Trwają wakacje. Wśród turystów odwiedzających Mazury, znajdą się zapewne i tacy, którzy chcieliby poznać życie dawnych mieszkańców tej krainy. Zapraszam do podmrągowskich Sądr leżących przy drodze krajowej nr 59 Mrągowo- Giżycko.
Można tu zwiedzić prywatny „żywy” skansen. Właściciele - rodowici Mazurzy - mieszkają w nim, gospodarują i przyjmują gości. W siedlisku znajduje się drewniana stodoła, obora, budynki gospodarcze oraz „Chata Mazurska". Budynki wtopione są w duży ogród i sad. W stodole i oborze zgromadzono narzędzia i maszyny rolnicze używane dawniej na Mazurach.
Ślub na czarno
Ponaddwustuletnia „Chata Mazurska” ma status muzeum. Zobaczymy tu typowe mazurskie meble, naczynia, ubrania i sprzęt gospodarstwa domowego, które w dużej mierze stanowią pamiątki po rodzicach i dziadkach. Muzeum to budynek dość niski. Zwiedzając pomieszczenia miałam wrażenie, że uderzę głową o sufit. Jednym z najcenniejszych eksponatów jest oryginalna czarna suknia ślubna ze wsi Karwie. Liczy ponad 100 lat. Na Mazurach zwyczaj ubierania się w czerń do ślubu pojawił się po wojnach prowadzonych przez państwo pruskie w XIX wieku. Pannom młodym nie wypadało ubierać się na biało, gdy nosiły żałobę po bliskich ginących na froncie.
Żelazka z duszą
Obok części zabytkowej, funkcjonuje nowy obiekt - pensjonat Cristel. Turyści mogą się rozgościć nie tylko w pensjonacie, ale także w zmodernizowanych budynkach gospodarczych. Parter jednego z tych budynków jest stołówką. Posiłki są przyrządzane ze zbiorów własnego gospodarstwa według sekretnych przepisów gospodyni. Podaje się je w przepięknej dawnej zastawie stołowej. Na piętrze zorganizowano ciekawą ekspozycję muzealną. Zgromadzono tutaj dawniejsze i nieco bliższe współczesnym czasom sprzęty gospodarstwa domowego, ciekawe meble i naczynia. Zachwyciły mnie kolekcje maszyn do szycia, kufry, żelazka z duszą i konik na biegunach. Patrzyłam na nie z sentymentem, bo wiele eksponatów pamiętam z mojego dzieciństwa i młodości, choć wówczas mieszkałam na południu Polski, a Mazury były nieznaną mi daleką krainą. Podobało mi się połączenie współczesności z przeszłością, które wzajemnie się z sobą przeplatają i uzupełniają.
Czas, który nie wróci
Latem siedlisko jest pełne gości, słychać najczęściej język niemiecki. Dobrze jest wybrać taką porę, aby móc bez pośpiechu zwiedzić siedlisko i spokojnie porozmawiać z gospodynią, pełniącą obowiązki przewodnika. A zajrzeć tu warto, by przenieść się w czasy, które realnie nigdy nie powrócą. Turyści z innych regionów mogą poznać mazurską sztukę ludową, styl życia, zwyczaje i skosztować regionalnych potraw. Tego typu obiekty przedstawiają zarówno wartość historyczną jak i artystyczną, cenną dla środowiska lokalnego.
Maria Olszowska
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez