Kajakarze z Nowego Miasta Lubawskiego, Olsztyna, Brodnicy i Poznania w niedzielę 2 października 2011 sprzątali z kajaków odcinek rzeki Wel. Ich pracę rejestrowały kamery niemieckiej telewizji ARD.
Akcję zorganizował i koordynował Marek Połomski. Oto jego relacja. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Akcja przebiegała pod hasłem Lasy to życie – chrońmy je w ramach ogólnopolskiej kampanii Sprzątanie Świata – Polska 2011.
Wszystko uzgodnione, skoordynowane – zaproszenia rozesłane, lecz pozostaje cień wątpliwości, czy dopisze frekwencja, gdyż formalnych potwierdzeń niezbyt wiele. Dzień wcześniej sprzątaliśmy z kolegami z Iławy rzekę Iławkę i frekwencja niezbyt silna jak na tak duże środowisko wodniackie jakim jest Iława. Malkontenci standardowo twierdzą, że nie warto się angażować, na pewno nam się spływ nie uda.
W mglisty, chłodny niedzielny poranek przygotowujemy dwadzieścia dwa kajaki, kompletujemy wyposażenie i ruszamy na parking przy ulicy Mickiewicza, gdzie czeka już spora grupka uczestników i niespodzianka – ekipa niemieckiej telewizji ARD. Dzwonią goście z Olsztyna i Brodnicy, że już lada chwila dojadą na miejsce zbiórki
Wszyscy wpisują się na listę uczestników spływu i zajmują miejsca w podstawionych busach. Ruszamy w stronę Lorek, gdzie za mostem na poboczu wypakowujemy sprzęt i wyposażenie. Zarządzam zbiórkę i po powitaniu wszystkich uczestników w liczbie 34 przedstawiam ideę spływu, zasady bezpieczeństwa, oraz program spływu. Operator telewizji pan Zbyszek zostaje przydzielony jako załogant do doświadczonego kajakarza kolegi Tomasza Knittra. Pani Wihelmina popłynie z tłumaczem Mariuszem.
Wszyscy uczestnicy zakładają kamizelki asekuracyjne, przygotowują kajaki, wiosła i bezpiecznie są wypuszczani przez ratownika Marka na wodę rzeki Bałwanki – lewego ramienia rzeki Wel. Bezpiecznie, bez przygód ruszamy Bałwanką poprzez rozlewisko Wenecja w stronę jeziora Przybocz – Tylickie Dolne, po drodze zbierając pierwsze śmieci.
W gąszczu oczeretów trudno odnaleźć wypływ rzeki, na szczęście doświadczenie kajakarskie podpowiada nam, gdzie wpłynąć w trzcinowisko, aby po chwili zobaczyć na nowo koryto rzeki. Bałwanka kolejny raz zaskakuje nowymi przeszkodami w postaci poprzewracanych drzew. Trzeba nowym uczestnikom spływu pokazać, jak bezpiecznie pokonać te przeszkody. Jest to spore wyzwanie, od ubiegłego roku na rzece pojawiło się więcej przeszkód.
Akcja przebiegała pod hasłem Lasy to życie – chrońmy je w ramach ogólnopolskiej kampanii Sprzątanie Świata – Polska 2011.
Wszystko uzgodnione, skoordynowane – zaproszenia rozesłane, lecz pozostaje cień wątpliwości, czy dopisze frekwencja, gdyż formalnych potwierdzeń niezbyt wiele. Dzień wcześniej sprzątaliśmy z kolegami z Iławy rzekę Iławkę i frekwencja niezbyt silna jak na tak duże środowisko wodniackie jakim jest Iława. Malkontenci standardowo twierdzą, że nie warto się angażować, na pewno nam się spływ nie uda.
W mglisty, chłodny niedzielny poranek przygotowujemy dwadzieścia dwa kajaki, kompletujemy wyposażenie i ruszamy na parking przy ulicy Mickiewicza, gdzie czeka już spora grupka uczestników i niespodzianka – ekipa niemieckiej telewizji ARD. Dzwonią goście z Olsztyna i Brodnicy, że już lada chwila dojadą na miejsce zbiórki
Wszyscy wpisują się na listę uczestników spływu i zajmują miejsca w podstawionych busach. Ruszamy w stronę Lorek, gdzie za mostem na poboczu wypakowujemy sprzęt i wyposażenie. Zarządzam zbiórkę i po powitaniu wszystkich uczestników w liczbie 34 przedstawiam ideę spływu, zasady bezpieczeństwa, oraz program spływu. Operator telewizji pan Zbyszek zostaje przydzielony jako załogant do doświadczonego kajakarza kolegi Tomasza Knittra. Pani Wihelmina popłynie z tłumaczem Mariuszem.
Start na Bałwance
Wszyscy uczestnicy zakładają kamizelki asekuracyjne, przygotowują kajaki, wiosła i bezpiecznie są wypuszczani przez ratownika Marka na wodę rzeki Bałwanki – lewego ramienia rzeki Wel. Bezpiecznie, bez przygód ruszamy Bałwanką poprzez rozlewisko Wenecja w stronę jeziora Przybocz – Tylickie Dolne, po drodze zbierając pierwsze śmieci.
W gąszczu oczeretów trudno odnaleźć wypływ rzeki, na szczęście doświadczenie kajakarskie podpowiada nam, gdzie wpłynąć w trzcinowisko, aby po chwili zobaczyć na nowo koryto rzeki. Bałwanka kolejny raz zaskakuje nowymi przeszkodami w postaci poprzewracanych drzew. Trzeba nowym uczestnikom spływu pokazać, jak bezpiecznie pokonać te przeszkody. Jest to spore wyzwanie, od ubiegłego roku na rzece pojawiło się więcej przeszkód.
Śmieci przy moście
Kajakarze sprawnie się przy brzegach zbierając różne śmieci. Pierwszy przystanek przy mości drogowym w Kuligach, z mostu ciekawie przygląda się nam grupka mieszkańców, których pozdrawiamy. Zebrane śmieci, zgodnie z ustaleniami z UG Grodziczno pozostawiamy przy moście drogowym. Operator Zbyszek pod nadzorem pani Wihelminy kręci ujęcie na zebrane śmieci, udzielam krótkiego wywiadu o naszej społecznej akcji sprzątania rzek, następnie wywiadu udziela kolega Krzysztof z Iławy opowiadając o wczorajszym sprzątaniu Iławki. Żegnamy się z ekipą telewizji ARD, która musi jeszcze dojechać do Mikołajek celem nakręcenia następnego programu o Warmii i Mazurach.
Butelki do worka
Po krótkim odpoczynku i posileniu się kanapkami ruszamy w kierunku Jakubkowa. Poganiam kajakarzy, gdyż mamy około półtoragodzinne opóźnienia w stosunku do planu spływu. Około 1500 dopływamy do mostu drogowego w Jakubkowie. Szybko przepakowujemy śmieci w duże worki które wynosimy w pobliże drogi. Zarządzam zbiórkę i idziemy do dworku pana Stanisława Lamberta, gdzie jesteśmy serdecznie powitani i poczęstowani orzechami laskowymi i przepysznymi malinami prosto z krzewów – pycha. Podziękowałem panu Lambertowi za ciepłe przyjęcie i odprowadzeni przez gospodarzy do małej przystani, ruszamy dalej. Przed nami najtrudniejszy odcinek, pełen poprzewracanych drzew – istny labirynt, śmieci sporo, worki stopniowo zapełniają szklane butelki.
Około godziny 1800 kończymy spływ przy zaporze elektrowni wodnej w Kaczku.
Miła niespodzianka – nowa wynoska przy tamie zaprojektowana i wykonana przez gospodarza obiektu pana Czaplińskiego.
Przy ognisku
Na umęczonych uczestników spływu czekały gorące napoje – kawa i herbata, oraz napoje chłodzące włącznie z przepysznym napojem chmielowym. Płonęło przygotowane ognisko, smaczne kiełbaski czekały aby je upiec. Gospodarz terenu pan Jan Czapliński – leśniczy Leśnictwa Tylice - zadbał, aby wszyscy byli zadowoleni, czuli się jak u przyjaciół, panowała swobodna, ciepła atmosfera.
Wielkie słowa uznania i podziękowania dla pana Czaplińskiego za wspaniałe, ciepłe przyjęcie całej ekipy spływu porządkowego. Pomimo zmęczenia wszyscy stwierdzili, że tego typu akcje są potrzebne i chętnie przyłączą się do kolejnych.
W spływie uczestniczyli goście z Iławy, Brodnicy, Torunia, Olsztyna i Poznania oraz najliczniejsza reprezentacja ziemi nowomiejskiej.
Nasza rzeka jest coraz czystsza, uczestnicy spływu zobaczyli kawałek ziemi nowomiejskiej z perspektywy Welu – rzeki o różnym charakterze, od łagodnej rzeczki do dzikiej, trudnej, momentami przypominającej górski potok w dżungli. Jesiennej scenerii spływu dopełniały klucze odlatujących żurawi i dzikich gęsi. Zebraliśmy kilkadziesiąt worków różnych odpadów – śmieci płynących rzeką.
Słowa uznania i podziękowania dla Starostwa Powiatowego w Nowym Mieście Lubawskim oraz Wójta Gminy Grodziczno i Wójta Gminy Nowe Miasto Lubawskie za pomoc w organizacji spływu.
Wielkie słowa podziękowania i uznania dla wszystkich uczestników spływu, którzy przybyli z różnych miast, że zechcieli poświęcić swój wolny czas dla pracy społecznej – porządkowaniu naszego pięknego niepowtarzalnego Welu.
Koordynator Spływu Marek Połomski
Na mapie oznaczyliśmy koniec spływu w Kaczku.
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
GIENIA #400421 | 83.9.*.* 5 paź 2011 13:21
POSPRZĄTALI PO SOBIE BRAWO
! odpowiedz na ten komentarz
Antoni #399789 | 83.8.*.* 4 paź 2011 21:48
Może kiedyś doczekamy że p. Irena zaprosi kajakarzy nad Bałwankę, którą podobo własnymi rękami wykopała jako rowek melioracyjny i będzie ich gościła. Niech podpatrzy jak inni to robią i nauczy się właściwych manier. Nie było pani Ireny a Bałwanka płynęła i za kilkaset lat nadal będzie płynęła. Wodniacy zawsze jakoś sobie radzili na trudnych wodach. Stopy wody pod kilem i do przodu. Kajakarze posprzątali Wenecje, Bałwankę i Wel. Wielki szacun za ich pracę społeczną.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
ja i....... #399055 | 79.184.*.* 4 paź 2011 11:55
ja wam dam pływać po ojej wodzie
! odpowiedz na ten komentarz
wodnik #399054 | 79.184.*.* 4 paź 2011 11:54
macie szczęce że pani Irenka nie była na polowaniu ona by wam dała
! odpowiedz na ten komentarz