— Jestem sołtysem najwyżej położonej miejscowości w województwie — szczyci się Michał Podlaszewski z Wysokiej Wsi u stóp Dylewskiej Góry. — Kiedy w Ostródzie jeszcze późna jesień i słońce, u nas posypuje już śnieg.
Do Wysokiej Wsi pod Dylewską Górą w gminie Ostróda jedziemy prowadzącą pod górę drogą powiatową, po niedawno położonym, gładkim jak stół asfalcie. Przy szosie leży wieś Klonowo, z ładnie odrestaurowanym pałacykiem. Po drodze spotykamy turystów na rowerach i mężczyznę z kijkami. Okazuje się, że mieszka w hotelu, należącego do dr Ireny Eris, właścicielki hotelu SPA, największej w tej okolicy pracodawczyni.
— Wymarzone miejsce na spacery! — podkreśla mężczyzna, który uprawia nordic walking. — Niech pan spojrzy tam, w dół, to małe Bieszczady! Jak się ma szczęście, można zobaczyć tam muflony.
— Wymarzone miejsce na spacery! — podkreśla mężczyzna, który uprawia nordic walking. — Niech pan spojrzy tam, w dół, to małe Bieszczady! Jak się ma szczęście, można zobaczyć tam muflony.
Turyści buszujący w zbożu
Michał Podlaszewski, sołtys Wysokiej Wsi i jego żona Agnieszka, zapraszają mnie na kawę. Jego rodzina wywodzi się z Rożentala, jej stąd, z Wysokiej Wsi. Z podwórka widać przekaźnik na Górze Dylewskiej. Kiedyś pracowało tu kilkanaście osób, obecnie jest obsługiwany automatycznie. Dawne budynki obsługi opustoszałe, teren zarasta. W sąsiedztwie platforma widokowa w budowie.
— Mam tam swoje hektary — pokazuje sołtys Wysokiej Wsi, rolnik, który gospodaruje na 4O hektarach, bierze dopłaty unijne i hoduje świnie. — Od czasu do czasu jakiś ciekawski, którego interesują ładne widoki, depce po moim zbożu. Ja nie mam środków, żeby ziemię ogrodzić, w przeciwieństwie do niektórych warszawiaków z kasą, co tu kupią ziemię, po czym od razu otaczają ją płotem!
Włoch imieniem Fiołek
Było to przed I wojną światową, kiedy pan majątku w Klonowie, który leży w sąsiedztwie Dylewskiej Góry i Wysokiej Wsi, sprowadził sobie z Włoch, gdzie wczasował, chłopca — sierotę, żeby go zrobić służącym i móc chwalić się przed gośćmi cudzoziemcem. Chłopaka nazwał swojsko Fiołek, taki był bowiem delikatny, a tutaj fiołki rosły. Niczego mu w tym Klonowie nie brakowało, tęsknił jednak za swoją ojczyzną. Mijały lata, chłopak dorósł. A ponieważ pan jakoś nie wyrażał ochoty, żeby pojechać ze swoim służącym do Włoch, pewnej zimy nękany nostalgią Fiołek postanowił uciec. Nocą wyprowadził konia ze stajni i udał się w drogę. Niestety, temperatura spadła i chłopak zamarzł. Kiedy go nazajutrz znaleziono, martwe oczy Fiołka wpatrywały się w tym kierunku, gdzie leżała jego słoneczna Italia.
— Nie znam tej legendy! — przyznaje sołtys Wysokiej Wsi. — Znam za to inną, o Francuskim Jeziorze. Tutaj każde dziecko ją zna.
Francuzi utonęli w jeziorze
I opowiada mi, jak to w 1807 roku w sąsiednim Pietrzwałdzie zatrzymali się na postój żołnierze napoleońscy. A że sobie podpili w gospodzie, pod wieczór zaczęli dobierać się do miejscowych kobiet. Marnie to się dla nich skończyło, ponieważ rankiem chłopi, w tym mężowie napastowanych niewiast, zaoferowali się być ich przewodnikami, po czym wyprowadzili nad leżące w sąsiedztwie Wysokiej Wsi jezioro, gdzie się potopili. Potem przez lata poszukiwacze skarbów wydobywali po nich z wody pamiątki.
Tunel pod górą
Jest jeszcze legenda związana z Górą Dylewską, ale też nie zna jej sołtys. Otóż wieść głosi, że od Klonowa do Wygody prowadził kiedyś tunel. Podczas I wojny światowej pan z Klonowa na wieść o zbliżającym się wojsku rosyjskim zapakował złoto i kosztowności do bryczki, zaprzągł konie i wjechał do wspomnianego tunelu. Niestety, tunel nie był odpowiednio zabezpieczony i zawalił się, grzebiąc uciekiniera i jego kosztowności. Po tunelu nie ma śladu, istnieją natomiast inne z przeszłości. Sołtys Podlaszewski prowadzi mnie na stary cmentarz ewangelicki, który znajduje się na uboczu za wsią. Aby tam dotrzeć, trzeba pokonać sporą górkę. Wyobrażam sobie męki żałobników, którzy się kiedyś wspinali tędy z trumną. Najstarsze pochówki pochodzą z XIX wieku.
Narty z sosny, wiązania z wagonu
— Jak się tutaj żyje, w Wysokiej Wsi? — zastanawia się Michał Podlaszewski, który prowadzi mnie teraz do platformy widokowej w budowie, opodal przekaźnika telewizyjnego. — Czuje pan ten wiatr, rześkie powietrze? Nic dziwnego, że pani Eris tu zainwestowała. Próbują również inni, ale z różnym skutkiem. W Wysokiej Wsi są dwa gospodarstwa agroturystyczne, w tym w starej szkole. Prosperują głównie w lecie, gorzej jest zimą. Zimy tu bywają srogie. chociaż to już raczej przeszłość. Agnieszka Podlaszewska pamięta taką, że do Wysokiej Wsi nie sposób było dojechać, a chleb dowoziło przez tydzień wojsko. Od innego z mieszkańców słyszę, że kiedyś w powszechnym użyciu były w Wysokiej Wsi narty. Produkowano je tutaj domowym sposobem, z klonu i cisu, wyginając deskę nad parnikiem do przygotowywania karmy dla świń. Przywiązywano narty do butów sznurkami, bo żelazne wiązania były rzadkością. Aż kiedyś na mieszkańców spadła przysłowiowa manna. W sąsiednich Zajączkach, gdzie przebiegała linia kolejowa, zimą 1943 roku wykoleił się pociąg wiozący niemieckich żołnierzy na front wschodni. Mieli ze sobą narty. Wiązania do nich wieziono w jednym z wagonów. Nim zszokowana ochrona pociągu zdążyła interweniować, miejscowi chłopi wagon opróżnili. Zdołano odzyskać tylko część wiązań.
Na sąsiadującej z Wysoką Wsią górze Czubatce miał swój wyciąg - tzw. wyrwirączkę - jeden z mieszkańców Ostródy. Przez jakiś czas szukał inwestorów, którzy wyłożą środki na rozbudowę, nie znalazł. — A warunki do zjeżdżania są tutaj znakomite — podkreśla sołtys.
Na ziemi i na niebie
Nad Górą Dylewską panują też dobre warunki dla szybowników. Związane jest z tym tragiczne wydarzenie z 1958 roku, które odbiło się szerokim echem w całej Polsce. Pewnego dnia dwupłatowiec wyholował w górę szybowiec, ale po osiągnięciu pewnej wysokości, nie zdołał się odczepić. Oba samoloty runęły w dół, a piloci zginęli.
Obecnie szybowce nad Dylewską Górą pojawiają się rzadko, codziennym zjawiskiem na szosie do Wysokiej Wsi są natomiast rowery i liczne samochody z turystami. Oznakowano na ich potrzeby ścieżki, które zaprowadzą nie tylko do Jeziora Francuskiego, cmentarza ewangelicznego, Kamienia Ofiarnego Sasinów, ale też do najwyższego wzniesienia na Górze Dylewskiej, gdzie ustawiono specjalny znak.
Nie zadeptać parku
Park Krajobrazowy Wzgórz Dylewskich, w którym leżą wszystkie te cuda, to oczko w głowie Nadleśnictwa Olsztynek, a wspiera te działania fundusz sołecki i założone w 2000 roku Stowarzyszenie Miłośników Wzgórz Dylewskich, organizator m. in. biegów Sasinów. Sołtys Michał Podlaszewski uważa, że turystyka zimowa czy letnia jest przyszłością Wysokiej Wsi.
