Mazurski listopad - trochę szary, trochę złoty....

2014-11-17 12:11:29 (ost. akt: 2014-11-17 22:35:20)
Owoce śnieguliczki białej

Owoce śnieguliczki białej

Autor zdjęcia: Maria Olszowska

Senny, szary, deszczowy, zimny i zamglony. Taki bywa listopad na Mazurach. Ale tegoroczny jest dość pogodny i ciepły, zachęca do spacerów. Krajobraz wcale jeszcze całkiem nie zszarzał. Jeszcze wiele w nim żółci, czerwieni i bieli.

W listopadzie kilkakrotnie wybrałam się na przyrodniczy zwiad. Pochodziłam po lesie, po łąkach, polnych miedzach i przyjrzałam się przyrodzie w centrum Mrągowa. Akurat wtedy pogoda zrobiła psikusa. Było dżdżysto i mglisto. Momentami niewielka widoczność.

Nie były to sprzyjające warunki do fotografowania, ale się nie zniechęciłam. Warto było podglądać naturę w tej scenerii. Na mokrych od deszczu drewnianych ogrodzeniach doskonale widoczne były złote kolory pospolitego porostu, nazywanego złotorostem wieloowocnikowym. Na polach uprawnych pogrążonych w gęstniejącej mgle pasła się sarna, skubiąc zieloną, młodziutką oziminę. W lesie złociły się modrzewie. Długowieczne dęby jak zwykle utrzymały na sobie mnóstwo uschniętych brązowych i pomarszczonych liści, na których miewają swoje zimowe galasy larwy jagodnicy dębianki. Łatwo je wypatrzeć, bo te kuliste twory czerwienią się pod spodem liści albo leżą razem z nimi na leśnych ścieżkach.

Dzięcioł w drzewo stuka


Dzięcioł duży zawzięcie bębnił w pień uschniętego drzewa aż echo niosło... Moją uwagę zwróciły pogwizdywania gili: diu, diu, diu. Niewielka gromadka tych kolorowych ptaków uwijała się wśrod bezlistnych gałęzi. To nasi pierwsi zimowi goście. Będą z nami do kwietnia. Po leżących na ścieżce liściach buka maszerowały ospałe już kowale bezskrzydłe. W otwartym krajobrazie złociły się brzozy, choć większość drzew liściastych już wyłysiała. Pięknie czerwieniły się owoce jarzębiny i jarząbu szwedzkiego. Te znane krzewy wydały w tym roku ogrom owoców. Na gałązkach jarzębiny rozrosły się zielone jemioły z białymi nibyjagodami. Jemioła czeka na jemiołuszki, bo dla nich przygotowała te pyszności. Nie zaobserwowałam jeszcze tych ptaków. Podobnie jak gile goszczą u nas zimową porą.

Ostatnie kwiaty listopada


Wśród uschniętych nawłoci czerwieniły się pięknie liście jeżyny, ożywiając otaczającą je szarość. Przy polnej drodze dzika jabłoń przyciągała wzrok czerwonymi jabłkami. Obok pod uschniętym liściowym baldachimem schroniła się przed deszczem przezorna biedronka. Idąc miedzą, można podziwiać wiele gatunków roślin jeszcze kwitnących, jakby te organizmy nie czuły zbliżającej się zimy. Rosną pojedynczo i nie są okazałe, ale nadal piękne w swojej listopadowej skromności. Gdzieniegdzie żółcił się stulony mniszek lekarski, a obok widać było delikatne białe kwiatostany przepięknie prezentującego się krwawnika pospolitego. Nawet w środku miasta przy ogrodzeniowej siatce jednego z domów trujący glistnik jaskółcze ziele wytworzył kilka żółtych kwiatków, do muru drugiego „przytuliła” się żółtlica drobnokwiatowa. To typowe rośliny przychacia. Niewielki krzew śnieguliczka biała wabił niezliczoną ilością białych, kulistych jagód. U nas się zadomowiła a pochodzi z Ameryki Północnej.

Na łące też było „kwitnąco”. Tu i ówdzie swoje biało-żółte koszyczki kwiatostanów wystawiły z trawy stokrotki. Im nawet duże chłody niegroźne. Nieco dalej wychynęły z trawy i nawianych liści fioletowe główki kwiatostanów koniczyny polnej. Nie spodziewałam się zobaczyć mojej ulubionej łąkowej rośliny - złocienia właściwego. Pojedyncze kwitnące osobniki wielce ucieszyły moje oczy swoją przecudną urodą. Wielka kępka pyleńca pospolitego o białych groniastych kwiatostanach mnie zdumiała. Roślina wyglądała tak, jak w lecie. Nie jest naszym rodzimym gatunkiem. Została zawleczona z południowej Europy i obszarów azjatyckich klimatycznie zbliżonych do naszego klimatu umiarkowanego.

Pająk przędzie kokon


Pomiędzy suchymi badylami traw samica pająka tygrzyka paskowanego uprzędła zimowy kulisty, jasny kokon, ale mógłby mieć także kolor beżowy z brązowymi pasmami. W nim samica składa jaja i zimują młode pajączki. Okazało się, że na tej łące takich doskonale ukrytych „domków” jest więcej. Znaczyć to może, iż na peryferiach Mrągowa ten piękny pająk ma dogodne waunki do egzystowania. Po sąsiedzku na źdźble trawy siedziała ciemno ubarwiona gąsienica bieżnicy miętówki. Występowanie tej larwy w listopadzie wcale nie jest dziwne, bowiem u tego gatunku nocnego motyla właśnie gąsienice są postacią zimującą. Pokrycie larwy gęstymi, drażniącymi włoskami jest formą biernej obrony przed drapieżnikami. Na koniec spacerów w listopadowej scenerii nie mogło zabraknąć pajęczyny skropionej deszczem.....

Późną jesienią w przyrodzie nadal trwa życie, choć jest bardziej skryte i nie tak widowiskowe jak wiosną czy latem. Większość organizmów przygotowała się już do nadchodzącej nieuchronnie zimy. Jednak miłośników przyrody nawet kapryśny mazurski listopad będzie urzekał krajobrazem pogrążonym w deszczu i we mgle pełnym tajemniczego i niepowtarzalnego piękna.
Maria Olszowska
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy



Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodnik lokalny

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Polecamy