotkować i zasięgnąć informacji. Kilka kufli piwa nastrajało do ciekawych opowieści o wielkim świecie. Zwłaszcza starsze osoby miały co opowiadać, gdyż będąc w wojsku zwiedzali często kawałek świata. W większości wiejskich lokali można było też było przenocować.
Miejsce interesów
Karczma była też świetnym miejscem, gdzie robiono interesy, a negocjacje handlowe, kupna bądź sprzedaży krowy czy konia były prawie codziennością. Pertraktacje trwały długo, zwłaszcza że odbywały się przy obficie zastawionym stole, na którym nie brakowało jadła ani napitku. Także w karczmach na przełomie XIX i XX wieku można było spotkać pośredników, którzy namawiali miejscowych do wyjazdów zarobkowych w kopalniach Francji czy Niemiec. Zdarzały się też oferty wyjazdu za ocean. Do pracy wyjechało wtedy sporo młodych ludzi, a niekiedy całych rodzin. Po kilku latach wracali, a za zarobione pieniądze w rodzinnych stronach kupowali gospodarstwa lub warsztaty rzemieślnicze. Często opowieści tych osób zachęcały innych do podejmowania takiej podróży.
Urzędował „rajek”
Rajek to osoba, która zajmowała się rajeniem - czyli pomocą w poszukiwaniu żony. Ta ważna i odpowiedzialna funkcja była sprawowana przez dobrze obeznanego "w rynku" panien na wydaniu. Zapotrzebowanie na takie "usługi" było duże. Z takiego pośrednictwa korzystali nie tylko miejscowi, ale też mieszkańcy wsi z sąsiedztwa. Rajek często w imieniu przyszłego pana młodego, jako pierwszy zjawiał się w domu rodziców przyszłej panny młodej. Za swoje usługi pobierał zwyczajową opłatę o postaci parki prosiąt lub ich równowartość w gotówce.
Gospodarstwo "wyszło" przez drzwi gospody
Zdarzało się że gospodarze zostawiali w karczmie duże pieniądze, a to z powodu pijaństwa lub karcianego nałogu. Grano często do późna w nocy, a stawki były zależne od zamożności graczy. Jeszcze dziś na nowomiejskich wsiach krążą legendy o fortunach przegranych w karty, czy przepitych w karczmach. Żywa jest do dziś historia gospodarza, który stracił swoją posiadłość i dziwił się, że takie duże gospodarstwo zmieściło się i przeszło przez małe drzwi gospody.
Miejsce rozrywki
Większość zajazdów wiejskich dysponowało dodatkowo dużą salą, która służyła do organizacji różnych imprez i spotkań stowarzyszeń, chórów a nawet teatrów amatorskich działających na wsi. Często w okresie karnawału organizowano zabawy taneczne, podczas których bawiła się prawie cała wieś.
Krzysztof Kliniewski
Na mapie oznaczyliśmy miejscowości powiatu nowomiejskiego, w których funkcjonowały karczmy widoczne na naszych zdjęciach.
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
lubawiak #1377121 | 77.87.*.* 16 kwi 2014 21:06
Jak zwykle świetny artykuł pana Kiliniewskiego. Szkoda tylko, że nie objął zasięgiem całej ziemi lubawskiej. Tagować również wypadałoby jako Ziemia Lubawska, a nie Mazury. Rozumiem, że stare granice są mniej widoczne, ale nadal istnieją.
! odpowiedz na ten komentarz