Złów i wypuść to motto karpiarzy

2016-07-01 05:35:04(ost. akt: 2016-06-29 13:42:46)
Takie sztuki łowi się właśnie na łowiskach specjalnych

Takie sztuki łowi się właśnie na łowiskach specjalnych

Autor zdjęcia: Jacek Warmiński

Pierwsze gatunki karpia pojawiły się na Ziemi miliony lat temu. Od tego czasu ryba ta przeszła wspaniały rozwój. Karpiarze swój szacunek dla tej ryby wyrażają hasłem „złów i wypuść”. Na czym polega ta idea?
Karp jest rybą słodkowodną. Pierwsze osobniki tego gatunku pojawiły się na Ziemi na przełomie trzeciorzędu i czwartorzędu w okolicach Morza Kaspijskiego. Przodek współczesnego karpia — sazan występował pierwotnie w Europie południowo-wschodniej i Azji zachodniej w zlewiskach mórz Egejskiego, Czarnego, Kaspijskiego i Aralskiego. Obecnie karp zadomowił się w wodach całej Europy, ale i na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej.

Wszyscy wiemy jak wygląda karp. A gdyby ktoś nie wiedział, to niech wypatruje ryby o wydłużonym, walcowatym ciele z pyszczkiem zaopatrzonym w dwie pary wąsików. Grzbiet ma ciemny, zielonkawobrązowy, boki zaś jaśniejsze, ciemnooliwkowe, brzuch kremowobiały. Płetwy nieparzyste są szaroniebieskie. Żywi się m.in. mięczakami, skorupiakami, roślinami.

Rekord Polski karpia, który został ustanowiony w tym roku w marcu na Zalewie Rybnickim, wynosi 34,5 kg. Przeciętniaki w tym gatunku mierzą znacznie mniej. Najczęściej poławiane są karpie o masie 1,5 kg.
Na łowiskach specjalnych karp jest stałym mieszkańcem. Szacunek, jakim jest darzony, wyraża się m.in. w idei „złów i wypuść”. Wyznają ją i propagują wędkarze, którzy jeżdżą na łowiska nie po ryby, a na ryby.

Na czym polega metoda „złów i wypuść”?


No właśnie dosłownie na tym, aby złowioną rybę po prostu wypuścić z powrotem do akwenu. Oczywiście trzeba to zrobić tak, aby przez cały czas ryba była bezpieczna, niepokaleczona i po wypuszczeniu — żyła w zdrowiu i dobrze się rozwijała. W ten sposób inny wędkarz ma szansę złowić dużo większą sztukę.
Pamiętajmy, że „bezpieczeństwo” ryby trzeba zacząć dbać już w czasie holu, podbierania, uwalniania haczyka i w końcu wypuszczenia do wody. Pamiętajmy, aby złowiona ryba przebywała w naszych rękach czy w siatce jak najkrócej. Wytrawni wędkarze stosują specjalne środki do odkażania ran. Po zrobieniu sobie pamiątkowego zdjęcia, niepokaleczoną rybę delikatnie „oddajemy” wodzie.


W okresie letnim, kiedy mamy trochę więcej czasu, można wybrać się na kilkudniową zasiadkę, wtedy będziemy mieć realne szanse na złowienie większej sztuki.
Bożena Kraczkowska