Szlak Wielkich Jezior Mazurskich zapełnił się białymi żaglami. Mazury odwiedza w sezonie ponad 60 tysięcy turystów. Wszyscy liczą na wspaniałą mazurską przygodę, ciekawy rejs i spokojne żeglowanie śladem swoich wspomnień bez żelaznego programu.
Lato pełne jest gwaru ludzi pragnących oderwać się od codzienności, potrzebujących zregenerować siły i odrodzić się wewnątrz. Pozwalają na to wody połyskujących jezior z odbijającymi się w nich kształtami chmur i malowniczo migoczące w nich polodowcowe głazy i kamienie. Także taki piękny widok, gdy nad jeziorem przelatuje sznur kormoranów, a niebo gra ostatnimi kolorami zachodzącego słońca. Wystarczy te cuda zauważyć, aby poczuć w sobie bogactwo wywołanych przez nie pozytywnych emocji, tak ważnych w życiu.
Muzyka wiatru i wody
Żeglarzom zawsze towarzyszy muzyka wiatru i wody. Wiatr jest siłą napędową jachtu i znakomitym kompozytorem rozmaitych melodii, słyszanych zarówno przy kei, w czasie żeglowania jak i w powietrzu i w lesie. Wiatr wzbudza fale, które szumią melodyjnie i kończą swoją podróż, rozbijając się o brzeg. Doświadczeni żeglarze ścigają się z silnym wiatrem na zarefowanych żaglach, a ich jachty płyną w głębokim, kontrolowanym przechyle. Żeglarzom akompaniują żagle łopoczące w linii wiatru podczas zmiany halsu. Przy słabym wietrze i fordewindzie od rufy „zaśpiewa” fał miecza wprawiany w drgania. Melodyjnie zaciurka woda rozbitej przez dziób fali. Prądy powietrzne wykorzystują ptaki drapieżne, szybując nad wodami i wypatrując zdobyczy. Kormorany i perkozy muszą pokonywać wzburzoną przez wiatr niespokojną toń, aby łowić w wodzie ryby. A w portach przy kei jachty podskakują na falach i trą o siebie skrzypiąc odbijaczami. Śpiewają maszty, a wiatr gra na wantach.
Przy ognisku
Żaden żeglarz nie jest w czasie rejsu wyobcowany. Jak to bywa w życiu, spotykamy na szlaku innych żeglarzy, często emerytów, którzy - nieskrępowani czasem - przemierzają szlak od wiosny do późnej jesieni. Żeglują także małżeństwa. Zbierają grzyby, owoce leśne i na jachcie robią przetwory!!! Mówią, że kochają taki sposób spędzania czasu. Spotykają się z innymi łowcami przygód przy wieczornym ognisku i z przyjemnością słuchają opowieści o dawnych Mazurach, przekazywanych przez Smętka, opiekuńczego ducha regionu.
Gdy przycumujemy do brzegu poza portem, usłyszymy melodię szumiącego lasu i śpiewających ptaków. W czasie deszczu schowani w ciasnej kabinie złowimy uchem melodię, tym razem wygrywaną przez bębniące po pokładzie grube krople deszczu przy akompaniamencie szurających po burcie trzcin. A jak pięknie pachnie powietrze po takim deszczu... Z lubością można wdychać intensywny żywiczny zapach sosnowego boru i niesamowitą woń pochylających się nad kokpitem fioletowych kwiatków sadźca konopiastego. Nad ranem podziwiać mgły snujące się nad spokojną jeszcze taflą wody i wyłapywać zapach nadciągającego wiatru, który wypełni nasze żagle.
Życie jest rejsem
Warto wybrać się na spacer w plener. Dostrzec czerwone dachówki mazurskich siedlisk, usłyszeć szczekanie psów, ćwierkanie wróbli i pianie koguta. Poczuć wszechobecną sielską atmosferę. Na zapomnianych ewangelickich cmentarzykach zatrzymać się przy pordzewiałych żeliwnych krzyżach. Wypatrzeć sarny i lisy wychodzące na łąki na skraju lasu. Przyuważyć żurawie rodziny żerujące na pożniwnych polach i oracza z końmi zaprzęgniętymi do pługa w czasie pożniwnej orki. A czemu warto? Bo dawny świat już przemija i może nie być możliwości, aby do tych miejsc jeszcze powrócić. Niestety nie da się żyć do tyłu i nigdy nie wiemy, co przyniesie jutro. Moslih Eddin Saadi pisał „Podróżnik, który nie potrafi obserwować, jest jak ptak pozbawiony skrzydeł”a H.Ch. Andresen potwierdził, że „Podróżować to żyć”. Żegluję po Mazurach od wielu lat i bardzo trafne wydają mi się te wypowiedzi. Życie jest wędrownym rejsem przy zmiennej pogodzie. Nie zawsze wiatr jest sprzymierzeńcem, z którym zgodnie udaje się żeglować, wiele razy przyjdzie z trudem płynąć pod prąd. To warunki „życiowej pogody” decydują o naszej wewnętrznej harmonii. O tym, czy przy kolejnej życiowej kei nasza dusza nabierze rumieńców, czy trzeba będzie duszę odcumować i ruszyć w stronę innej przystani. I dobrze, że mamy w sobie potrzebę poszukiwań, bo dzięki niej wcześniej czy później znajdziemy cel swojej podróży. A wiatr jak zawsze zaśpiewa nam kołysankę....
Maria Olszowska
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez