Krzyżacy, wyjątek w dziejach

2017-03-14 10:44:52 (ost. akt: 2017-03-14 10:45:34)
Inscenizacja bitwy pod Grunwaldem w 2015 roku

Inscenizacja bitwy pod Grunwaldem w 2015 roku

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Propaganda zrobiła z nich naszych wielkich wrogów. Polacy ich nienawidzili jak Hitlera. To się jednak zmienia, m.in. w naszym regionie, gdzie są ślady działań Zakonu. O fenomenie Krzyżaków rozmawiamy z prof. Janem Gancewskim z UWM.

— Panie profesorze, dzisiaj Krzyżacy mają swoją siedzibę główną w Wiedniu, a członkami tego zakonu są również Polacy.


— Tak, jest w nim dwóch zakonników z Polski. Nie ma natomiast żadnej siedziby konwentualnej w Polsce. Najbliższe klasztory krzyżackie znajdują się na Morawach, we Włoszech oraz w Niemczech i Austrii. W Wiedniu jest konwent główny, gdzie obecnie swoją siedzibę ma Wielki Mistrz. Obecnie jest to biskup bez teki dr Bruno Plater. Na biskupa wyświęcił go św. Jan Paweł II. Wielki mistrz jest wybierany przez kapitułę generalną Zakonu. 


— Komu podlega Zakon Krzyżacki?



— Tak jak wszystkie inne zakony papieżowi. Na czele zakonu stoi z reguły opat, generał (tak jak u Jezuitów), w tym przypadku Wielki Mistrz i to on odpowiada przed papieżem. Zakon jest częścią kościoła jako korporacji ideologicznej, ale nie jest jego częścią jako instytucji adminstracyjno-terytorialnej. Kościół tworzy swoje parafie i biskupstwa, a zakon ma swoje prowincje.



— Krzyżacy swoje pierwsze zdobycze terytorialne wywalczyli w Ziemi Świętej.



— Tam się zaczęła ich historia, o czym pisze w swojej książce „Z Ziemi Świętej nad Bałtyk" prof. Udo Arnold (historyk z Bonn, doktor honoris causa naszego uniwersytetu — red.). Wtedy był to zakon XI-wieczny, jeszcze szpitalny, nie rycerski. I do tej formuły powracają współcześni Krzyżacy. Dopiero w następnych wiekach zakon stał się zakonem rycerskim, na wzór już istniejących joannitów i templariuszy.
 


— Tamte zakony mają zdecydowanie lepszą opinie, szczególnie owiani legendą templariusze oraz ich skarby, czy klątwa rzucona na Filipa IV Pięknego, króla Francji.



— Legendy te nie mają za wiele wspólnego z rzeczywistości, tak jak przygody pana Samochodzika.



— Ale Krzyżacy to w Polsce wyłącznie czarna legenda. Potoczną wiedzę o zakonie czerpiemy z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, z „Konrada Wallenroda” czy z filmu „Aleksander Newski”. Wszędzie są przedstawieni, jako ludzie okrutni i źli.



— Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu serc i kiedyś taka literatura miała rację bytu. Nie ma, niestety, wiele wspólnego z historią Zakonu na ziemiach pruskich i polskich ani z korporacją, którą Zakon Krzyżacki rzeczywiście był. Zachowanie Krzyżaków nie różniło się niczym od zachowania innych średniowiecznych rycerzy. Dobrym przykładem może być Bolesław Krzywousty, gdy nie był jeszcze królem, kiedy Polską władał jego ojciec Władysław Herman. Gdy Bolesław otrzymał seniorat, ściągnął z dworu cesarza Henryka V swego młodszego brata Zbigniewa. Kazał wtrącić go do lochu na zamku w Płocku, wyłupić oczy i wyrwać język. Tak okrutnie postępowali wtedy wszyscy rycerze i wszyscy wojownicy. Często działali w imię Boga i chrześcijaństwa. Przypisywanie zła tylko Krzyżakom jest nieuprawnione. Ale rozumiem Sienkiewicza i jego intencje pokrzepienia serc Polaków pod zaborami.



— Porozmawiajmy o kulminacji powieści Sienkiewicza i jej szczęśliwym zakończeniu, czyli bitwie pod Grunwaldem. Czy rzeczywiście była przełomowym wydarzeniem w stosunkach polsko-krzyżackich i czy naprawdę Jagiełło tego zwycięstwa nie wykorzystał?


— Na pewno była to bitwa największa, w którą zaangażowało się rycerstwo po stronie polsko-litewskiej i krzyżackiej, w tym siły zaciężne, zaangażowane po obu stronach. Nacji walczących pod Grunwaldem było około 10. To była średniowieczna „bitwa narodów”. O niczym jednak nie zdecydowała. Nie przechyliła szali zwycięstwa na naszą stronę. Efekty zwycięstwa polsko-litewskiego pod Grunwaldem nie zostały wykorzystane w całej wojnie. 


— Nie?!


— Co prawda na mocy postanowień pierwszego pokoju toruńskiego, podpisanego w lutym 1411 roku, mieliśmy otrzymać od Krzyżaków odszkodowanie w wysokości 12 mln praskich groszy. To była kwota astronomiczna, która o wiele przekraczała możliwości jednego państwa, a co do dopiero zakonu krzyżackiego. Dopiero wojna trzynastoletnia i ustalenia II pokoju toruńskiego z 1466 roku przyniosły to, o co chodziło Jagielle w latach 1409-1410. Grunwald to bitwa symbol, choć niektórzy historycy, szczególnie anglosascy, jak Norman Davis, uważają ją za najważniejsze z 15 starć w dziejach ludzkości.


