W niewielkim Gaju pod Olsztynkiem, na pograniczu Warmii i Mazur, możemy spotkać dinozaura. Nie jest to oczywiście przywrócony do życia gad sprzed milionów lat, a jedynie jego gipsowy odlew, ale wykonany ze szczątków odnalezionych na pustyni Gobi.
Stodoła i "mieszkający" w niej dinozaur o nazwie zauropod są własnością Wojciecha Skarżyńskiego. Pan Wojciech własnoręcznie wykonał wspomniany odlew dinozaura, wzorując się na oryginale, który osobiście odnalazł w Mongolii na pustyni Gobi.
Skąd w niewielkim Gaju takie światowe klimaty? To cała historia. Zapraszam do jej poznania.
Skąd w niewielkim Gaju takie światowe klimaty? To cała historia. Zapraszam do jej poznania.
Odkrycia, które przyniosły światową sławę
Wojciech Skarżyński, absolwent Technikum Leśnego, mieszkaniec Warszawy, jako młody człowiek nie miał szans na studia. W życiorysie miał bowiem ojca, przedwojennego oficera i mamę, przed wojną pracownicę ambasady amerykańskiej, która siedziała w więzieniu za Stalina. Po długich poszukiwaniach, wykorzystując znajomości rodzinne, dostał zatrudnienie w Zakładzie Paleozoologii Państwowej Akademii Nauk jako laborant. Badał skamieliny bezkręgowców w Górach Świętokrzyskich. Potem zrobił kurs i został asystentem. W 1964 roku rozpoczęła się jego przygoda z Mongolią, trwająca do dzisiaj.
— Mongolska Akademia Nauk podpisała umowę z PAN-em w sprawie organizacji wypraw na wykopaliska na pustyni Gobi — wspomina. — Jeszcze przed wojną, kiedy wiedza o dinozaurach była w powijakach, byli tam Amerykanie i Rosjanie. Wyprawą w 1964 roku, w której brałem udział, kierowała paleobiolog prof. Zofia Kielan-Jaworowska.
Pan Wojciech odpowiadał za zabezpieczenie i transport szczątków odkrytych dinozaurów. Badania skoncentrowały się na stanowiskach w zachodniej i wschodniej części Mongolii oraz na południu, w Kotlinie Nemegt. Właśnie w tej kotlinie polsko-mongolskie ekspedycje dokonały najwięcej odkryć, które przyniosły im światową sławę. Szczątki dinozaurów, z których najstarsze pochodziły sprzed ponad 100 mln lat, odsłoniła naturalna erozja na zboczach skał otaczających pustynię. Niektóre były w jednym miejscu, inne rozrzucone.
Dinozaur nosi jego imię
— Jednym z odkrytych pradawnych gadów był żyjący 80 mln lat temu 13- metrowy, roślinożerny zauropad, który opisała paleontolog Maria Borsuk- Białynicka. W jego łacińskiej nazwie jest zawarte moje nazwisko. To Opisthocelicaudia skarzinskii. Największe zauropady ważyły do 100 ton!— mówi z nieukrywaną dumą Wojciech Skarżyński.
Polsko-mongolskie ekspedycje przez kilka lat odkryły szczątki dinozaurów i innych kopalnych zwierząt z mezozoiku, ery, która trwała od 251 do 65 mln lat temu. Podczas ośmiu ekspedycji odkryto 70 gatunków wcześniej nieznanych, wymarłych zwierząt, wśród nich ogromne dinozaury z grupy roślinożernych zauropodów i drapieżnych teropodów, jaja dinozaurów, ptaki, jaszczurki, żółwie, krokodyle. Sensację wzbudził dinozaur "strasznoręki" o wielkim pazurze. A także sczepione ze sobą szkielety welociraptora i protoceraptosa.
— Najmniejsze były wielkości kota, największy, którego okrycie stało się moim udziałem, mierzył 13 metrów! — opowiada. — Sam odkryłem także gniazdo z jajami dinozaura roślinożercy. Kości sterczały ze zboczy malowniczych wąwozów.
Wojciech Skarżyński na wykopaliskach na Gobi.
Przed nim jaja dinozaura
Dinozaury w Pałacu Kultury
Odkryty w skale szkielet trzeba było okopać kilofem i łopatą, po czym obkładano go płatami ligniny, składano w skrzyni z desek, a wolne miejsca uzupełniano gipsem. Odlewy robiono z masy papierowej albo także z gipsu. Obecnie wykonuje się je z żywicy epoksydowej. Dinozaury, których odkryto co najmniej dwie sztuki tego samego gatunku, były dzielone: jeden trafiał do Ułan Bator, stolicy Mongolii, drugi do Muzeum Ziemi w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Jeśli znaleziono pojedynczą sztukę, zostawał w Mongolii, a Polacy robili jego odlew, który trafiał także do Muzeum Ziemi w Warszawie. W Pałacu Kultury powstała wtedy słynna wystawa, która była obowiązkowym punktem programu każdej wycieczki szkolnej, ale też obiektem zainteresowania setek tysięcy turystów indywidualnych.
Wykonywanie odlewów szczątków dinozaurów należało do obowiązków pana Wojciecha. Jedna z takich dodatkowych kopii zachował sobie na pamiątkę. To właśnie ten okaz w stodole, wykonany już w bardziej nowoczesnej technologii z żywicy epoksydowej. Nie jest zbyt wielki, mierzy ze trzy metry. Pokryty twardą, składającą się z płytek kostnych skorupą, z których wystają wypustki. Jest niekompletny, w takim stanie, w jakim go znaleziono w Kotlinie Nemegt.
Żaglowozem po pustyni Gobi
Po latach Wojciech Skarżyński, rozkochany w mongolskich krajobrazach i zachwycony gościnnością tubylców, postanowił tam powrócić. Stało się to w 1978 roku. Tym razem wrócił jako jeden z organizatorów wyprawy żaglowozami przez pustynię Gobi. Pomysł podsunęły podobne wyprawy przez Saharę.
— Nasze dwa żaglowozy budowaliśmy w piwnicy mojego domu w Warszawie — opowiada pan Wojciech, pokazując ich zdjęcia. Przemierzyli wtedy z wiatrem 1800 kilometrów.
Po jakimś czasie Wojciech Skarżyński osiadł z żoną w Gaju pod Olsztynkiem. Tam odnalazła go młoda podróżniczka, żeglarka i miłośniczka sportów ekstremalnych z Poznania Anna Grebieniew.
— Przeczytałam o wyprawie żaglowozami na pustynię Gobi i wpadliśmy z grupą przyjaciół na pomysł, aby powtórzyć wyprawę Wojciecha Skarżyńskiego szlakiem sprzed lat — wspomina dzisiaj Anna Grebieniow. — I zaproponowaliśmy mu udział w tej eskapadzie.
Wyprawa trwała trzy miesiące. Pan Wojciech towarzyszył jej przez miesiąc. Pokazał pozostałym uczestnikom najciekawsze zakątki Mongolii, byli także na pustyni Gobi, w miejscu polskich odkryć. — Ze wzruszeniem oglądałem ślady mojego namiotu. Zostało kilka zapałek — wspomina. — Wokół było wszystko tak, jak kiedyś.
Po latach ponownie na pustyni Gobi - w miejscu
gdzie stał jego namiot
Władysław Katarzyński
Publikację książki Anny Grebieniow "Żagle nad pustynią. Z wiatrem przez Gobi" Wojciech Skarżyński przyjął z ogromnym wzruszeniem. Jest tam nie tylko relacja z wyprawy żaglowozami przez pustynię Gobi w 2008 roku, ale także wspomnienia o tej wcześniejszej, też z jego udziałem. I spory rozdział poświęcony odkryciom dinozaurów przez polskich paleontologów, w których brał udział. — Jeden rozdział jest poświęcony mojej skromnej osobie — mówi pan Wojciech.
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Pani z Gaju #1326218 | 15 lut 2014 20:13
Tak- "Panie z Elgnówka". W Gaju mieszkańcy spotykają się wieczorem po pracy na piwku, a potem idą do domów (przecież rano znowu do pracy). W Elgnówku piją od rana i często śpią pod sklepem bo im się nie opłaca wracać do domów skoro z rana trzeba znowu być pod klubem ;) Pozdrawiam!
! odpowiedz na ten komentarz
Tomek #1198157 | 37.128.*.* 16 wrz 2013 11:14
Nawet na Republice Podróży piszą o tej wspaniałej wyprawie do Mongolii żaglowozami:) http://republikapodrozy. pl/zagle-nad-pustynia-z-wiatrem-przez-go bi/ Powodzenia!
! odpowiedz na ten komentarz
pan z elgnowka #1085421 | 78.131.*.* 15 maj 2013 08:31
co gaj piekny zwlaszcza pod sklepem wieczorem pijacka zabita dechami dziura ELGOWKO to jest piekna wies!!!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
justyna #1081592 | 178.42.*.* 11 maj 2013 22:35
gaj to przepiękna wioska
! odpowiedz na ten komentarz
tumanozaurus #536900 | 83.6.*.* 31 sty 2012 00:13
Słyszałem,że Rosjanie przestraszeni sukcesami Polaków kazali przerwać te wykopaliska.To prawda?
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! odpowiedz na ten komentarz