Spokojnie, ten "koniec" to tylko na ten rok, wiosną żeglarze znów wyruszą na szlak. Ale póki co kończy się pierwsza dekada listopada i na chwilę wyszło słońce. Pojechałam do Giżycka i do Wilkas zobaczyć, co się dzieje w portach nad jeziorem Niegocin.
Na pomoście samotny wędkarz. Twarz miał skupioną i radosną. Widać, że to moczenie wędki daje mu zadowolenie, odprężenie i wewnętrzny spokój.
Ja także czułam zadowolenie, bo mogłam sobie spokojnie stać na brzegu i podziwiać krajobraz. Bajeczny to widok. Białe obłoki odbijały się w błękicie jeziornej tafli. Uschnięte trzciny połyskiwały w listopadowym słońcu. Mewy siwe gromadnie „okupowały” pomosty lub latały, krzycząc „kyau” i „gue gue gue”. Wypatrywałam kormoranów, bo w portach bywały jeszcze w listopadzie. Nadaremnie. Odleciały w rejon Morza Śródziemnego. Wrócą wczesną wiosną. Zapatrzyłam się na piękny pejzaż i zapomniałam, że mamy listopad i krótsze dni. Zreflektowałam się na szczęście, bo droga, którą przemierzało słońce po niebie, powoli zrównywała się już z horyzontem. Oceniłam, że mam jeszcze godzinę, zanim słońce zajdzie. Postanowiłam zajrzeć jeszcze nad jezioro Boczne do pobliskiego Bogaczewa.
Jezioro Boczne łączy jezioro Niegocin na północy z jeziorem Jagodne na południu szlaku WJM. W Bogaczewie weszłam na pomost prywatnej przystani. Stała tam pusta ławeczka, zachęcająca do odpoczynku i kontemplacji cudu natury. Z pomostu widać było wejście na jezioro Niegocin i port w Rydzewie z basztą ewangelickiego kościoła z XVI wieku pw. św. Andrzeja Boboli, obecnie katolickiego. Na brzegu drzewa liściaste były już ogołocone z liści. Ale koło pomostu rósł modrzew-europejski, którego igły mieniły się barwami złota i rudości. Wkrótce i te listki opadną, tworząc żółty dywan pod drzewem. Podniosłam głowę, aby zobaczyć modrzew od dołu, bo lubię w ten sposób podpatrywać drzewiaste rośliny. Wtedy nad moją głową przeleciało stado wron z przewodnikiem na czele. Ptaki wracały na noclegowisko zanim zapadnie zmrok. Pora była i na mnie. Zrobiłam w tył zwrot. Za sobą pozostawiłam błękitne niebo i wody jeziora czerwonawo podświetlone promieniami zachodzącego słońca. Przed sobą miałam ciemniejące niebo i ołowiane śniegowe chmury. Byle do wiosny....
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez