Znani na Mazurach: Olga Lipińska

2010-05-06 13:31:52 (ost. akt: 2013-07-17 14:20:52)
Znani na Mazurach: Olga Lipińska

Autor zdjęcia: Hanna Siudalska

— Zachwycili mnie Mazurzy, którzy byli niezwykle serdeczni i gościnni. Przecież my kiedyś nie mieliśmy pieniędzy. Dostawaliśmy często za darmo mleko, jajka i świeżo zrobione masło — wspomina swoje wyjazdy na Mazury Olga Lipińska.

— Kocha pani Mazury?


— Bardzo! Mazury to moja ojczyzna! Ale bardzo martwię się o to, że kiedy Mazury staną się cudem świata, to władza miejscowa podejdzie do tego wyróżnienia jednoznacznie. Już słyszałam, że nad jakimś jeziorem ma być wybudowany luksusowy hotel. Czy ona nie rozumie, że Mazury są cudem świata dla ludzi właśnie dlatego, że obcują z naturą? I Mazury wygrywają z każdym jego zakątkiem. Szkoda mi czasu jechać do Grecji, Tunezji i diabli wiedzą dokąd. Mnie to nie interesuje. Mazury mają piękną, soczystą zieleń, lasy, jeziora. Szczególnie drogi wśród drzew mają urok. 


— Tu się z panią zgadzam.



— Dziur jednak nie lubię. Unia dała miejscowym pieniądze na drogi, a ci zamiast łatać dziury, zaczęli wycinać drzewa przydrożne. Dziury zostały. A przecież te drzewa przydrożne tworzą piękne tunele, które są tak charakterystyczne dla urody Mazur. Boję się, że zrobią z Mazur jeszcze jedno zadeptane Zakopane. Mazury są piękne, bo są dzikie. Jeszcze są tu takie miejsca, gdzie można pływać i opalać się nago.

— Wiem, że pani lubi taki „naturalny” wypoczynek. Opalała się pani nago z Agnieszką Osiecką...


— Dawno. Jak zaczęliśmy przyjeżdżać na Mazury, często wszyscy opalaliśmy się nago. Dzisiaj jest z tym trudniej.

— A jak pani długo już kocha te swoje Mazury?


— Przyjechałam tu jak miałam osiemnaście lat, więc ponad czterdzieści lat temu. Przybiliśmy tu grupą — teatrzykiem studenckim. Ale tak właściwie przywiózł nas pisarz Igor Newerly — jego syn jest naszym kolegą. Wpadłam w ten klimat. Zachwycili mnie też Mazurzy, którzy byli niezwykle serdeczni i gościnni. Przecież my kiedyś nie mieliśmy pieniędzy. Braliśmy ze sobą pięćset złotych i przez dwa miesiące dawaliśmy sobie radę. Dostawaliśmy często za darmo mleko, jajka i świeżo zrobione masło.

— Dzisiaj też są tacy serdeczni?



— Teraz mam własny dom, ale mieszkałam u Mazurów przez siedemnaście lat — u pani Augusty Kwiatkowskiej. Nie spotkałam tak życzliwego człowieka i tak uśmiechniętego jak ona. Między innymi ona przytrzymała mnie w Krzyżach.

Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodnik lokalny

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Polecamy