Kamieniec: Cień pani Walewskiej

2015-12-21 12:36:31 (ost. akt: 2016-07-13 11:14:05)
Jerzy Busch i ruiny pałacu w Kamieńcu

Jerzy Busch i ruiny pałacu w Kamieńcu

Autor zdjęcia: Władysław Katarzyński

Nareszcie pałac! – miał wykrzyknąć Napoleon na widok rezydencji Finckenstein. Ruiny wspaniałej niegdyś budowli, w której przez trzy miesiące mieszkał cesarz i w której spotykał się z panią Walewską, wciąż przyciągają turystów i biznesmenów.

W drodze do Kamieńca Suskiego w powiecie iławskim, dawniej należącego do rodu zu Dohn, zatrzymujemy się w centrum Iławy. Tu na skwerze stoją cztery rzeźby z frontowej attyki dachu pałacu w Kamieńcu Suskim, przedstawiające alegorie czterech pór roku: Jowisz, Junonę, Herkulesa i Wenerę. Przeniesiono je tu po uprzedniej konserwacji w 1976 roku. Miały powrócić na swoje miejsce po remoncie rezydencji w Kamieńcu Suskim, ale do dzisiaj nie znaleziono środków na odrestaurowanie obiektu, zwanego kiedyś wschodniopruskim Wersalem.

Kamieniec leży przy szosie z Susza do Malborka. Mgła, widoczność sięga może czterdzieści metrów. Przed nami typowa popegeerowska wieś, wzdłuż szosy zabudowania gospodarcze i bloki. W centrum szkoła podstawowa, poczta, sklep i zabytkowy kościół w trakcie przerwanej konserwacji. I nagle z mgły wyłania się stylowa brama, a za nią majaczą ruiny dawnej rezydencji Finkenstein, własności zu Dohnów. Na bramie herb, z boku tablica pamiątkowa: „1 IV 1807-6 VI 1807. Przebywał w tym pałacu i stąd rządził Cesarstwem Napoleon. Fundacja Napoleona Ośrodek Studiów Epoki Napoleońskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku”.

Spotkanie z historykiem


Szosą idzie jakiś tubylec. Pytamy, czy we wsi mieszka ktoś, kto pamięta pałac sprzed wojny, zanim spalili go Rosjanie.
- A skądże! Albo powyjeżdżali do Niemiec, albo pomarli. Ostatnia była Erna Busch, ale tez nie żyje. Ona by mogła coś opowiedzieć, bo pracowała kiedyś u Dohnów!
Dowiadujemy się także, że ruiny pałacu i zabudowania gospodarcze obok ogrodził obecny właściciel, stąd wejść na posesje nie sposób. I jak tu robić zdjęcia?
W nadziei, że mgła z czasem opadnie, zaglądamy do szkoły. Okazuje się, że od trzech lat jest to podstawówka niepubliczna, a uczniów ubywa. Jest ich ponad 70. Opowiada nam o tym Tadeusz Zmysłowski, nauczyciel m.in. historii, pasjonat dziejów Finckenstein. Uczy tutaj od ośmiu lat.
- A bywałem jeszcze wcześniej i zawsze te ruiny sprawiały na mnie przygnębiające wrażenie! – wspomina. – Ruina wciąż się sypie, jeśli nie zostanie poddana odbudowie jej kompletny upadek to tylko kwestia czasu. Kolejni właściciele mają dobre chęci, ale chyba nie dość zapału i pieniędzy.

Nareszcie pałac!


Cofnijmy się w czasie. Pałac w Kamieńcu, wybudowany w I połowie XVIII wieku w stylu angielskiego baroku przez Conrada Fincka von Finckenstein wg. projektu angielskiego architekta Jana von Collasa, zachwycił cesarza Napoleona swoimi gabarytami, wyposażeniem i otaczającym go ogrodem. Po zwycięskiej potyczce z Rosjanami pod Pułtuskiem tu właśnie cesarz Francuzów przeniósł swój sztab z zamku w Ostródzie, przygotowując się do dalszych działań wojennych. Rezydencja była wówczas własnością junkierskiego rodu von Dohna.
„Nareszcie pałac!” – miał wykrzyknąć cesarz, oglądając obiekt, zwany wschodniopruskim Wersalem, w którym było tyle pokojów, ile dni w roku. A najpiękniejszy był ten, który nazywano Błękitnym Gabinetem. Ściany w nim wyłożono niebieskim jedwabiem. Duże wrażenia wywarło na cesarzu łoże małżeńskie z ogromnym baldachimem. Rezydencję, w której Dohnowie zgromadzili wiele dzieł sztuki, otaczał ogród w stylu angielskim z romantyczną grotą. W sąsiedztwie stały budynki w stylu baroku, oficyny, stajnie, kuźnia. Cesarz Francuzów szybko rozgościł się w Finkenstein, który stał się główną kwaterą jego wojsk. Podejmował tutaj zagranicznych gości, stąd wychodziła jego korespondencja. Jak się wkrótce okazało, pałac stał się również miejscem romantycznych schadzek cesarza Francuzów z panią Walewską. Miała do dyspozycji dwa pokoje sąsiadujące z gabinetem cesarza.
- Można obejrzeć co po nich pozostało – mówi tajemniczo nauczyciel historii Tadeusz Zmysłowski. – Tylko jak tam się dostać? Wiem, idziemy do pana Jerzego Buscha!

Jerzy syn Erny


Okazuje się, że w Kamieńcu mieszka Jerzy Busch, syn wspomnianej tu Erny Busch, pracującej kiedyś u Dohnów.
- A konkretnie u Alfreda zu Dohna, ostatniego właściciela Finkenstein przed wojną - wyjaśnia sympatyczny pan Jerzy, który przepracował w tutejszym gospodarstwie 37 lat. – Mama donosiła do pałacu wyhodowane w pałacowych ogródkach Dohnów warzywa. Mówiła o ogromnych stadach łabędzi, które hodowano na jeziorze. Pamiętała okazałe bale dla arystokracji i dożynki z udziałem rodzin robotników.
Okazuje się, że pan Jerzy zna boczną drogę, którą można dostać się na teren rezydencji. Jej stan okazuje się gorszy, niż wyglądało to zza bramy. Na naszych oczach wiatr wyrywa z muru cegłę. Stosy gruzu piętrzą się pod murami.
- Kiedyś była tu także fontanna – zauważa Jerzy Busch. Po czym pokazuje nam ziejące pustką okna, gabinetu Napoleona i sąsiadującym z nim pokojem i łazienką pani Walewskiej.

Marysia i Napoleon


Cofnijmy się w czasie. 7 stycznia 1807 roku w Zamku Królewskim w Warszawie odbywa się bal, na którym głównym gościem jest Napoleon I. W balu uczestniczy liczna polska arystokracja, chcąca ogrzać się w blasku cesarza, który niedawno pokonał Rosjan pod Pułtuskiem. Wśród dam jest hrabina Maria Walewska z domu Łączyńska, żona liczącego ponad 70 lat szambelana Anastazego Walewskiego, o zaproszenie której zadbał za radą polskich arystokratów minister spraw zagranicznych cesarza Charles de Talleyrand-Perigerd, uchodzący za łowcę kochanek dla swojego władcy.
Bonaparte jest zafascynowany urodą i wdziękiem hrabiny, co nie uchodzi uwadze ministra. Dochodzi do schadzki, Maria Walewska zostaje wprowadzona do komnaty cesarza. Wieść o tym staje się tajemnicą poliszynela. Pewne kręgi arystokracji polskiej wpadają na pomysł, żeby Walewska, używając swoich wdzięków, wpłynęła na Napoleona, żeby w swojej polityce zagranicznej uwzględnił perspektywę odrodzenia się państwa polskiego. W styczniu 1807 roku brat Marii przywozi ją do rezydencji zu Dohnów w Finkenstein, gdzie niebawem przenosi się z zamku w Ostródzie francuski cesarz.
- Mieszkała tu, jak Napoleon, przez trzy miesiące- mówi Tadeusz Zmysłowski. Musiała się bardzo nudzić. Prawie nie wychodziła na zewnątrz. Mogła najwyżej podziwiać z okna wychodzącego na dziedziniec, jak jej francuski kochanek musztruje swoich żołnierzy.
Po wyjeździe Napoleona wyjechała i Maria Walewska, która podobno zabrała ze sobą na pamiątkę kawałek adamaszku wyciętego z kotary sypialni. Owocem ich związku był urodzony w Walewicach syn Aleksander Florian Józef.
Jeszcze przed wojną romans Napoleona i Walewskiej stał się tematem filmu z Gretą Garbo w roli głównej. Dla potrzeb filmu, który zrealizowała amerykańska wytwórnia Matro-Goldwyn-Mayser, zbudowano makietę pałacu.

Hitler, Rosjanie i wielki pożar


A co z dalszymi dziejami rezydencji Finkenstein? W 1934 roku nocował tu Adolf Hitler. W styczniu 1945 roku do wsi weszli Rosjanie. Grupa rozwydrzonych żołdaków napiła się wódki z przypałacowej gorzelni, po czym rozgościła w pałacu.
- Było przejmujące zimno, wspominała moja mama – opowiada Jerzy Busch. - W jednej z komnat rozpalili ognisko i zaczęli wrzucać do niego kotary i meble. Wybuchł pożar i cały pałac stanął w płomieniach. W tym miejscu się zaczęło – pokazuje ślady. – I tak się skończyła pewna epoka.

Kulczykowie i hrabia Lubomirski


Po wojnie ziemię i zabudowania przy dawnej zrujnowanej rezydencji Finckenstein przejął PGR, następnie Państwowy Ośrodek Zarodowy w Suszu, potem Gospodarstwo Rolne Kamieniec. Po nim byli właściciele prywatni. W maju tego roku Gospodarstwo Rolne Kamieniec, specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego, wraz z ruinami pałacu nabył dr Jan Kulczyk. Nie wiadomo, czy miał jakieś plany związane z odbudową pałacu, w każdym razie po jego śmierci ruiny rezydencji odziedziczyłą jego córka Dominika i jej były mąż hr. Jan Lubomirski.
- Jeszcze jako małżeństwo oboje odwiedzili naszą szkołę – opowiada Tadeusz Zmyslowski. – Każde dziecko dostało od nich paczkę ze słodyczami. Później się rozwiedli, a gospodarstwo objął nowy właściciel. Ale i on, jak mówi się we wsi, chce to wszystko sprzedać.

Był tu prawnuk pani Walewskiej


O swojej przedwojennej rezydencji nie zapomniał jej ostatni właściciel, Alfred zu Dohna, który osiadł w Monachium. W 1968 roku odwiedził w Kamieńcu Ernę Busch i jej syna.
- Wspominali z mamą dawne czasy, ubolewał, że pałac jest w ruinie – opowiada Jerzy Busch. – Zaprosił nas do siebie do Monachium. Ale mama zmarła, więc pojechałem sam. Ładnie mieszka, w takim dworku. Gościł mnie przez tydzień. Niestety, jak się po latach dowiedziałem, już też nie żyje.
U pana Buscha pojawił się też hr. Ornano, prawnuk i biograf Marii Walewskiej. Szukał przedwojennych fotografii.
- Pokazałem mu przedwojenna książkę o Kamieńcu – mówi pan Jerzy. – Pokazałem też miejsce, gdzie był jej pokój.
Spoglądam jeszcze raz w tamtym kierunku. W pustym oczodole okna majaczy coś jak rąbek białej sukni. Po chwili chwyta go wiatr i rzuca na ziemie. Strzępek papieru.
Władysław Katarzyński




Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodniki lokalne

Zobacz także

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Karol #1910705 | 85.202.*.* 19 sty 2016 18:48

    Byłem tam i mam film nagrany w 2000 roku

    ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Polecamy