Nasza stała korespondentka Maria Olszowska z Mrągowa wybrała się w jesienny rejs opustoszałym szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich. Na początek odwiedziła Jezioro Ryńskie i położony nad nim Ryn.
Ślimak w krzyżackim zamku
Miasteczko leży wśród morenowych wzgórz, między jeziorem Ryńskim a jeziorem Ołów. Znają je nie tylko żeglarze, bowiem Ryn jest zrzeszony w Sieci Citaslow. Pomarańczowy ślimak będący logo Sieci jest symbolem ucieczki od wielkomiejskiego pośpiechu na rzecz spokojnego życia slow life. „Żyć powolutku w zgodzie z naturą” to idea miast spod znaku pełzającego ślimaka, w których dziedzictwo przyrodnicze doskonale integruje się z dziedzictwem kulturowym, historią, zwyczajami oraz tradycją, którą się szanuje i kultywuje. W tych miasteczkach dba się o artystyczny dorobek lokalnych twórców i o rozwijanie gospodarki nie szkodzącej naturalnemu środowisku. Jak zawsze będąc tutaj, zajrzeliśmy do ryńskiego zamku. To największy polski zamek krzyżacki (44 m x 52 m), który zadziwia potęgą średniowiecznego pięknego wystroju z zachowanymi oryginalnymi architektonicznymi elementami. Odbudowany zamek zaadoptowano na Centrum Kongresowo-Wypoczynkowe. Zamek stał się ryńskim centrum kulturalnym. Odbywają się tu spektakle teatralne i biesiady rycerskie, połączone z turniejami rycerskimi oraz barwnymi przemarszami uczestników.
Opodal stoi wyremontowany średniowieczny krzyżacki młyn wodny. Obecnie to gościniec „Ryński Młyn”.
Z wiatrem po drodze
Dawny, skromny miejski port zmienił się w nowoczesną przystań jachtową. Ekomarina jest jedną z marin budowanych na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich i na Mazurach Zachodnich. Nowy port wyposażono w urządzenia do usuwania nieczystości z jachtów, sanitariaty, prysznice i pralnię. W porcie znajduje się dźwig, dzięki któremu można wodować i wyjmować jachty z wody. Wyremontowano nabrzeże i zbudowano nowe wygodne pomosty.
Rano w sobotę wypłynęliśmy jachtem z portu przy tawernie „Pod byczkiem”. Pogoda była wspaniała, jak na zamówienie. Noc i poranek wprawdzie chłodne i pochmurne, ale około południa chmury się rozstąpiły, ukazując słońce. Wiatr był nam „po drodze”. Z jeziora jeszcze bardziej okazale wyglądał Zamek i Ryński Młyn.
Ptasi spektakl
Jezioro Ryńskie jest rynną o powierzchni 6,7 km², długości 7 km, średniej głębokości ok. 13 m z największą głębokością w pobliżu miasta. Jako maksymalna podawana jest głębokość 20,2 m, ale też ponad 50 m. I bądź tu mądry. Linia brzegowa jeziora jest urozmaicona półwyspami, cyplami, zatokami i wyspami. Lewy brzeg Ryńskiego jest bezleśny i dzięki temu pięknie prezentuje się panorama polodowcowych morenowych wzgórz. Po tej stronie jeziora leżą dwie wsie: Rybical i Mrówki.
Zaraz po wypłynięciu z portu na naszych oczach odbył się pokazowy ptasi spektakl. Stado niewielkich ptaków próbowało ze swojego rewiru przepędzić dużego drapieżnika. Z tej odległości trudno rozpoznawać gatunki. Drapieżnikiem mógł być błotniak stawowy, sądząc po czarnych końcówkach jego skrzydeł. Manewr okazał się skuteczny. Drapieżnik odleciał. Zaś koło trzcin wędkarz „polował” na ryby. Miał jednak konkurenta; po sąsiedzku na wystającym z wody pniu czatował kormoran. Wyglądało, jakby liczył tu na łatwy kąsek...
Wiatr na wantach gra
Na prawym brzegu Jeziora Ryńskiego zaraz za ekomariną rozlokowaly się niewielkie porty i przystanie. W ich okolicach stada mew wysiadywały na czym się dało. Na wantach stojących w portach jachtów wiatr wygrywał miłą dla ucha melodię. Kilku żeglarzy przygotowywało się do wypłynięcia. Jesienne żeglowanie odpowiada wielu zapaleńcom tego sportu, bo po sezonie mają dla siebie niemal cały szlak, wszak „dzielą” go jedynie z nielicznymi o tej porze roku zapaleńcami, takimi jak oni.
Na motyla do granicy
Na jeziorze są trzy wyspy, popłynęliśmy w ich kierunku. Chcieliśmy przyjrzeć się „Gołej Zośce”- wyspie zwanej też „ptasią”. Z dwadzieścia lat temu była porośnięta trawą. Pasły się na niej krowy przywożone z lądu przez gospodarza. Lokatorami wyspy były też rozkrzyczane wielkie stada mew i kraczących kormoranów. Kolonie tych ptaków „bieliły” guanem zielone trawy. Obecnie wyspa zarasta krzewami i drzewami. Nie widzieliśmy na niej ani krów ani ptactwa. Pozdrowiliśmy załogę jachtu, który z trudem płynął bajdewindem (pod wiatr) w stronę Rynu, a nas wiatr „pchał”, bo żeglowaliśmy wygodnym fordewindem (z wiatrem od rufy). Przy tym kierunku wiatru żagle ustawiliśmy „na motyla”. Polega to na tym, że grot wychylony jest na jedną burtę, a fok na przeciwną.
W nadbrzeżnych lasach prawego brzegu jeziora robiło się kolorowo od przebarwiających się liści drzew. Na brzegu pięknie lśniły odłamane przez wiatr gałęzie, wygładzone przez wodę i wyprażone w upalnym tegorocznym letnim słońcu. Tak oglądając sobie wszystko wokół, dopłynęliśmy do półwyspu Pazdur. Wyznacza on umowną granicę między jeziorem Ryńskim i Tałtami. Tutaj zrobiliśmy zwrot i popłynęliśmy z powrotem do Rynu. Teraz musieliśmy, jak mijany wcześniej jacht, zmagać się z wiatrem w „oczy” i halsować. Na szczęście do Rynu było niezbyt daleko.
O holender
Po zacumowaniu w porcie poszliśmy oglądnąć wyremontowany niedawno wiatrak typu holenderskiego z 1873 roku. Staruszek długo na to czekał. Obecnie jest własnością prywatną i prezentuje się wspaniale. Najdawniejsze wiatraki napędzane oczywiście wiatrem, pełniły funkcję młynów zbożowych, tartaków i przepompowni wody. Były obiektami niezbędnymi na wsiach. Dzisiaj są zabytkami. Po obiadokolacji oglądaliśmy jeszcze chmury, pięknie oświetlone promieniami zachodzącego słońca. Na jutro zaplanowaliśmy rejs do Mikołajek.
Ahoj!!
c.d.n.
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
9
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
... #1829294 | 88.156.*.* 5 paź 2015 18:14
Pływałem tam tydzień temu i faktycznie Ptasia wyspa była opustoszała. Nie ma się jednak co martwić bo byłem tam również w maju i koczowało na niej tysiące rozwrzeszczanych mew. Najwyraźniej zależy to od pory roku.Ahoj! :-)
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz