Polski Orzeł i litewska Pogoń wspólnie pokonali Dakar

2016-02-23 11:34:00 (ost. akt: 2016-02-23 12:19:14)
Sebastian Rozwadowski (z lewej) i Benediktas Vanagas

Sebastian Rozwadowski (z lewej) i Benediktas Vanagas

Autor zdjęcia: Pl.delfi.lt

Polski portal Internetowy na Litwie pl.delfi.lt udostępnił nam rozmowę, jaką dziennikarze portalu przeprowadzili z litewskim kierowcą Benediktasem Vanagasem i jego polskim pilotem Sebastianem Rozwadowskim wkrótce po ukończeniu przez nich słynnego Rajdu Dakar.

- Jakie są wasze refleksje po rajdzie, kiedy pierwsze emocje już opadły? [/b]

- Sebastian Rozwadowski: Spełniły się moja dwa wielkie marzenia ostatnich lat. Pierwszym był start w Dakarze, a drugim – jego ukończenie.

- W 2013 roku woził pan dziennikarzy na rajdzie. Jaka różnica między wożeniem dziennikarzy a bezpośrednim udziałem w rajdzie?

- S.R.: Kolosalna różnica, zupełnie inne zadania, zupełnie inne obowiązki, aczkolwiek muszę powiedzieć, że dużo dał mi Dakar z dziennikarzami. Mogłem dokładnie, od środka, zobaczyć z czym się zmagają zawodnicy, jakie muszą przejść procedury, jak wygląda trasa. Było to przygotowanie praktyczne i to procentowało. Pojechałem na tegoroczny Dakar z dużą ilością informacji, wiedziałem co się będzie działo, jak wygląda odbiór administracyjny, jak wygląda start, jak wygląda meta, jak wygląda cały tryb rajdowy, jak zawodnicy żyją, jak funkcjonują, gdzie się żywią, gdzie biorą prysznic. To są ważne rzeczy, których nie musiałem się obawiać.

- Co było najtrudniejsze, najcięższe?

- S.R.: Najcięższe były chwile, kiedy mieliśmy problemy: czy to techniczne, czy też takie, jak drugiego dnia, kiedy wylądowaliśmy na dachu przez krowę, która się pojawiła na drodze. To były takie chwile, które wprowadzały niepokój – czy się uda ukończyć Dakar. Z drugiej strony pokazywały, że, jeśli bardzo tego chcemy, to wszystko jest możliwe, nawet po dużych przygodach, po dużych problemach technicznych, po dużych stratach czasowych, warto jest kontynuować, warto jest walczyć, bo ta meta jest bardzo ważna.

- Czy czuliście na trasie rajdu wsparcie duchowe od hospicjum w Wilnie? (Vanagas i Rozwadowski są ambasadorami Hospicjum im. bł. Sopoćki w Wilnie – przyp. red.)

- S.R.: Przed wyjazdem siostra Michaela stwierdziła, że bardzo nam dziękuje za to, że bardzo pomagamy. Obiecała też, że kiedy będziemy absolutnie pochłonięci rajdem, oni tam w hospicjum będą się za nas modlić i wspierać, co dało się czuć. SMS-y, które nam wysyłała siostra Michaela, różaniec, który dostaliśmy od niej, święte obrazki w samochodzie, to w trudnych chwilach nam pomagało.

- Benediktas Vanagas: W ogóle sprawy duchowe są życiu bardzo ważne. W Hospicjum pracuje wiele osób, które pełnią ważną misję, nie zawsze za wynagrodzenie, ale to tylko zwiększa ich ofiarność i poświęcenie.

- Jak reagowano na team litewsko-polski, czyli na Pogoń i Orła razem?

- S.R.: To był genialny projekt. Możemy przez sport pokazać, w najtrudniejszym rajdzie na świecie, że nasze narody, tak jak kiedyś, potrafią ze sobą dobrze współpracować, potrafią wspierać się w tych najtrudniejszych chwilach i walczyć o przetrwanie. Te nasze symbole - Pogoń i Orzeł - były bardzo dobrze odbierane przez polskie media i przez polskich zawodników. Wzbudziły duże zainteresowanie i duży szacunek.
- B.V: Odczuliśmy wiele ciepła ze strony polskich zawodników. Zrozumieli oni, że razem jesteśmy silniejsi i nasze relacje tylko się wzmacniają.

- Czy już są plany na przyszły rok?

- S.R: Zrobimy wszystko, żeby wystartować razem. Na mecie powiedziałem, że mógłbym znowu jechać już jutro – oczywiście z Benediktasem.
B.V: Jestem szczęśliwy, że rozpoczęliśmy współpracę. Ten rok odbieramy jako rok inwestycji. Zrozumieliśmy, że musimy zrobić drobny kroczek do tyłu, aby Sebastian zdobył doświadczenie na Dakarze. Jest on naprawdę zawodowym pilotem. Po rajdzie mogę śmiało stwierdzić, że wybór był trafny. Czeka nas wiele wyzwań, ale naprawdę ciekawa przyszłość.
Rozmawiał Ryszard Rotkiewicz
Projekt #LTPLlinks

Materiał pozyskaliśmy dzięki współpracy z tą stroną


Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Polecamy