O Darothcie, który nie był Dorotą

2022-07-03 12:20:00 (ost. akt: 2024-09-24 08:59:27)
O Darothcie, który nie był  Dorotą

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Co ma wspólnego podolsztyńskie Dorotowo z Darothem Grimaultem z gry "Pillars of Eternity"? Trochę ma. Ale więcej z Edwardem Cyfusem, najbardziej znanym dzisiaj Warmiakiem, znamienitym regionalistą i piewcą Warmii.

Zatem zacznijmy od tego najbardziej obecnie znanego Warmiaka, który urodził się w 1949 r. w Dorotowie właśnie, w rodzinie Warmianki i Mazura. W grudniu 1981 r. wyjechał z rodziną do Niemiec. Tam 11 lat pracował, by wrócić na swoją ukochaną Warmię. I poświęcił się opisywaniu Warmii.

Jek chłop łabóńdzia za bziołka wziół

— Przesłaniem mojego życia jest, żeby o Warmii, krainie historycznej, z tradycjami, kulturą, wiedziano więcej niż można to wyczytać w encyklopedii, żeby ją odróżniano od Mazur. Żeby dzieci Warmiaków i powojennych przesiedleńców wiedziały, na jakich terenach żyją i poczuły potrzebę identyfikowania się z nimi. Jestem przy tym szczęśliwy, że w dobie powszechnej globalizacji, regiony nie zostały pozostawione samym sobie, że w większości województw, w tym w naszym, podejmuje się intensywne działania promocyjne — mówił w jednym z wywiadów w "Gazecie Olsztyńskiej", który przeprowadziliśmy, kiedy ukazała się jego książka "Moja Warmia", kompendium wiedzy o obyczajach dawnej Warmii.

A ma ich w dorobku sporo. Wspomnijmy tu tylko trzytomową sagę rodzinną "... a życie toczy się dalej". "Moją Warmię", "Kele wsi chałupa", "Magiczne wsie południowej Warmii. Przewodnik historyczno-kulturowy" ( wspólnie z Izabelą Lewandowską; razem napisali też pierwszy w historii "Elementarz gwary warmińskiej) czy wydaną ostatnio (2022) pozycję "Droga do pojednania. Wspomnienie Johannesie Gehremennie". Jest też autorem warmińskich tekstów w kilku komiksach (Jek chłop łabóńdzia za bziołka wziół czy "Skónd sia wzióła wyspa Lalka na Łanskam Jyziorze".
Miałem przyjemność odbyć z nim dwa lata temu dłuższą rozmowę. Powiedział mi wtedy, że ma niemieckie korzenie i polską duszę. Właśnie o tym, co gra w duszy Edwardowi Cyfusowi https://www.facebook.com/GazetaOlsztynska/videos/1073943343065801/[/fbvideo]]jest ta rozmowa.

Kazała się zamurować

Ale o co chodzi z tym Darothem? Otóż Daroth Grimault to jeden z bohaterów gry Pillars of Eternity, która rozgrywa się w fikcyjnym świecie zwanym Eora, gdzie mieszkańcy Jelenioborza, rodzą się bez duszy.

Tak też na imię miał Prus, któremu kapituła warmińska w 1348 roku wystawiła przywilej lokacyjny na założenie wsi, którą tworzyło wtedy 6 pruskich chłopów. Czy prawdziwy Prus i fikcyjną postać z gry coś łączy? Tego niestety nie wiem.

Z czasem Dorotowo zasiedlili Polacy z Mazowsza, a Prusowie spolonizowali się. Wieś jeszcze w XIX wieku mówiła w zdecydowanej większości po polsku.

W każdym razie to od Prusa Darotha mamy dzisiaj mamy Dorotowo. Zatem nazwa wsi nie ma nic wspólnego z imieniem Dorota, choć ma już miejscowa parafia i kościół. Ta pierwsza powstała w 1996 roku, świątynię zbudowano w 2002 roku. Parafia jest pod wezwaniem Doroty z Mątowów (1347-1394) błogosławionej mistyczki i patronki kobiet, która kilkanaście miesięcy przed śmiercią kazała się zamurować przy katedrze w Kwidzynie.

Bursztyn dla Nerona

Warmiacy przez lata wiedli w Dorotowie spokojne życie. Uprawiali len i chmiel. W 1874 roku na pewno w swoich chałupach i karczmie rozprawiali o tajemniczym znalezisku. Wtedy bowiem wykopano we wsi
skarb, na który składało się 1750 srebrnych i złotych monet rzymskich. Świadczy to o tym, że w dawnych czasach przez wieś przechodził szlak handlowy, łączący Rzym z Zalewem Wiślanym, gdzie Rzymianie zaopatrywali się u Prusów, a wcześniej u Gotów w bursztyn. Jedną z takich wypraw uwiecznił jeden z rzymskich historyków, kiedy to Rzymianie wybrali się nad Bałtyk po bursztyn potrzebny do uświetnienia igrzysk w czasach panowania Nerona (37 n.e.-68 n.e.). — Żyje jeszcze ekwita rzymski wysłany dla zdobycia bursztynu przez Julianusa zarządzającego igrzyskami gladiatorskimi cesarza Nerona. Odwiedził on miejsca handlowe i wybrzeża, przywożąc takie ilości bursztynu, że nawet siatka służąca do powstrzymywania zwierząt i osłaniania podium miała w każdym węzełku bursztyn. Broń zaś, mary i cały sprzęt, używany przez jeden dzień, był z bursztynu dla urozmaicenia wystawy w poszczególnych dniach. Najcięższa bryła bursztynu ważyła 13 funtów [4,25 kg] — napisał historyk.

Boisko na cmentarzu

Jednak wielka historia zawitała do Dorotowa dopiero w 1914 roku, wraz z wojskami rosyjskimi. 28 sierpnia w okolicach wsi doszło do bitwy, w której zginęło 148 żołnierzy niemieckich i 87 Rosjan. We wsi
zbudowano cmentarz. Po drugiej wojnie nikt o niego nie dbał, w końcu urządzono na nim boisko. Odnowiono go w 2002 roku, w czym udział miał także wspomniany bohater najnowszej książki Edwarda Cyfusa czyli ksiądz Johannes Gehremenn.

Niemieccy i rosyjscy żołnierze leżący w Dorotowie, na skarpie, nad jeziorem Wulpińskim, mieli kiedyś piękny widok na jezioro i wyspę Hertę. Z drugiej strony na pola. Teraz leżą między domami i przyczepami kempingowymi.


Pochował syna na wyspie

Dorotowo leży nad jeziorem Wulpińskim (powierzchnia 706 ha, głębokość maksymalna 54 m, długość linii brzegowej 29 km). To sielawowy typ jeziora. Występuje na nim między innymi szczupak, węgorz, sieja, okoń i leszcz. Jest na nim osiem wysepek. Największa z nich, 7-hektarowa, nosi nazwę Herta/Hertha.

Na początku XX wieku powstał tu ośrodek wypoczynkowo-rozrywkowy z restauracją, dwiema salami tanecznymi i sceną na wolnym powietrzu. Zbudował go Robert Rogalla, który wcześniej dzierżawił olsztyński Domu Kopernika. Starsi olsztynianie bardziej znają go pod powojenną już nazwą "Pod Żaglami". w swoim czasie była to jedna z najpopularniejszych restauracji w Olsztynie. Teraz swoją siedzibę ma tam Kuria Metropolitarna Archidiecezji Warmińskiej. Na wyspie Robert Rogalla pochował też swojego syna, który zginął w sierpniu 1914 roku w bitwie pod Tannenbergiem. Sam odnalazł go na pobojowisku i przywiózł do domu. Robert Rogalla zmarł w 1932 roku w wieku 73 lat i został pochowany obok swego syna.

Dorotowo koło Olsztyna

Herta z czasem stała się popularnym miejscem odwiedzin olsztyńskich mieszczan. Kursował na nią
prom i stateczek wycieczkowy. Trzy lata po jego śmierci podczas burzy przewróciła się łódka z 24 osobami, 12 z nich utonęło.



Panowie życia i śmierci

W 1945 roku we wsi ponownie pojawili się Rosjanie. — Rosjanie byli panami życia i śmierci. Gwałcili, mordowali i rabowali. Niszczyli bezmyślnie i grabili. Wielu mieszkańców wsi wywieziono na Syberię — piszą Izabela Lewandowska i Edward Cyfus w książce "Magiczne wsie południowej Warmii".

Dzisiaj Dorotowo to duża i gwarna wieś po części letniskowa, po części sypialnia Olsztyna. Inaczej jest na Hercie. Po wojnie mieścił się tam partyjny ośrodek wypoczynkowy. Po 1989 roku podupadł, potem spalił się.

Na Hercie zostały tylko ruiny i dwa wspomniane groby: ojca i syna. Na tym pierwszym niegdyś umieszczono niemiecki napis: „Wiara w Boga, miłość do żony, dzieci, stron rodzinnych i nadzieja na lepsze czasy uczyniły mnie mocnym w walce o codzienny chleb. To było mym bogactwem.

Piękne epitafium, prawda?

Igor Hrywna
Przy pisaniu tekstu korzystałem między innymi z artykułów dr. Jana Chłosty oraz prac Edwarda Cyfusa.

"Warmia i Mazury widziane z góry" to nasz nowy cykl, w którym pokażemy wam jak nasz region wygląda z lotu ptaka. Zaczynamy od Klebarka Wielkiego. Dlaczego? Bo tutaj urodził się Jan Liszewski (1852-1894), założyciel "Gazety Olsztyńskiej.




Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Polecamy