Most kolejowy w Kruklankach na dobrą sprawę nie istnieje. Od przeszło 60 lat jest tak naprawdę kupą gruzu. Mimo to warto tę ruinę zobaczyć i o niej poczytać. Zapraszamy.
Wybuch i niewybuch
Ta olbrzymia inwestycja kolejowa pociągnęła za sobą powstanie całej infrastruktury: nasypów, wąwozów, dróg dojazdowych, wiaduktów, mostów, budynków dworcowych i mieszkalnych, przystanków kolejowych, ramp załadunkowych, nastawni itp. Jednym z takich obiektów, powstałych przy okazji tej ogromnej inwestycji, jest właśnie wspomniany most kolejowy nad rzeką Sapiną, zwany potocznie przez dzisiejszych mieszkańców "zwalonym mostem". Kiedy powstawał, był najtrudniejszym pod względem technicznym i finansowym przedsięwzięciem inżynierskim na odcinku Kruklanki - Olecko.
Była to budowla pięcioprzęsłowa, zbudowana z solidnego żelbetonu. Nie dane jej jednak było pełnić spokojnej służby w dobrze zorganizowanym pruskim kolejnictwie. Już w sierpniu 1914 roku, podczas l wojny światowej, saperzy niemieccy wysadzili jedno przęsło (wschodnie), aby nie oddać linii kolejowej wojskom rosyjskim. Kiedy zagrożenie rosyjskie minęło, zniszczenia zostały naprawione (jeszcze podczas taj samej wojny). Wprowadzono wówczas dodatkowe podpory łuków skrajnych oraz usunięto z zachowanych filarów płyty kamienne.
6 października 1944 roku po tym moście przejechał pociąg, wiozący do Kruklanek dowódcę Armii Krajowej generała Tadeusza Bora-Komorowskiego. Himmler w pobliskiej swojej kwaterze polowej w Brożówce chciał podjąć z generałem rozmowy na temat współpracy. Do rozmów jednak nie doszło, polski generał nie chciał nawet słyszeć o jakiejkolwiek współpracy z wrogiem.
W 1945 roku rosyjskie niebezpieczeństwo znowu pojawiło się na horyzoncie. Klęska hitlerowskich Niemiec była już nieunikniona, zwycięskie, nie znające litości wojska rosyjskie rozpoczęły "wyzwalanie" Prus wschodnich - głównie metodą rzezi miejscowej ludności, gwałtów i palenia całych miast i wsi. Niemcy przed spodziewanym nadejściem wojsk radzieckich most zaminowali, ukrywając detonator w schronie obserwacyjnym na szczycie wzgórza. Zabrakło jednak kropki nad i - nikt detonatora nie uruchomił i most doczekał w pełnej krasie przybycia radzieckich wyzwolicieli.
Bunkry i rowy
Tu dygresja: w okresie II wojny światowej powstał w okolicy Kruklanek system umocnień zbudowany z bunkrów żelbetowych i rowów, wchodzący w skład Giżyckiego Rejonu Umocnionego (GRU). Przy jego tworzeniu wykorzystano naturalne przeszkody terenowe – lasy, jeziora, przesmyki, pagórki. Ten silnie ufortyfikowany teren nie odegrał większej roli w czasie II wojny światowej. Zastosowane przez Armię Czerwoną manewry oskrzydlające spowodowały szybkie wycofanie się wojsk niemieckich. Rosjanie najpierw zabrali z bunkrów całe wyposażenie, które dało się zdemontować. Resztę po prostu wysadzili w powietrze. Pozostałości GRU to dzisiaj malownicze rumowiska, na które można się natknąć spacerując wśród lasów i pó
Jazda po minach
Most jednak przetrwał. Rosjanie ani myśleli go niszczyć; przejeżdżały po nim niezliczone ciężarówki, wywożące wszelakie dobra z Kruklanek i okolicznych wsi. Jakim cudem ukryte pod mostem ładunki przez pół roku nie wybuchły podczas tej intensywnej eksploatacji - pozostaje jedną z tajemnic historii. Ostatecznie 8 września 1945 roku most został wysadzony przez miejscową ludność, która miała nadzieję, że w ten sposób zapobiegnie dalszej grabieży tych terenów przez wojska radzieckie. Wygląda więc na to, że mieszkańcy dobrze wiedzieli o tych ładunkach i o zapalniku.
Wkrótce Kruklanki - podobnie jak większość obszaru byłych Prus Wschodnich - przejęła administracja polska. Rozpoczął się nowy rozdział historii Kruklanek, ale nie było w nim miejsca dla dawnego mostu kolejowego. Jego ruiny są dziś atrakcją historyczną i krajoznawczą. W pobliżu jest nawet wyznaczone miejsce na rozpalenie ogniska.
Adam Bartnikowski
Zobacz inne atrakcje Kruklanek.
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
HANS #1116348 | 79.191.*.* 17 cze 2013 19:37
CYTAT:"Most jednak przetrwał. Rosjanie ani myśleli go niszczyć; przejeżdżały po nim niezliczone ciężarówki, wywożące wszelakie dobra z Kruklanek i okolicznych wsi. Jakim cudem ukryte pod mostem ładunki przez pół roku nie wybuchły podczas tej intensywnej eksploatacji - pozostaje jedną z tajemnic historii. Ostatecznie 8 września 1945 roku most został wysadzony przez miejscową ludność, która miała nadzieję, że w ten sposób zapobiegnie dalszej grabieży tych terenów przez wojska radzieckie. Wygląda więc na to, że mieszkańcy dobrze wiedzieli o tych ładunkach i o zapalniku." inne źródło : http://www.starejuchy.pl/kolej/kruklanki / : podaje : Przy "okazji" niszczenia schronów saperzy zabrali się za nieszczęsny most w Grądach Kruklaneckich. We wrześniu lub listopadzie wysadzono środkowy łuk mostu. Niewiarygodna legenda o wysadzeniu mostu przez autochtonów w dniu 8.09.1945 roku, celem rzekomego powstrzymania wywozu mienia, jest więc prawdopodobnie niefortunną kompilacją wspomnianych wydarzeń z 1944 i 45 roku. Po pierwsze, sabotaż o takiej skali musiał pozostać w dokumentacjach służb bezpieczeństwa - tymczasem nic takiego nie odnotowano (wg WPH 1944-47). Czym i dokąd "wywożono mienie" skoro torów od czerwca już tu nie było, a na dodatek linie wylotowe na Węgorzewo, Gołdap czy Suwałki też nie istniały (mosty powysadzane w czasie działań wojennych). Jakim cudem saperzy nie odszukali niemieckich ładunków wybuchowych, co to za bajkowy schron obserwacyjny na wzgórzu (koło mostu tylko schron OPL). Oj, nic tu się "kupy nie trzyma" Panowie :) Bezsporny fakt - most do dzisiejszego stanu doprowadzili już polscy saperzy, rozminowujący teren w latach 1950-55. Uszkodzona konstrukcja już wówczas groziła całkowitym zawaleniem. następny cytat:Pewne wydaje się zaminowanie mostu przez niemieckich saperów (pionierów). Co do wysadzenia - nie ma żadnej pewności ani co do daty ani co sprawców - brak twardych dowodów. Cytowana w paru miejscach teoria p. Jasińskiego o wysadzeniu przez mieszkańców (starych, nowych?) chcących zapobiec grabieży jest bardzo medialna i świetnie prezentuje się w popularnych przewodnikach lub w opowieściach przy piwie. I na tym kończą się jej zalety. Podaję za http://www.ruciane-nida.org/kmk/viewtopi c.php?t=724
! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
rowerzysta #530839 | 89.228.*.* 26 sty 2012 21:04
byłem w Kruklankach przejazdem,bardzo fajna i klimatyczna wioska.Wiadukt robi wrażenie,mozna wejsc na jego ruiny i podziwiac okolice ze wzniesienia nieopodal. Niedaleko jest jez Gołdapiwo i Puszcza Borecka,wspaniała kraina,mam zamiar tam wrócic z rowerem oczywiscie i objechac okolce .To jedno z najciekawszych miejsc na Mazurach
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz