Rozmowa z ministrem spraw zagranicznych Litwy Linasem Linkevičiusem
- W ubiegłym roku 11 marca Polacy razem z Litwinami przeszli aleją Giedymina w Wilnie i wspólnie uczcili Dzień Odzyskania Niepodległości. W tym roku oficjalnego marszu nie będzie. Czy komuś przeszkadzała taka wspólna manifestacja?
- Wspólne świętowanie dnia Odrodzenia Niepodległości swego państwa jest dobrym zjawiskiem. Niezależnie od narodowości jesteśmy wszyscy obywatelami Litwy i takie świętowania jest jak najbardziej naturalne. Z Polską łączy nas wspólna historia, wspólne hasła: „Za naszą i waszą wolność”. Dlatego zawsze się cieszę z takich przykładów jedności, które dodają nam sił.
- Są jednak i tacy, którzy uczestników marszu zakwalifikowali do zdrajców.
- Musimy ich zapytać, co mieli na myśli. Może bliższe są im inne marsze, inne kolory niż te na naszej fladze.
- Ale jak oderwać świętowanie Dnia Odrodzenia Niepodległości od osobników maszerujących pod hasłem ”Litwa dla Litwinów” czy jeszcze bardziej radykalnymi plakatami?
- Jest ich mniej niż się wydaje, ale czasami jeden donośny głos dźwięczy głośniej niż kilkanaście spokojniejszych. Musimy pamiętać, że ci krzykacze nie reprezentują całego społeczeństwa. Oczywiście, mają oni swoje prawa, jednak nie powinny one być realizowane kosztem innych.
- Czy problemy w polityce wpływają na współpracę z Polską w dziedzinie gospodarki, energetyki, bezpieczeństwa?
- Pragmatyczne interesy dyktują swoje warunki i zasady, które są skierowane na budowanie pozytywnego fundamentu, pozytywnych stosunków, a nie na eskalację konfliktu. Sam konflikt jest sztuczny, sztucznie wzniecany i podtrzymywany przez uprzedzenia. Chciałbym zaznaczyć, że w ostatnim okresie coraz mniej zauważam takich przejawów, w porównaniu z okresem przed 20, 15 lat. Obecnie pojawiły inne problemy, ale one na pewno nie będą miały wpływu na rozwój.
- Czyli ten chłód w stosunkach polsko – litewskich jest sztuczny?
- Jestem pewny, że sztuczny. Są problemy, ale nie można ich dramatyzować. Weźmy oświatę. Wszędzie są problemy, i w litewskich szkołach w Polsce, i w polskich szkołach na Litwie. Nie zapominajmy, że mamy ogromny spadek liczby dzieci, 40 – 50 proc. spadek. W polskich szkołach ta liczba jest jeszcze większa. Celem optymizacji szkół nie jest skrzywdzenie jakiejś narodowości, a chodzi o efektywność wykorzystania nędznych środków finansowych wydzielanych na oświatę. Niektórzy nie chcą tego zrozumieć i próbują sztucznie wzniecać problemy. Emocje zawsze szybciej znajdą zastosowanie niż racjonalny umysł. Jestem pewny, że sztuczne konflikty nigdy nie staną się tendencją.
- Rok temu został założony Polski Klub Dyskusyjny, przed kilku laty powstał portal zw.lt, wcześniej polska wersja DELFI, w państwowej telewizja od pół roku leci program poświęcony Wileńszczyźnie. Jak pan ocenia te inicjatywy?
- Bardzo pozytywnie. Ostatnio byłem gościem Polskiego Klubu Dyskusyjnego. Z takich spotkań można wynieść wiele pozytywów. Nie ma tam jakichś idealistycznych poglądów, nie próbują oni zagęszczać kolorów. Zobaczyłem szczerych ludzi, którzy chcą stworzyć coś dobrego. W tym momencie wróciłbym do początku rozmowy, do tego pojedynczego krzyku protestu, który jakoby reprezentuje wszystkich, a rzeczywistość jest całkiem inna. Musimy dążyć do tego, aby siła konsolidująca, budująca byłaby bardziej widoczna i pożyteczna. W różnorodności można dostrzec dynamikę, ruch, zainteresowanie. Kiedy w jakiejś dziedzinie panuje monopol, to zakradają się podejrzenia. W wolnym kraju każde zdanie powinno zostać usłyszane. Wszystkie wymienione powyżej inicjatywy sprawiają tylko najlepsze wrażenie.
- Jak pan widzi oryginalną pisownię polskich nazwisk. Państwowa Komisja Języka Litewskiego skrytykowała oba projekty poprawek. Czy możliwe jest znalezienie rozwiązania, które zadowoli wszystkich?
- Decyzja powinna zostać podjęta nie tylko z powodu Polaków, czy jakiejś innej narodowości. Problem dotyczy wszystkich obywateli. W końcu ten problem nie ma nic wspólnego z gramatyką, a nie wszyscy są zdolni oddzielić politykę od gramatyki.
- Ostatnio w kilku dyskusjach padło stwierdzenie, że Polaków i Litwinów może zjednoczyć tylko wspólny wróg. Zgadza się pan z tym poglądem?
- Wspólny wróg może zjednoczyć nie tylko narody. Mamy powiedzenie: „przeciw komu będziemy kolegować”, jednak przyjaźń na takiej zasadzie jest krótkoterminowa. Jednoczyć powinien wspólny cel, wspólne interesy, których z Polską mamy bardzo wiele: bezpieczeństwo, energetyka, infrastruktura, łączy nas Unia Europejska i NATO, jesteśmy po prostu zdani na współpracę.
- Może warto zacząć od przeprosin i wybaczenia, jak to miało miejsce w stosunkach polsko – niemieckich, kiedy głowy kościołów uczyniły taki krok?
- Żal powinien być szczery, dążenie do dobra również powinno być szczere, wówczas można oczekiwać rezultatów. Przyznanie się do złych czynów i żal za nie jest podstawą chrześcijaństwa į w ogóle cechą człowieka przyzwoitego.
- Czy „dobra zmiana” władzy w Polsce wniesie pozytywy do stosunków polsko – litewskich?
- Czy „dobra zmiana” władzy w Polsce wniesie pozytywy do stosunków polsko – litewskich?
- Zaczekamy, zobaczymy. Nie my wybieramy władze w Polsce. Zawsze uznajemy demokratycznie wybraną władzę. Wszędzie są pewne niuanse, ale jestem pewny, że będziemy otwarcie, uczciwie dążyć do dobrych stosunków, które są konieczne dla naszych interesów narodowych. Najbliższym ważnym wydarzeniem jest szczyt NATO w Warszawie. Musimy zebrać wszystkie siły, aby osiągnąć nakreślone cele.
- W Polskim Klubie Dyskusyjnym byłego ministra spraw zagranicznych RP Radosława Sikorskiego nazwał pan „radykalnym”.
- Żartowaliśmy, że jego imię kojarzy się z tym słowem, ale obecnie czasami brak mi jego maksymalizmu. Czasami brakuje w polityce zagranicznej stanowczych i skoncentrowanych działań, zostajemy w silnej mniejszości, a trzeba walczyć o wartości nie tylko dotyczące naszych państw, ale też Partnerstwa Wschodniego.
- Być może jego stanowczość mogłaby wpłynąć na władze Litwy w kwestii problemów mniejszości polskiej?
- Naszym politykom nie brakuje woli politycznej i sądzę, że w najbliższej przyszłości problemy zostaną rozwiązane. Jednocześnie, mam nadzieję, władze Polski zrozumieją, że na Litwie nie ma monopolu na reprezentowanie Polaków na Litwie. Próbuję swoim kolegom z Polski tłumaczyć, że istnieją różne zdania, które też mają prawą być wysłuchane.
- Czy istnieje jakieś panaceum na polepszenie stosunków polsko – litewskich?
- Politycy, dziennikarze, przedsiębiorcy, naukowcy, wszyscy powinniśmy się udzielać na rzecz polepszenia stosunków naszych narodów. Tak jak to robią osoby i organizacje, o których wcześniej wspominaliśmy, jak to robią intelektualiści, sportowcy, np.: Vanagas i Rozwadowski, którzy stworzyli silną załogę na Rajdzie Dakar. Wówczas inne problemy będą łatwiejsze do pokonania.
Rozmawiał Ryszard Rotkiewicz
Materiał pozyskaliśmy dzięki współpracy z tą stroną
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez