Przygoda, która zdarzyła się tego lata tym wytrawnym wodniakom, mogła przydarzyć się każdemu z nas. Skończyła się szczęśliwie, ale były chwile zwątpienia. Przeczytajcie ich relację.
Tym razem jednak przed nami w kanale pojawiły się przeszkody. Po lipcowym rejsie z Szałkowa do Gdańska byliśmy przyzwyczajeni do roślin w kanałach i małych jeziorkach, które stwarzają pewne niedogodności, ale nie uniemożliwiają przeprawy. Tym razem jednak było inaczej. Okazało się bowiem, że to co wystaje z wody to nie grążele czy grzybienie, ale liście z gałęzi drzewa i że nie jest to mała gałązka, tylko całkiem spory kawał drzewa, który zablokował kanał na całej jego szerokości.
Najpierw twierdził, że skoro biała flota tam pływa, to i my naszym jachtem też powinniśmy dać radę. W Kanale Duckim biała flota nie kursuje! Po chwili zajrzał do Internetu; zlokalizował miejsce, w którym się znajdowaliśmy i sprawdził, kto w podobnych sytuacjach jest odpowiedzialny za udzielenie pomocy.
Chwile zwątpienia...
No i się zaczęło. Dostaliśmy nr telefonu stacjonarnego do śluzy w Miłomłynie, który po godzinie 16 już nie odpowiada. Po kolejnym telefonie pod 112 otrzymaliśmy numer komórkowy, ale śluzowy stwierdził, że nam nie może pomóc. Trzeba zgłosić sprawę do Buczyńca, ale telefonu nie zna.
Czas płynął, dzieci zaczynały panikować, a nadzieja na pokonanie przeszkody malała. Gdy już pogodziliśmy się z wizją spędzenia nocy na jachcie, uwięzionym w kanale, przyszło olśnienie.
Pomoc nadeszła w porę
Przecież to właśnie nasze ulubione Mazury Zachodnie były jedną z przyczyn wstąpienia do Stowarzyszenia Miłośników Kanału Elbląskiego NAVICULA. Wśród członków NAVICULI jest wiele osób doskonale znających ten teren. Szybki telefon do prezesa i akcja nabrała tempa. Nasz kolega, który też niedawno żeglował po tej części Mazur zdążył już wprawdzie wrócić do domu, ale skontaktował się ze swoimi znajomymi mieszkającymi w okolicy. Wkrótce otrzymaliśmy informację o rozpoczętej akcji. Dzieci na wieść, że nadjeżdża pomoc, też się uspokoiły. Pomoc nadeszła. Dwaj panowie, zaopatrzeni w liny i piłę spalinową, wspólnie z moim mężem wyciągnęli powalone drzewo z wody. Była to akcja niełatwa, wymagająca wejścia od wody po pas, sporej siły i wytrwałości. Na pocięcie drzewa potrzebna była zgoda służb leśnych, którą uzyskano telefonicznie.
Dziękujemy
Nasze uwolnienie z opresji było możliwe dzięki pomocy ludzi dobrej woli. znających tereny nad kanałem, pływających po tym szlaku lub przebywających sezonowo w różnych bazach.
Wolę nie myśleć, jak długo byśmy tam tkwili, gdyby nie NAVICULA. DZIĘKUJEMY serdecznie panom, którzy działając bezinteresownie, z dużym poświęceniem, uwolnili nas. Szkoda tylko, że podobnej akcji nie zapoczątkowały służby, kryjące się pod numerem 112.
Edyta
Artykuł powstał przy współpracy serwisu WWW.navicula.org.pl
Jak dowiedzieliśmy się od prezesa Stowarzyszenia Miłośników Kanału Elbląskiego NAVICULA Sławomira Dylewskiego, podjął on stosowne kroki prawne, aby wyjaśnić przyczyny nieudzielenia pomocy żeglarzom przez służby ratownicze.
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Turysta z Miłomłyna #1496755 | 188.33.*.* 30 wrz 2014 17:50
A słyszałem od miejscowych,że ostatnio kanały były regulowane, m.in. właśnie ten "dziki" odcinek z Rudej W. do j.Bartężek??????
! odpowiedz na ten komentarz
łodzianin #1264619 | 31.175.*.* 7 gru 2013 15:39
pływaliśmy tam w czerwcu 2011, ostróda-miłomłyn-winiec-liksajny-tard a coś pięknego
! odpowiedz na ten komentarz