— A pan jeździ na inscenizacje bitwy?


— Czasem tak. Czasem biorę nawet udział w tworzeniu scenariusza lub imprez towarzyszących rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem. Drugą kadencję jestem przewodniczącym rady naukowej Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku.


— Na ile ta inscenizacja jest wierna?


— Bardzo wiernie — prawie jeden do jednego — są odtworzone stroje, zbroje i broń. Materiały są podobne i sposób ich wytwarzania. Natomiast inscenizacja odbywa się w innym miejscu niż prawdziwa bitwa. Gdyby było inaczej, publiczność nie mogłaby jej wygodnie obserwować. Od trzech lat pod Grunwaldem trwają zaawansowane badania archeologiczne z udziałem m.in. Duńczyków i Norwegów. Bierze w nich udział około 100 osób, korzystających z nowoczesnego sprzętu.


— I co z tych badań wynika?


— Części metalowe są znajdowane zupełnie gdzie indziej niż miejsce inscenizacji. Nawet o dwa, trzy kilometry dalej. W inscenizacji bierze też udział o wiele mniej rycerzy niż ponad 600 lat temu. Ale gdybyśmy mieli wpuścić ich wszystkich, zajęliby także miejsce publiczności. To kilkanaście tysięcy rycerstwa. W bitwie rzeczywistej piechota stanowiła tylko odwody techniczne i gospodarcze. Była to bitwa kawaleryjska. Opisywany przez Sienkiewicza udział chłopów jest zabiegiem socjotechnicznym, który miał podnieść ich mniemanie o sobie oraz swej roli w działaniach narodowowyzwoleńczych. Tymczasem w tej bitwie chłopi nie odegrali żadnej roli.


— Po stronie krzyżackiej walczyło towarzystwo międzynarodowe.


— Po polskiej też. Byli to Rusini, Tatarzy, Litwini, Tatarzy Krymscy, zaciężni z terenów Francji i Niemiec, Czech, może nawet ktoś z Anglii czy Danii. Po stronie Krzyżaków byli również zaciężni, przede wszystkim z Niemiec, ale też z Niderlandów. Wszyscy walczyli w imię tego samego Boga.


— A czy możemy nazwać Krzyżaków z niemiecka Kulturtreagerami?


— Na pewno wprowadzili kulturę chrześcijańską na teren Warmii i Mazur, czyli dawnych Prus. Zbudowali infrastrukturę gospodarczą. Do dzisiaj istnieją wsie i miasta założone przez Krzyżaków. Pozostawili nam zamki i kościoły. Rozwój społeczno-gospodarczy i cywilizacyjny tych ziem jest zasługą zakonu krzyżackiego. Chrześcijaństwo jako religia monoteistyczna bardzo pomagała w tworzeniu państwa. 


— Chyba jednak patrzymy na nich inaczej. W zamku w Malborku została odnowiona figura Najświętszej Marii Panny. Pieniądze na to pochodziły m.in. ze społecznej zbiórki.


— Tę figurę zniszczyły wojska sowieckie przy zdobywaniu Malborka w czasie II wojny światowej. W ten sposób chciały zniszczyć ślad kultury chrześcijańskiej na zajmowanych terenach.


— Ale to przez Malbork i „Pana Samochodzika” Krzyżacy są trochę „nasi”, prawda?


— „Nasi”, czyli bliscy mieszkańcom Warmii i Mazur. W ciągu stuleci osadnictwo na Warmii i Mazurach, a wcześniej w Prusach, zmieniło się siedmiokrotnie. Był tu prawdziwy narodowy tygiel.


— Czy Krzyżacy byli bardzo bogaci? Za takich uważa się templariuszy.


— Nie. Byli biedniejsi od templariuszy, ale byli bogaci w swoje działania i bogaci w ziemię. Prowadzili parapaństwową politykę handlowo-gospodarczą. Zakon tworzył przecież państwo. I czegoś podobnego na świecie nigdzie nie było. To swoista efemeryda w świecie feudalnym, ale bardzo pożyteczna dla rozwoju tych ziem i obecnego ich miejsca w nowej rzeczywistości państwowej.
Ewa Mazgal


Prof. Jan Gancewski
:
absolwent historii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, mediewista, badacz historii Zakonu Krzyżackiego w Prusach i historii regionalnej. Pracuje w Zakładzie Historii Krajów Nadbałtyckich UWM.


Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie
  • Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej w Stębarku

    Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej...

    Bitwa była co prawda pod Grunwaldem, ale muzeum bitwy mieści się w Stębarku. Bo po prawdzie najsłynniejsza...

Przewodnik lokalny

Zobacz także

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Dutscher Prusak #2209180 | 37.24.*.* 25 mar 2017 17:34

    To jest prawda ze to byl prawdziwy tygel narodowy Ostpeußen i ktory opowiedzial sie za Niemcamy i na koncu wyjechal do Niemiec nawet prawdziwi Polacy przedwojeni co walczyli o Polskie wyjechali na stale jako Niemcy do Niemiec.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. po. pie. wsio. #2208859 | 83.31.*.* 25 mar 2017 05:09

    Po.........i krzyżowcy już nawet ORŁA NASZEGO CHCĄ UKRZYŻOWAĆ

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  3. normalny Polak z gorszego sortu #2205070 | 83.9.*.* 20 mar 2017 05:48

    Krzyżowcy też kiedyś chcieli zająć naszą Polskę , nie wyszło im to , marnie skończyli , to widać na zdjęciu . Dzisiaj też im się to marzy , wszędzie nachalnie włażą z krzyżem .

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

Polecamy