Sypialnie Olsztyna

2012-02-16 11:10:56 (ost. akt: 2012-02-16 11:13:07)
Klebark nie śpi

Klebark nie śpi

Autor zdjęcia: Władysław Katarzyński

Z każdej z tych wsi do Olsztyna jest nie więcej niż 10 minut jazdy samochodem. Przylgnęło do nich miano miejskich sypialni. Mieszkańcy nie godzą się na takie zaszufladkowanie; pracowicie budują własną, wiejską tożsamość.

Olsztyn nie jest specjalnie wielką metropolią, mimo to jego mieszkańcy coraz częściej szukają swojego miejsca na ziemi w pobliskich spokojnych wsiach. Nazywa się je kolokwialnie "sypialniami", ale ich mieszkańcy nie godzą się na takie uproszczenie.

Słomiany Gadzio


W centrum Gadów, wsi w gminie Dywity, stoi wiklinowy dinozaur, Wygląda jakby dopiero co wyszedł z wody i szukał pożywienia.
— Spełnia dwie funkcje — wyjaśnia Teresa Kosińska, prezes stowarzyszenia "Nasze Gady", opowiadając że Gadzio, bo tak go nazwano, powstał na warsztatach wikliniarskich. — Po pierwsze, symbolizuje przeszłość, chociaż nie jesteśmy pewni, czy takie gady tu chodziły. Po drugie, zapewnia nam bezpieczeństwo. Kiedyś kierowcy, mimo ograniczenia szybkości, tu nie zwalniali, teraz hamują i gada oglądają.
Tych samochodów we wsi jest coraz więcej, bo w Gadach, spokojnej wsi przy bocznej szosie, osiedla się coraz więcej mieszczuchów.
— Dlaczego ich ciągnie wieś? — zastanawia się Teresa Kosińska. — Bo tutaj każdy każdego zna, jeden na drugiego zawsze może liczyć. A przy tym, mieszkając na wsi, może pracować w mieście, bo przecież Olsztyn blisko. I chociaż autobus ani busik tu nie dojeżdżają, to przecież ludzie mają samochody!
Teresa Kosińska, emerytowana nauczycielka, przyjechała tu w 2003 roku z Olsztyna. W Gadach mają z mężem dom, niewielki ogródek, stawek. Mówi, że wrócić do miasta nie zamierza.
Sołtysem w Gadach jest Rajmund Antosiak, rolnik. — Ja nie wyobrażam sobie życia w mieście! — mówi. — Tu cisza, spokój. A i Europa do nas zagląda! — dodaje z uśmiechem, pokazując stojącą w centrum tablicę informacyjną, że w Gadach realizuje się projekty finansowane przez Unię Europejską. Teresę Kosińską, która wybiera się z chorą mamą do szpitala, martwi stan dróg dojazdowych do Olsztyna, zwłaszcza dzisiaj, podczas ślizgawicy. Złe drogi to minus mieszkania na wsi.

Wojujący sołtys


Klebark Wielki, wieś w gminie Purda. Przy dobrej pogodzie widać stąd światełka wieży telewizyjnej w Olsztynie. Część rodziców, zamiast do gimnazjum w Purdzie, zapisało dzieci do miasta, niektórzy także do podstawówek. Sołtysem w Klebarku jest 37-letni Robert Artemniak, były mieszkaniec Olsztyna. Zamieszkał tutaj w 2003 roku. Należy do sołtysów "wojujących". Walczy o wiejską bibliotekę w Klebarku Wielkim, którą gminna władza postanowiła zlikwidować ze względów oszczędnościowych. Z kolegami wojuje też - co ma odbicie na stronie internetowej wsi (internet na wsi to żaden dzisiaj luksus) - wojuje o ukaranie winnych zanieczyszczenia niedalekiej rzeczki w Ostrzeszewie. Wykryli, że zanieczyszczenia pochodziły z pobliskiej ubojni. Ale ścieki wpuszcza też Olsztyn.
— Plusy mieszkania na wsi? — zastanawia się sołtys. — Tutaj da się więcej zrobić wspólnie, niż w mieście, gdzie ludzie mało się znają.
Ryszard Żyźniewski, działacz sportowy, mieszka tu od urodzenia. Mówi o historycznej przeszłości wsi, w której urodził się założyciel "Gazety Olsztyńskiej" Jan Liszewski. O tym, że Klebark Wielki leży nad Jeziorem Klebarskim, co jest ogromnym atutem wsi.
— Ubolewam, że nie mamy tu sali gimnastycznej przy podstawówce, czy też orlika. W mieście łatwiej o środki na takie inwestycje, o dotacje przy wkładzie własnym. W takiej gminie jak Purda, gdzie budżet jest skromny, można tylko o tym pomarzyć.
Urodzona przed wojną Hildegarda Wernik, Warmiaczka, jest osobą bardzo aktywną. Włącza się do akcji charytatywnych, na przykład na rzecz niepełnosprawnych. Mówi o roli proboszcza, księdza Henryka Błaszczyka, który wkłada wiele wysiłku w to, żeby wieś integrować.
— Dzięki niemu przy parafii mamy Ośrodek Inicjatyw Kulturalnych — dodaje pani Hilda, która na wieczorze kolędniczym na Trzech Króli opowiadała, jak dawniej to święto obchodzono.

Teatr nie chciał przyjść


Bartąg w gminie Stawiguda. Stąd widać Olsztyn niemal jak na dłoni. Tuż za Łyną rosną domki, przypominające kawałki ułożonego starannie tortu. W porównaniu z innymi wioskami, żyje się w Bartągu jak u Pana Boga za piecem. Dojeżdża tu miejski busik, niedługo powstanie rondo. I chociaż w Bartągu nie ma szkoły, istnieje prężnie działająca świetlica, przedszkole a nawet teatr. Ma w swoim dorobku wiele sztuk, między innymi czytane "Dziady" Adama Mickiewicza. Teatr mocno wspiera miejscowy proboszcz Leszek Kuriata, który nawet sam grał w jednej ze sztuk, księdza w "U nas, w Betejemkach".
Bogumiła Radaszewska, prezes Stowarzyszenia Teatr Prawie Dorosły, sama kiedyś mieszkała w Olsztynie, a jej córka Dominika, która ukończyła reżyserkę we Wrocławiu, reżyseruje spektakle.
— Miejski teatr nie chciał przyjść do nas - tłumaczy pani Bogumiła. - A teraz nawet ludzie z miasta tu na spektakle przyjeżdżają. Mamy coroczny Letni Festiwal Teatrów Amatorskich "Pod Brzozą".
Co roku wieś integruje finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Gospodynie pieką ciasta, organizowana jest loteria i zbiórka pieniężna. Odbywa się ona nawet na posesji kościoła parafialnego.
Mieszkańcy Olsztyna chętnie osiedlają się w Bartągu i niemal od razu czynnie włączają w życie wsi. W teatrze występuje na przykład kilka młodych osób, których rodzice mieszkali kiedyś w mieście.

Będzie świetlica!


Wójtowo w gminie Barczewo, wieś przy trasie w kierunku Olsztyna i Mrągowa. W centrum wsi plac zabaw z grzybkiem, duma mieszkańców. Z kierunku Nikielkowa, innej podolsztyńskiej wsi, zbliżają się domy. Problemem, jaki gnębi mieszkańców tej wsi, o czym wspomina prezes stowarzyszenia "Wspólne Wójtowo" Beata Jakubiak, jest brak dobrej drogi do Nikielkowa i świetlicy. Ludzie spotykają się w domach prywatnych.
— Na zabawę choinkową dla 130 dzieci musieliśmy wynająć salę w restauracji — mówi pani prezes, która jak inne członkinie komitetu organizacyjnego bawiła najmłodszych jako dorosła śnieżynka. Władze obiecują, że zaadaptują na świetlicę jeden z pustych budynków. Zdaniem Marii Sidor, byłej sołtys i od lat działaczki stowarzyszenia, Wójtowo przyciągnie jeszcze więcej mieszkańców Olsztyna. Bo teren jest atrakcyjny, uzbrojony i wieś przy trasie krajowej.
— Co roku mamy dość dużo chrztów, więc niż demograficzny nam nie grozi! — oświadcza Krzysztof Bumbul, miejscowy proboszcz, o którym parafianie wyrażają się z największym uznaniem.

Artyści, lekarze, prawnicy


Przenosimy się do Gronit w gminie Gietrzwałd. Wieś wśród pól, otoczona lasami. Bliskość Olsztyna sprawia, że co roku przybywa tu kilkanaście nowych domów. W Gronitach osiedlają się artyści, lekarze, prawicy. Nie zraża ich brak dogodnej drogi. Olsztyńskie Dajtki, gdzie uczą się dzieci, leżą niedaleko. Tyle, że ci z Dajtek nie za bardzo pragną, by lepsza droga do Gronit powstała. Mieszkańcy domów najbliżej drogi boją się wzmożonego ruchu w obie strony.
— Dojeżdżał do nas busik, ale z powodu złej nawierzchni właściciel zawiesił kurs — ubolewa radny Józef Grzeszczuk, wcześniej sołtys.
Jeszcze do niedawna Gronity nie miały świetlicy. Była kiedyś, ale została zlikwidowana, a budynek gmina sprzedała. Ale od grudnia ubiegłego roku świetlica działa znowu w przekazanej przez gminę części budynku
Prezentuje nam ją z dumą Ewa Jaczek-Horabik, prezes stowarzyszenia "Garian", co w języku staropruskim znaczy drzewo.
— Marzy nam się wiejska scena artystyczna oraz skansen. I będą!
Wierzę, widząc przepiękny, choć teraz przysypany śniegiem plac rekreacji i wypoczynku na skraju wsi. To duma Gronit.
Mieszkańcy Gronit pragną ocalić swoją własną, tak wypracowaną, wiejską tożsamość. Boją się jednak, że miasto z czasem ich wchłonie, bo zbliża się coraz bardziej.
— Może tak się stać, kiedy powstanie tu obwodnica — mówi Józef Grzeszczuk. — Z jednej strony, jest to korzystne. Może tutejsi zaczną wtedy otwierać gospodarstwa agroturystyczne, hotele, restauracje. A z drugiej strony być może Olsztyn wtedy sobie pomyśli: warto mieć u siebie te Gronity, gdzie tylu podatników!
Władysław Katarzyński

Na mapie oznaczyliśmy wszystkie wsie wymienione w artykule.






Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodniki lokalne

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. marek #562060 | 193.203.*.* 16 lut 2012 17:02

    temat ciekawy ale artykul nedza

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. ha ha ha #571260 | 83.11.*.* 23 lut 2012 12:35

    olsztyn specjalnie nie jest jakas metropolia-a kiedys w ogole byl?jak mozna takie male miasto o wielkosci jednej dzielnicy gdanska tak smiesznie opisywac.sypialnie miejskie wszedzie sa.w rucianej nidzie,piszu czy mragowie,ludzie uciekaja za miasto bo podatki mniejsze placa i prederuja ogolny spokoj.

    ! - + odpowiedz na ten komentarz

  3. nnn #574894 | 89.228.*.* 25 lut 2012 23:17

    czy jest gdzies forum zeby opisac chlew i syf od Niepodleglosci ,kosciuszki wzdluz budowy tam gdzie ten płot ,syf jakich mało w miescie!!smieci wywalone z koszy , ulotki, plakaty,psie kloce ,zerwane plytki chodnikowe.. itp na chodniku dla pieszych

    ! - + odpowiedz na ten komentarz

Polecamy