— Ale z drugiej strony nie można dopuścić do tego, żeby nas turyści zadeptali — zastrzega. — Musi być trochę dziko! Co do rolnictwa, uważa, że dopóki będą unijne dopłaty, w stanie szczątkowym zapewnie kiedyś pozostanie. Dzisiaj podatek rolny płaci w Wysokiej Wsi co prawda 18 osób, ale tych, co żyją tylko z rolnictwa, jak on, jest może z pięciu. Ziemie tu marne, IV i V klasa, a i mniej często niż gdzie indziej deszcze padają. Rolnicze inwestycje na szerszą skalę blokuje istnienie tutaj parku krajobrazowego i otuliny. Np. nowoczesnej chlewni nie można postawić.
Sołtys po teściowej
Obecny sołtys przejął to stanowisko po teściowej Marii Konkiel, która sołtysowała tutaj przez 20 lat, a radnym był teść, Henryk Konkiel, z którym sekretarz gminy założył się, że do Wysokiej Wsi wody nie da rady dociągnąć, a dociągnięto.
— Niemal wszystko już mamy. Jest woda, jest gaz ziemny, kanalizacja doprowadzona z Klonowa, lampy oświetleniowe stoją, komórki u każdego. Radio Maryja słychać wyraźniej niż gdzie indziej. Przydałby się sklep, bo trzeba jeździć po zakupy do pobliskiego Pietrzwałdu. Szkoła też w tamtej wsi, kościół też. Ale za to my mamy bliżej do nieba niż tamci i ci z miasta. Sołtys cieszy się, że młodzież z Wysokiej Wsi nie ucieka. I prowadzi mnie do wiejskiej świetlicy, w której miejscowe dzieciaki uczą się podczas wakacji języka angielskiego. Uczy autentyczny Anglik. — Wysoka Wieś to fajne miejsce, nawet kiedy dorosnę, to stąd nie wyjadę! — zapewnia jeden z uczestników lekcji, Antek Tracz.
Park Krajobrazowy Wzgórz Dylewskich, w obrębie którego leży Wysoka Wieś (dawn. Kernsdorf, zał. w 1834 r. , obecnie 109 mieszkańców i 22 posesje), rozpościera się na terenie gmin Ostróda, Lubawa, Dąbrówno i Grunwald. Całkowity obszar 7151 ha, obszar otuliny 14883 ha. Leży tu najwyższe wzniesienie w województwie, Dylewska Góra, 320 m n. p. m. Są też trzy rezerwaty: Jezioro Francuskie, Dylewo i Rzeka Drwęca.
Władysław Katarzyński
Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
gosc #1468874 | 81.190.*.* 24 sie 2014 23:07
wiadomo kiedy wieża widokowa na dylewskie górze będzie gotowa? jak byłem tam ostatnio na wiosne to zastałem wykopy pod konstrukcje i tabliczke z informacją, poza tym widac było że od dawna nikt tam nie pracował miejsce wyglądało na opuszczone dlatego pytanie co z tą budową?
! odpowiedz na ten komentarz
miejscowy #1465061 | 79.191.*.* 19 sie 2014 23:37
Ktoś powinien napisać sprostowanie do tego artykułu. Zastanawiam się tylko czy autor tekstu, czy totalny laik w kontekście Wzgórz Dylewskich - sołtys Wysokiej Wsi. Gdzie Wysoka Wieś, a gdzie linia kolejowa w Zajączkowie (choć tam jest czynna do dziś), powinno być "w ZAJĄCZKACH". Nazwy podobne, a jednak .... różnica ogromna. Teraz czas na górę z rzekomym wyciągiem, bez rozpisywania się chodzi o górę CZUBATKĘ (dojazd od Wygody)-tam był jedyny wyciąg na terenie Wzgórz. Kolejna sprawa to absolutny brak wiedzy sołtysa na temat niebywale ciekawej i zawiłej historii tych ziem. Nieznajomość legend, nazwiska "Pana majątku z Klonowa" i wielu innych rzeczy powoduje, że zamiast obecnego sołtysa gościem wywiadu powinna np. Pani Konkiel. Wywiad byłby o wiele ciekawszy. Pozdrawiam,
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)
Jan #1465017 | 19 sie 2014 22:15
Warto wjechać tam rowerem.
! odpowiedz na ten komentarz
lubawiak #1464642 | 89.229.*.* 19 sie 2014 13:12
Sąsiednie Glaznoty to jedna z piękniejszych wsi pogranicza Ziemii Lubawskiej i Mazur, przy okazji z ciekawą historią dotyczącą plebiscytu 1920 roku - może kolejny artykuł o tym?
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz