Żeglarska przygoda: jacht wpadł na drzewo

2011-10-11 12:48:17 (ost. akt: 2011-10-11 14:26:15)
Jacht ugrzązł na dobre. Trzeba czekać na pomoc.

Jacht ugrzązł na dobre. Trzeba czekać na pomoc.

Autor zdjęcia: Internautka Edyta

Przygoda, która zdarzyła się tego lata tym wytrawnym wodniakom, mogła przydarzyć się każdemu z nas. Skończyła się szczęśliwie, ale były chwile zwątpienia. Przeczytajcie ich relację.

Często spędzamy wakacje na kempingu w Wilamowie nad Jeziorem Ruda Woda. W tym roku też tam byliśmy. Podczas pobytu wybraliśmy się z sześciorgiem dzieci (3 – 15 lat) na wycieczkę jachtem na Jezioro Bartężek. Wyruszyliśmy z Wilamowa na południe w kierunku Kanału Duckiego, który łączy Jezioro Ruda Woda z Jeziorem Bartężek. Przepłynęliśmy kanał i dopłynęliśmy do Tardy (na południowym brzegu jeziora Bartężek – red.) bez żadnych trudności, podziwiając przyrodę i nieznany nam dotąd akwen. Na miejscu zjedliśmy pyszny obiad w ośrodku wczasowym i po krótkim spacerze odbiliśmy od brzegu w drogę powrotną.
Tym razem jednak przed nami w kanale pojawiły się przeszkody. Po lipcowym rejsie z Szałkowa do Gdańska byliśmy przyzwyczajeni do roślin w kanałach i małych jeziorkach, które stwarzają pewne niedogodności, ale nie uniemożliwiają przeprawy. Tym razem jednak było inaczej. Okazało się bowiem, że to co wystaje z wody to nie grążele czy grzybienie, ale liście z gałęzi drzewa i że nie jest to mała gałązka, tylko całkiem spory kawał drzewa, który zablokował kanał na całej jego szerokości.

Wjechaliśmy na drzewo














Skąd on się tam wziął? Początkowo sądziliśmy, że ktoś zrobił głupi kawał. Po dokładniejszym rozejrzeniu się stwierdziliśmy, że winowajcą jest wiatr, który wiał dość mocno tamtego dnia. Najpierw oczywiście mąż próbował sam usunąć przeszkodę, ale po pewnym czasie zrozumieliśmy, że trzeba wezwać pomoc. Zadzwoniliśmy na numer alarmowy 112. Niestety okazało się, że służby pod numerem 112 reagują tylko w przypadku zagrożenia życia. Strażak z Ostródy - bo tam trafiło nasze połączenie - stwierdził, że jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, nie pomoże nam uwolnić nas z pułapki w jakiej się znaleźliśmy.
Najpierw twierdził, że skoro biała flota tam pływa, to i my naszym jachtem też powinniśmy dać radę. W Kanale Duckim biała flota nie kursuje! Po chwili zajrzał do Internetu; zlokalizował miejsce, w którym się znajdowaliśmy i sprawdził, kto w podobnych sytuacjach jest odpowiedzialny za udzielenie pomocy.

Chwile zwątpienia...


No i się zaczęło. Dostaliśmy nr telefonu stacjonarnego do śluzy w Miłomłynie, który po godzinie 16 już nie odpowiada. Po kolejnym telefonie pod 112 otrzymaliśmy numer komórkowy, ale śluzowy stwierdził, że nam nie może pomóc. Trzeba zgłosić sprawę do Buczyńca, ale telefonu nie zna.
Czas płynął, dzieci zaczynały panikować, a nadzieja na pokonanie przeszkody malała. Gdy już pogodziliśmy się z wizją spędzenia nocy na jachcie, uwięzionym w kanale, przyszło olśnienie.

Pomoc nadeszła w porę


Przecież to właśnie nasze ulubione Mazury Zachodnie były jedną z przyczyn wstąpienia do Stowarzyszenia Miłośników Kanału Elbląskiego NAVICULA. Wśród członków NAVICULI jest wiele osób doskonale znających ten teren. Szybki telefon do prezesa i akcja nabrała tempa. Nasz kolega, który też niedawno żeglował po tej części Mazur zdążył już wprawdzie wrócić do domu, ale skontaktował się ze swoimi znajomymi mieszkającymi w okolicy. Wkrótce otrzymaliśmy informację o rozpoczętej akcji. Dzieci na wieść, że nadjeżdża pomoc, też się uspokoiły. Pomoc nadeszła. Dwaj panowie, zaopatrzeni w liny i piłę spalinową, wspólnie z moim mężem wyciągnęli powalone drzewo z wody. Była to akcja niełatwa, wymagająca wejścia od wody po pas, sporej siły i wytrwałości. Na pocięcie drzewa potrzebna była zgoda służb leśnych, którą uzyskano telefonicznie.

Dziękujemy


Nasze uwolnienie z opresji było możliwe dzięki pomocy ludzi dobrej woli. znających tereny nad kanałem, pływających po tym szlaku lub przebywających sezonowo w różnych bazach.
Wolę nie myśleć, jak długo byśmy tam tkwili, gdyby nie NAVICULA. DZIĘKUJEMY serdecznie panom, którzy działając bezinteresownie, z dużym poświęceniem, uwolnili nas. Szkoda tylko, że podobnej akcji nie zapoczątkowały służby, kryjące się pod numerem 112.
Edyta
Artykuł powstał przy współpracy serwisu WWW.navicula.org.pl

Od redakcji:
Jak dowiedzieliśmy się od prezesa Stowarzyszenia Miłośników Kanału Elbląskiego NAVICULA Sławomira Dylewskiego, podjął on stosowne kroki prawne, aby wyjaśnić przyczyny nieudzielenia pomocy żeglarzom przez służby ratownicze.

Na mapie oznaczyliśmy kanał, na którym zdarzyła się ta przygoda.


Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie
  • Szlak Kanału Elbląskiego

    Kanał Elbląski, błędnie nazywany Kanałem Elbląsko-Ostródzkim lub Kanałem Ostródzko-Elbląskim, jest najdłuższym kanałem żeglownym w Polsce. Łączy Jezioro Druzno z Drwęcą oraz z jeziorem Jeziorak. Z jeziora Druzno, poprzez rzekę Elbląg z Zalewem Wiślanym,...

  • Ruda Woda

    Jezioro Ruda Woda

    Zbiornik o mało rozwiniętej linii brzegowej z wieloma głęboczkami, górkami podwodnymi i kilkoma małymi wysepkami zgrupowanymi...

Przewodniki lokalne

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Turysta z Miłomłyna #1496755 | 188.33.*.* 30 wrz 2014 17:50

    A słyszałem od miejscowych,że ostatnio kanały były regulowane, m.in. właśnie ten "dziki" odcinek z Rudej W. do j.Bartężek??????

    ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. łodzianin #1264619 | 31.175.*.* 7 gru 2013 15:39

    pływaliśmy tam w czerwcu 2011, ostróda-miłomłyn-winiec-liksajny-tard a coś pięknego

    ! - + odpowiedz na ten komentarz

Polecamy