"Diabelski Kamień" zawsze był miejscem spotkań mieszkańców i miejscem gdzie wykonywano pamiątkowe fotografie. Niektórzy twierdzą też, że musiał być, w czasach przedhistorycznych, miejscem kultu, podobnym do słynnego Stonehenge w Anglii. Ale tego nie wie nikt...
Kamień spełnia życzenia. Trzeba go dwukrotnie obejść dokoła poczynając od charakterystycznego pęknięcia, myśląc o swoim życzeniu. Zgodnie ze wskazówkami zegara. Gwarantowana skuteczność. W średniowieczu zwany był "Kamieniem Biskupim" i stąd wzięła się nazwa miasteczka - Bischofstein.
Jeśli przyjedziesz do Bisztynka zobacz go. Znajduje się przy ul. Kolejowej - w pobliżu Szkoły Podstawowej.
Otoczenie "Diabelskiego Kamienia" nie wyglądało do tej pory najlepiej. Kamień ogrodzony był metalowym płotem wewnątrz którego walało się sporo śmieci pozostawionych przez wandali. Ustawicznie niszczona była tablica z legendą o diable, który pozostawił w Bisztynku ten "kamyk" - jak go pieszczotliwie nazywają mieszkańcy.
Turyści nie mogli znaleźć tego pomnika przyrody, bo tablice informacyjne strawił czas i warunki atmosferyczne. W pobliżu nie było choćby najmniejszego parkingu z prawdziwego zdarzenia. Teraz to wszystko się zmieni. Otoczenie "Diabelskiego Kamienia" jest utwardzane i wykładane kostką granitową. Wcześniej wykonano instalację, która będzie oświetlała głaz.
Teraz teren uporządkowano. To cześć szerszego projektu "Legendy w herbach zapisane" realizowanego przez Ośrodek Kultury i Aktywności Lokalnej w Bisztynku.
- W ramach projektu zostanie wykonana także kamienna tablica z zapisem legendy o "Diabelskim Kamieniu" - mówi Magda Gutkowska, dyrektor OKiAL w Bisztynku. - Zbudowany zostanie parking oraz utwardzona droga dojazdowa i wykonane nowe tablice informacyjne, kierujące do kamienia - zapewnia Gutkowska. - Mam jedynie nadzieję, że tym razem nasza praca nie zostanie zniszczona - dodaje.
Andrzej Grabowski
Legenda o "Diabelskim Kamieniu":
Mieszkał kiedyś w Bisztynku ubogi szewc; los nie poskąpił mu tylko dzieci. Było ich tyle, że kiedy urodziło się ostatnie, nie miał już kogo prosić na kuma. Martwił się tym wielce szewczyna, praca mu nie szła, powędrował więc do miasta. A nuż się jakaś rada znajdzie ? Minę miał taką strapioną, że przechodzący właśnie nieznajomy młodzieniec spytał go, czym tak się frasuje. Chłop chętnie zwierzył się ze swojej troski. - No to ja ci będę kumem - rzekł na to młodzieniec. - Ale jak chłopak szkoły ukończy, to przyjadę po niego Uradował się szewc - nie tylko znalazł kuma, ale jeszcze takiego, co mu chłopaka do szkół pośle.
W następną niedzielę odbyły się chrzciny. Nieznajomy w dwa czarne konie zajechał przed chałupinę szewca i powiózł dziecko do kościoła. MICHAŁ na imię mu dano. Gdy wrócili do domu, kum wręczył ojcu trzosik na naukę chłopca.
Chłopak był zdolny, kształcono go więc na księdza nie przypuszczając, że to za diabelskie pieniądze. Michał właśnie nauki skończył i miał swą pierwszą mszę odprawić, kiedy zjawił się diabeł. Ale miał on jeszcze pilną pracę wykonać, to tak się ugadali: zanim Michał mszę ukończy, diabeł wielki kamień z Afryki przyniesie i przyjdzie po niego.
Poleciał diabeł co tchu, ale kamień olbrzymi był i ciężki okrutnie, droga powrotna zajęła mu więc więcej czasu niż przypuszczał. Kiedy był nad przedmieściem Bisztynka, usłyszał, że msza się już skończyła. Zatrząsł się diabeł ze złości, że się spóźnił i Michałową duszę stracił. Kamień wysunął mu się z rąk i z wielkim hukiem spadł tam, gdzie dotąd się znajduje.
Ta sama legenda, ale... po warmińsku:
W Bisztinku buł tak'i ubog'i szewiec i mniał gwołt dzieci. Jek sie te najmłodsze 'urodziło, to nie buło w kumotry kogo brać. Ten chłop zasmócony poszed do mniasta Bisztinka. Na przedmnesztu, spotkał go pięknie ubran'i młodi kawaler (młodziak) i p'itał go, co 'on tak'i zasmucon'i do mniasta wchodzi. 'On mu sie poskarżił, żie 'urodziło sie dziecko, a nie ma kogo w kumotri brać. "Tlo to mniejsze - odpoziedał mu - w kumotr'i i ja będe i o dżiecko będe sie starał, a jek dziecko w'irośnie 'od szkołów, to przijde po nego i będzie sie mne należało".
Ten chłop z radoścziu poszed do domu swego, do żón'i swo'i i pożiedał, żie będzie w kumotri taki piękn'i młodzian i 'on szie zgodzieł, że jek w'irośnie dżiecko od szkół do siebie go wezne. I w prziszło nedzele b'ili chrzc'iny, i pótek (ojciec chrzesny) zajechał w dwa cziarne kone i z dzieckiem do kosz'czoła pojechał do chrsztu. Matka mu imne Mn'ichół w'ibrała i go pod 'opieke świętego Mn'ichała ofiarowała. Jek z kościoła przijechal'i, to potek żujzoł (ujrzał) dużio pieniędzi. Ten psieniądz sziąg (był) do szkołowania dziecka na księdza.
To dziecko , ten chłopsiec to na szkołach szie bardzo dobże 'ucził, i jek potek mnoł do nego prziść, to 'un prazie(prawie) 'odprażił piersziu msziu szwięto. A ten potek to buł sam diabeł. I jek szie do mszi obłucził, to diabeł ps'iszed po nego i zgodżili sie: n'iż 'on msziu święto skończi, to 'on z tem kamnenem z Afriki nazod wróci. Ale ten kamnen buł wielki. A jek ten ksiądz " Ite misa est" (zaśpiewał), to sie stał dużi rumot i diabeł ten kamnen cisnął nad przedmneszte i mużiuł, wrzeszczioł, keby ne buł Mn'ichoł pedam'i (nogami) durnot (popchał), to ja by buł zdojżił. Ten kamnien leżi na dzisi dzeń i pazuri 'od diabła su znacz'ne. Opowiedzia prawdziwa.
(Po warmińsku legendę w 1949 roku opowiedziała Pani Żmijewska ze wsi Stryjewo)
Warto zobaczyć w Bisztynku
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
trol warmiński #2229328 | 83.6.*.* 23 kwi 2017 22:35
To na Bisztynek napadli wandale ? Chyba ci miejscowi , cebulowi .
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
chaziaj #217819 | 99.140.*.* 3 mar 2011 01:42
E, tam! My ze swagrem nie takie kamule trakturem ze z pola zwozilim ;)
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) ! odpowiedz na ten komentarz
heh #189423 | 193.46.*.* 4 lut 2011 12:16
byłem tam przypadkiem pare lat temu było diabelsko zaniedbane a teraz super
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz