Lehndorffowie to jeden z najbardziej znanych wschodniopruskich rodów. Mieszkali tu, budowali posiadłości, kolekcjonowali dzieła sztuki i pracowali ponad 600 lat. Pozostały po nich zrujnowane pałace, zdziczałe parki i wspomnienia.
—To był wzruszający moment, jakby dom był kimś żywym, błagającym o pomoc. Tyle przetrwałem — zdawał się mówić, nawet narodowy socjalizm, teraz mi pomóż. Chciałabym, żeby w Sztynorcie coś się działo, by stał się miejscem kultury i spotkań — mówiła córka ostatniego mieszkającego tam przed wojną hrabiego Lehndorffa.
— Był własnością rodziny Lehndorffów, rodu związanego z innymi pruskimi domami, takimi jak Doenhoff i Eulenburg od połowy XV wieku — mówi Małgorzata Jackiewicz-Garniec, historyczka sztuki, współautorka książki „Pałace i dwory dawnych Prus Wschodnich”. — Do najbardziej znanych Lenhdorffów należał Ahaswerus (1637-1688), dyplomata w służbie króla Jana Kazimierza, elektora brandenburskiego i króla Danii. Od cesarza Leopolda I otrzymał w 1683 roku dziedziczny tytuł hrabiego. Z jego czasów pochodzi istniejąca do dziś w Sztynorcie aleja dębowa.
Wnuk Ahawerusa, Ernst Ahaswer Henryk von Lehndorff (1727-1811), był przyjacielem Ignacego Krasickiego. Biskup często gościł w Sztynorcie. W jednym z listów do Ernsta pytał, czy jego „sklepiony” pokoik jest gotowy?
— Pałac został gruntownie przebudowany w latach 1829-1880 — dodaje Jackiewicz-Garniec. — Pruscy arystokraci nie byli jednak tak oszczędni i świetnie gospodarujący, jak nam się wydaje. W 1896 r. Sztynort został objęty tzw. zarządem przymusowym. W 1901 r. sprzedano stadninę koni wyścigowych, inwentarz i lasy. Majątek liczył wówczas 3 600 ha, z czego 1000 zajmowały jeziora. Jednak ze wspomnień hrabiego Alvenslebena z 1930 r. wynika, że pałac był zasobny. Znajdowała się w nim niezliczona liczba obrazów, w tym portrety rodzinne. Były też flamandzkie gobeliny, zbiory miniatur, porcelany, pasteli oraz gdańskie meble.
Ostatnim Lehndorffem w Sztynorcie był Heinrich, ociec Very. Objął majątek w 1936 r., gdy miał 27 lat. Za jego czasów Sztynort rozkwitł. Jednak wybuchła II wojna światowa i hrabia walczył na froncie wschodnim. W pałacu pozostała jego żona i cztery córki — oprócz Very, Nona, Gabriela i Katharina. Ich ojciec zaangażował się w spisek pułkownika Clausa von Stauffenberga, który przeprowadził 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu pod Kętrzynem nieudany zamach na Hitlera. Wodzowi nic się nie stało. Spiskowcy, w tym Heinrich Lehndorff, zostali straceni. Jego żonę i córki zamknięto w obozie pracy. Majątek zarekwirowano. Dostał go minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop.
Gdy do Prus Wschodnich wkroczyli Rosjanie, pałac ocalał, ale wyposażenie wnętrz: obrazy, cenne meble, gobeliny i bibeloty rozproszyły się po świecie. Część została wywieziona do Rosji, jako reparacje wojenne, część znalazła się w Lipsku, część korespondencji handlowej znajduje się w Archiwum Państwowym w Olsztynie.
Swoje dobra utracili również Lehndorffowie z Trakehnen (dzisiaj obwód kaliningradzki). Przepiękne świadectwo o końcu ich świata pozostawił Hans Lehndorff w swojej książce „Dziennik z Prus Wschodnich”. Był synem Siegfrieda i Marii von Oldenburg z Januszewa. Ci Lehdorffowie mieli pięciu synów i córkę. Wojnę przeżył tylko Hans i jego ojciec. Hans był lekarzem i pracował w oblężonym przez Rosjan Koenigsbergu.
Po kapitulacji Niemiec uciekł stamtąd do Polski, gdzie pracował jako lekarz w Suszu. Do Niemiec udało mu się wyjechać dopiero 1947 r. W Niemczech pracował jako ordynator w Godesbergu pod Bonn. Poślubił Margaretę Finck von Finckenstein z Jaśkowa. Wspomnienia Hansa Lehndorffa są nie tylko przejmującym epitafium dla wschodniopruskiej Atlantydy. Pomagają też zrozumieć mentalność i etos pruskiej arystokracji.
Tymczasem pałac w Sztynorcie po zakończeniu wojny był siedzibą PGR-u. Po transformacji został sprzedany w prywatne ręce i mimo zobowiązań nowych właścicieli, niszczał. W sprawie ratowania Sztynortu odbywały się konferencje i spotkania. I właśnie w 2008 r. Veruschka przyjechała na seminarium „Sztynort — utracone dziedzictwo czy szansa na ocalenie?”. Rok później firma Tiga, właściciel Sztynortu, podarowała pałac Polsko-Niemieckiej Fundacji Ochrony Zabytków. Natomiast port i 50 ha ziemi sprzedała firmie deweloperskiej, która planowała budowę nad Jeziorem Sztynorckim domów jedno- i wielorodzinnych.
— Jest duży progres — mówi mec. Wojciech Wrzecionkowski, prezes Polsko-Niemieckiej Fundacji Ochrony Zabytków. — Trwają prace nad projektem, który jest niezbędny, byśmy mogli starać się o unijne pieniądze na remont. Mamy nadzieję na 2 mln euro od Bundestagu.
Czy to dużo, czy to mało?
— Oceniam, że na remont i zagospodarowanie pałacu potrzeba około 14-15 mln euro — odpowiada mecenas i dodaje, że dzięki staraniom fundacji pałac został zabezpieczony przed dalszym niszczeniem. Zostały wzmocnione fundamenty i mury, odnowiono dach i naprawiono wieżyczkę. Zrobiono podłogi w piwnicy i wyremontowano kaplicę.
— Co roku mamy około milion zł z różnych źródeł na prace remontowe — mówi Wrzecionkowski. — Dzięki temu pałac jest dobrze zabezpieczony na 20 kolejnych lat. Remont Sztynortu wspiera również rodzina Lehndorffów. Sprzedała część wyposażenia pałacu, odzyskaną z dawnych NRD-owskich muzeów i przekazała na rzecz remontu 50 tys. euro. — I Veruschka nadal odwiedza swój rodzinny dom — informuje prawnik.
W Sztynorcie miało być historyczne muzeum, międzynarodowa Akademia Wspólnego Dziedzictwa Kulturowego oraz tzw. Strzecha Budowlana, czyli warsztaty rzemieślnicze dla młodzieży. Jednak plany zostały mocno ograniczone. Jak powiedział nam Wojciech Wrzecionkowski w pałacu ma być małe muzeum i kilka apartamentów.
Małgorzata Jackiewicz-Garniec podkreśla wyjątkowość Sztynortu. Jako jeden z nielicznych majątków przez wieki należał do tej samej rodziny. — Ale po zakończeniu wojny nie miał szczęścia do właścicieli — mówi historyczka sztuki. — Planowane muzeum, ze względu na związki Lehndorffów z Polską mogłoby stać się miejscem wspólnej pamięci, ale też świadectwem szeroko rozumianej kultury rolniczej dawnych Prus. Wielkie majątki ziemskie stanowiły o tożsamości regionu.
Ewa Mazgal
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
uks #2251520 | 195.136.*.* 24 maj 2017 12:01
Kto ma Sztynort ten ma Mazury :-)
Ocena komentarza: warty uwagi (3) ! odpowiedz na ten komentarz
Mazur #2251167 | 83.6.*.* 23 maj 2017 20:32
Piękne miejsce... a ile z takich pereł utraciliśmy bo jest przyzwolenie, żeby zniknęły z tutejszego krajobrazu? Kiedy zawali się ostatni pałac i runą ostatnie dębowe aleje wtedy będziecie mogli oszukać wszystkich: tutaj zawsze była Polska
Ocena komentarza: warty uwagi (11) ! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
wojt #2250988 | 83.9.*.* 23 maj 2017 15:07
Według mnie to Stauffenberg a nie Schtauffenberg i to jeszcze grubą czcionką a fe.
Ocena komentarza: warty uwagi (7) ! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)