Nie zachowało się ani jedno zdjęcie Georga Jacoba Steenke, za to dzieło jego życia podziwiamy do dziś. Śladami Georga Jacoba Steenke, projektanta i budowniczego Kanału Elbląskiego, podąża Cezary Wawrzyński, autor książek o kanale i jego twórcy.
Warto pytać kogoś urodzonego w Ostródzie, nad jeziorami i kanałem, o to, jak zainteresował się twórcą tego niezwykłego szlaku wodnego?
Wcale nie byłem aż tak zachwycony pochylniami, kiedy jako dziecko widziałem je pierwszy raz. W rejs popłynąłem z ojcem, który był szefem oddziału PTTK w Ostródzie. Dopiero jako nastolatek rozpocząłem swoją przygodę z żeglarstwem od... remontowania starych omeg i dezet na przystani klubu LOK w Ostródzie. Potem zacząłem pływać po kanale i zainteresowałem się jego urządzeniami i historią. Oglądałem stare mapy, czytałem przewodniki, chociaż te powojenne podkreślały, że Steenke był Holendrem, bo to było bardziej poprawne politycznie.
Od starych map do książki „150 lat kanału Ostróda-Elbląg” droga była daleka?
Punktem zwrotnym stała się 150. rocznica uruchomienia kanału obchodzona w 2010 roku i pomysł, by napisać książkę (wspólnie z Ryszardem Kowalskim) o kanale i jego twórcy. Już wcześniej zacząłem drążyć temat poprawności samej nazwy. W ogromnym skrócie: przed wojną był to Kanał Oberlandzki, po roku 1947 Kanał Elbląsko-Ostródzki, a dla ostródzian Kanał Ostródzko-Elbląski, ale w swojej historii nosił ponad 20 nazw, a z odmianami - blisko 40. Na przykład takie próbujące lepiej lub gorzej tłumaczyć słowo „oberland” na język polski, był więc Kanał Elbląg-Wyżyna, albo Kanał Górny, albo Kanał Górnolądowy. Takie nazwy nosił na przełomie XIX i XX wieku. Natomiast Polacy w XIX wieku nazywali go Mazurskim. Najbardziej kuriozalna nazwa używana czasami do dziś, to Kanał Warmiński, chociaż ani kanał, ani żadna z jego licznych odnóg, nawet nie styka się z Warmią...
Co jest w nim takie unikatowe, że stanowi o jego wyjątkowości do dziś?
To niezwykły sposób pokonywania wzniesień i różnicy poziomów na wózkach, z koniecznością wypłynięcia statku z wody, a całość zasilana wyłącznie siłą wody. Jest to system nieprzerwanie działający od ponad 150 lat, z wyłączeniem napraw i remontów, jako jedyny tego typu na świecie. O tym, jak świetnie zostały zaprojektowane świadczy chociażby to, że urządzenia pochylni funkcjonowały półtora wieku, a "nasze" współczesne, po gruntownej renowacji, nie wytrzymały nawet półtora roku...
Steenke zaproponował takie unikatowe rozwiązania po tym, jak obejrzał podobne budowane w innych krajach.
— Wiemy, że kiedy projektowano Kanał Elbląski, był zwolennikiem budowy pochylni i wiedział z literatury, że są takie urządzenia w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Już po rozpoczęciu budowy, pod koniec 1850 roku wyjechał do Stanów na pochylnie Morris Canal. Gdy wrócił, na podstawie tamtych urządzeń przeprojektował nasz kanał. Jednak tamtych pochylni już dawno nie ma, tylko nasze działają nieprzerwanie od połowy XIX wieku!
To o autorze takiego cudu techniki musiało być głośno?
