Ocalili Bielnik od zapomnienia

2010-10-27 17:20:01 (ost. akt: 2013-07-16 12:16:15)
Ocalili Bielnik od zapomnienia

Nie ma już śladu po kościele, a z otaczającego go poniemieckiego cmentarza w Bielniku pozostała tylko jedna tablica. Byli mieszkańcy i ich przyjaciele ufundowali obelisk nie tylko upamiętniający przeszłość.

— Niech będzie pojednaniem narodów Polski i Niemiec — mówi Günter Karsten, były mieszkaniec Ellerwald, dzisiejszego Kazimierzowa.
Skromny kamień z wizerunkiem kościoła i napisami w języku polskim i niemieckim wywoływał łzy wzruszenia starszych osób zebranych wokół niego podczas poświęcenia.

— Nie jestem w stanie wypowiedzieć słowa — Henryk Penk, ochrzczony przed wojną w nieistniejącym kościele w Bielniku, nie krył wzruszenia. — Moja babcia zmarła przed wojną, gdy miałem pięć lat. Rodzice nie pozwolili mi iść na pogrzeb, tłumaczyli, że jestem za mały. Grób babci był w rogu cmentarza, ale dziś, gdy po cmentarzu została jedna tablica nie trafiłbym tam. Jeszcze 10 lat temu można było zobaczyć grobowce. Teraz cieszę się, że pamięć o naszym kościele i cmentarzu nie zginie.

Kościół w Bielniku zbudowano w 1663 r. Przetrwał kilka wojen, a także powodzie i burze. Został spalony i zburzony po zajęciu tych terenów przez Armię Czerwoną w lutym 1945 r. Wiemy jak wyglądała świątynia, dzięki zachowanym fotografiom i rysunkowi. Namalował go Karl Rebischke, nauczyciel ze szkoły w Kępkach (wsi leżącej po drugiej stronie Nogatu od Bielnika). W tym budynku nadal uczą się dzieci.

— Karl Rebischke to mój pradziadek — mówi siostra Ingeborg Rebischke. — Pochodzę z nauczycielskiej rodziny. Dziadek był pedagogiem we Władysławowie, a inny krewny, Jakob Bohnke w Próchniku.

Siostra Ingeborg pierwszy raz przyjechała do Polski na Mazury w 1996 r. — Serce mnie bolało, że nie mam czasu zobaczyć Elbląga i okolic, o których babcia tak wiele mi opowiadała — przyznaje. — Przyjechałam w rodzinne strony w 2001 r. Byłam zachwycona. Dzięki taksówkarzowi, który często pomagał Niemcom dotrzeć do ich rodzinnych miejsc poznałam ciotkę, kuzynkę mojego dziadka. Mieszka teraz w Elblągu przy ulicy Nowodworskiej. Po wojnie kontakt się urwał, gdy moja rodzina dotarła lądem do Niemiec w 1945 r. Uratowała się tylko dlatego, że ... babcia złamała rękę. Nie zdążyli na statek, który później zatonął.

Günter Karsten patrząc na obelisk upamiętniający dawny kościół i cmentarz przypomina sobie, jak szedł z babcią kilka kilometrów, by odwiedzić groby bliskich.
— Ta wędrówka odbywała się co dwa tygodnie — wspomina Karsten. — Do dziś pamiętam jak bolały mnie nogi, byłem przecież małym chłopcem.

Karl Peatsch, mieszkający przed wojną w Kępkach, wspomina jak trumna jego krewnego była transportowana Nogatem na cmentarz w Ellerwald V, dzisiejszym Bielniku.
— Dwie miejscowości tej samej parafii dzieliła rzeka — mówi Peatsch. — W kościele, którego wizerunek jest na pamiątkowym obelisku byłem ochrzczony.
Zachowanie pamięci o dawnych czasach dla byłych mieszkańców jest spełnieniem marzeń po 65 latach.
— To jak piękny sen, a przecież jest realnym przeżyciem — mówi Günter Karsten.

Poświęcenie pomnika było okazją do spotkania byłych mieszkańców Ellerwald i tych, którzy zostali tam w swojej małej ojczyźnie i zrezygnowali z wyjazdu do Niemiec. Siostra Ingeborga pokazywała zdjęcia kościoła, cmentarza i znajdującej się przy Nogacie plaży. Po niej też nie ma śladu. Brzeg rzeki jest zarośnięty. Henryk Penk wspomina dawne czasy, gdy był małym dzieckiem.
— Byłem najmłodszy z braci: Hermana, Helmuta i Willego — mówi pan Henryk. — Moje dzieciństwo było szczęśliwe. Dobrze, że pozostaną nie tylko wspomnienia, które nie zostawią śladu. Pamiątkowy kamień przypomni, że był tutaj kościół i cmentarz. Mieszkali ludzie, którzy tutaj pracowali i tworzyli małą ojczyznę.

Obelisk upamiętniający dawnych mieszkańców powstał z inicjatywy niemieckiego Dorfgemeinschaft Ellerwald – Stowarzyszenia byłych mieszkańców wsi Kazimierzowo Adamowo i Janowo. Wspomagało go Stowarzyszenie Ludności Pochodzenia Niemieckiego Ziemi Elbląskiej.

— Jesteśmy pomostem pomiędzy Niemcami a Polakami — mówi Róża Kańkowska, przewodnicząca stowarzyszenia. — Pomnik jest efektem współpracy wielu osób. Urząd Gminy Elbląg zadbał o teren zielony z krzewami wokół pomnika. To wspólne przedsięwzięcie jest rzeczywistym pojednaniem Polaków i Niemców.

Róża Kańkowska podkreśla, że niezwykle ciekawa przeszłość parafii powinna przetrwać w pamięci pokoleń.
— Początki parafii nie są dobrze znane. Są historycy którzy twierdzą, że pierwszy parafialny kościół powstał w Zeyer, czyli dzisiejszych Kępkach w XIV wieku — opowiada. — Dr Kersten uważa, że istnieje prawdopodobieństwo, że kościół powstał na początku działalności zakonu krzyżackiego, czyli już w XIII wieku na tych terenach, a wieś Zeyer istniała już w czasach pruskich.

Ksiądz Mieczysław Józefczyk w książce „Elbląg i okolice 1937-1956” pisze, że pierwsze rachunki dotyczące kościoła w Kępkach, zbudowanego przez Radę Miasta Elbląga pochodzą dopiero z 1418 r. Pierwszym znanym z nazwiska kaznodzieją ewangelickim był David Freidrich. Nieznane są dalsze losy kościoła w Kępkach i nie wiadomo, czym się kierowano podejmując decyzję budowy świątyni w Bielniku w 1663 r. W 1920 r. nastąpił nowy podział administracyjny. Parafia leżała na granicy.

— Wieś Kępki znalazła się w granicach Wolnego Miasta Gdańska. Tymczasem kościół i budynki kościelne z 35 mieszkańcami należały do powiatu elbląskiego. Plebania znalazła się we wsi Jungfer, dziś Marzęcino — mówi Róża Kańkowska.
Ma nadzieję, że dzięki napisowi na pomniku przypominającemu o kościele i cmentarzu w Bielniku ocali od zapomnienia przeszłość okolic Elbląga.

Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodniki lokalne

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Polecamy