Pisząc książkę o kanale i zbierając o nim informację wydawało mi się, że ktoś, kto stworzył takie dzieło, będzie już dokładnie opisany. Tymczasem natrafiałem tylko na szczątkowe informacje. Georg Jacob Steenke urodził się w 1801 roku w Królewcu, długie lata żył w Elblągu i tam zmarł w 1884. Został pochowany na cmentarzu, którego już nie ma, a więc nie ma nawet jego grobu. Jego ojciec, Johann Friedrich Steenke, był dowódcą pilotów portowych w Pilawie (obecnie Baltijsk), podobnie jak wcześniej jego dziadek w Królewcu. Utonął 11 sierpnia 1818 roku w czasie sztormu, próbując ratować z mielizny angielskich marynarzy z brygantyny „Industrie”. Miał 48 lat.
Steenke nie poszedł w ślady ojca i dziadka?
Po tragicznej śmierci ojca, mając wówczas 17 lat, miał przyrzec matce, że swojego zawodowego życia nie zwiąże z morzem. Słowa dotrzymał, kierując swoje zainteresowania ku wodom śródlądowym.
Czy to, że nie zachowało się żadne jego zdjęcie nie jest dziwne? Ukazywały się przecież gazety czy przewodniki turystyczne?
— Rzeczywiście to dziwne, tym bardziej, że zachowała się podobizna jego ojca. Jednak w gazetach z tamtego okresu niczego nie znalazłem. Wciąż szukamy w archiwach polskich i niemieckich. Część dokumentów pewnie jeszcze będzie zdygitalizowana, może kiedyś dowiemy się, jak wyglądał Steenke. Gdy umarł w kwietniu 1884, nekrolog ukazał się w jednej z berlińskich gazet, ale pomylono jego imiona. Wiem, że w atelier elbląskim Leopolda Dietza w 1869 roku ukazał się album okolic Elbląga, w którym jest pięć zdjęć z Czulpy w gminie Małdyty, gdzie mieszkał Steenke jako urzędnik pruski nadzorujący kanał. Tam podobno opublikowane zostało zdjęcie, na którym Steenke stoi przed ufundowaną przez siebie tablicą pamiątkową z okazji wizyty w Czulpie króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV. Jednak nigdzie tego albumu nie udało się dotąd odnaleźć. Za to miłośnicy kanału zaproponowali nawet konkurs na hipotetyczny wizerunek Steenkego, wygrał portret autorstwa Adama Chmielewskiego z Ostródy.
A co wiemy o jego prywatnym życiu?
Mało. W 2012 roku, z okazji 100. rocznicy Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej podjąłem próbę napisania rozdziału w kolejnej książce, będącego przyczynkiem do jego biografii. Miał co najmniej kilkoro dzieci, w elbląskich gazetach ukazywały się informacje o ich narodzinach i śmierci. Jak na ówczesne warunki długo pracował zawodowo, bo od 1822 do 1875 roku, przeszedł na emeryturę dopiero w wieku 74 lat. Ostróda stała się dzięki niemu portem i węzłem wodnym, doceniając to, władze miasta nadały jednej z ulic imię twórcy kanału.
I dzięki niemu mamy nasz sztandarowy produkt turystyczny...
Który należy szczególnie promować i chronić. Jesteśmy w połowie procedury wpisywania go na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Starania te rozpoczęliśmy jako związek gmin "kanałowych" w roku 2014, zakończymy pewnie po 2020. Takie są procedury, które trwają co najmniej kilka lat.
Czy kanał już w czasach Steenkego był taką atrakcją?
— Na pewno, bo zastosowane przez niego rozwiązania były nowatorskie. Promowano go też przed wojną hasłem: jedyne miejsce na świecie gdzie statek pływa po górach. Były wtedy trzy Cuda Prus Wschodnich: kanał, Zamek w Malborku i Wydmy Mierzei Kurońskiej. W tej chwili Mierzeja i Malbork są już na liści UNESCO, brakuje do kompletu tylko kanału.
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
mus #2242899 | 83.6.*.* 11 maj 2017 17:35
Jak to Niemiec?? Nam mówili, że Niemcy to tutaj tylko za okupacji byli!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz