Łańsk bez tajemnic

2012-03-30 11:47:36(ost. akt: 2012-04-02 14:59:14)
"Puszcza" - reprezentacyjny obiekt ośrodka w Łańsku

"Puszcza" - reprezentacyjny obiekt ośrodka w Łańsku

Autor zdjęcia: Wojciech Benedyktowicz

Ośrodek rządowy w Łańsku niegdyś był niemal niedostępny dla zwykłych śmiertelników. Dziś każdy może wypoczywać w miejscach, gdzie bywał Leonid Breżniew czy szach Iranu Reza Pahlavi.
Na zaletach Łańska komuna poznała się we wczesnych latach pięćdziesiątych XX wieku. Przyjeżdżali tu Bierut i Cyrankiewicz, Gomułka i Jaroszewicz. Tutaj też władze PRL-u oferowały atrakcyjne wywczasy zaprzyjaźnionym przywódcom.

Łóżko Goeringa


Łańskie imperium skończyło się wraz z komuną. Z tysięcy hektarów ogrodzonej płotem warmińskiej puszczy, obejmującej też wsie Rybaki, Orzechowo, Lalkę, Ząbie, Cyrankę, Rybaczówkę w rządowych rękach został już tylko sam Łańsk. Na bramie szlaban, ale już wojsko nie pilnuje zamkniętego niegdyś ośrodka. Każdy może popróbować zakazanych niegdyś luksusów... Po odpowiednio wczesnej rezerwacji, bo Łańsk coraz częściej ma gości w równym stopniu zainteresowanych turystyką i wypoczynkiem, co historią.
— Siedzi pan akurat w miejscu, gdzie kiedyś mogło stać łóżko Hermana Goeringa — mówi obecny kierownik ośrodka Piotr Ciesielski.
Goering był pierwszym prominentem, który upodobał sobie Łańsk. Samolotem z Berlina jeszcze przed wojną leciał na lotnisko w pobliskich Gryźlinach, a potem bryczką jechał do leśniczówki, stojącej w miejscu, gdzie Łyna wypływa z Jeziora Łańskiego.

Myśliwi wszystkich krajów


Goering, pilot myśliwca z I wojny światowej, podczas II wojny dowódca Luftwaffe, przede wszystkim był klasycznym myśliwym: takim ze sztucerem i dubeltówką w ręku. Myślistwo to zresztą ulubione hobby wszelkiej władzy.
Na myśliwskich zaletach Łańska komuna poznała się we wczesnych latach pięćdziesiątych. Przyjeżdżali tu Bierut i Cyrankiewicz, Gomułka i Jaroszewicz. Tutaj też władze PRL-u oferowały atrakcyjne wywczasy zaprzyjaźnionym przywódcom. W Łańsku gościli przywódcy ZSRR Chruszczow i Breżniew, Kuby - Fidel Castro, Chin - Czou-En-Laj oraz cała rzesza pomniejszych towarzyszy. Jedni polowali (podobno Chruszczow miał dobre oko), inni odpoczywali w myśl hasła.
Ale do Łańska przyjeżdżały także prawdziwe koronowane głowy, np. król Belgów Baudouin, czy szach Iranu Reza Pahlavi. Szach był w Łańsku kilka razy. Zajmował położoną najbliżej jeziora willę „Leszcz”. Nie ma już łóżka, w którym spał szach, ale po remoncie w willi ma powstać coś, co by upamiętniało wizyty tak wybitnego gościa.

Pod nową strzechą


Dzisiejszy Łańsk to ledwie kilka hektarów, może 5 kilometrów płotu okalającego ośrodek. Serce Łańska to obiekt o nazwie „Puszcza”, postawiony na bazie starej leśniczówki. Początki jej sięgają połowy XIX wieku. Zbudowana z pruskiego muru, kryta czerwoną dachówką, parterowa, dotrwała tak do czasów powojennych. Do leśniczówki dobudował skrzydło, legendarny komendant Łańska sprzed pół wieku, pułkownik Kazimierz Doskoczyński. „Puszcza” pokryta została strzechą, którą po pożarze zastąpił eternit. Od kilkunastu lat na dachu znów jest strzecha, pod nią, na poddaszu, pokoje.
Poza głównym budynkiem są jeszcze utrzymana w starym stylu „Gawra” (Gomułka ją lubił, zanim już jako partyjny emeryt, nie został wyeksmitowany poza Łańsk, do Łęguckiego Młyna) i nowomodne bliźniacze „Leszcz” i „Okoń” (w nim bywał Edward Gierek), a także stojące nieco na uboczu, domki fińskie, które podarował po wizycie zachwycony Łańskiem premier Finlandii.

Poczekalnia dla zwierzyny


Fińskie domki to jedna z niewielu autentycznych pamiątek po imperialnych czasach Łańska. Zostały jeszcze rogowe żyrandole i autorska kopia „Polowania na niedźwiedzia” Juliana Fałata w sali restauracyjnej. Medalowe poroża łańskich jeleni towarzysze myśliwi zabierali oczywiście ze sobą.
Oprowadzając po ośrodku, jego kierownik, pokazuje oryginalny „lej dla zwierzyny” - przypominającą rybacką sieć pułapkę, do której naganiano np. dziki, które potem wypuszczane były na odsłonięte wzgórze pod lasem, wprost pod lufy wygodnie ustawionych od strony ośrodka strzelców. Oryginalna jest także stumetrowa strzelnica wojskowa.
Wojsko przestało ochraniać ośrodek krótko po roku 2000, ale trzeba pamiętać, że kiedyś stacjonowała w Łańsku regularna kompania wojska. Został po niej kryty eternitem budynek koszarowy. Dziś stoi pusty. W podobnym stylu został wybudowany w czasach późnego Gomułki hotel oraz 25-metrowy basen, w którym podobno lubił samotnie pławić się pułkownik Doskoczyński. Basen jest czynny i otwarty dla gości.
Nowe budynki są tylko dwa: oczyszczalnia ścieków i kaplica, obsługiwana przez stację joannitów.

Premier na składaku


Tajemniczość „Łańskiego imperium” udało się w ciągu ostatnich 20 lat oswoić. W dużej mierze przyczyniły się do tego zdjęcia nestora olsztyńskich fotoreporterów Wacława Kapusty, który fotografował polujących w Łańsku dygnitarzy, oraz książka olsztyńskiego dziennikarza Wiesława Białkowskiego.
Po roku 1989 tylko nieliczni spośród ważnych osób w Polsce gościli w rządowym ośrodku w Łańsku. Lubiła tu wpadać na weekend premier Hanna Suchocka, był na jakiejś konferencji Waldemar Pawlak. Podczas jazdy rowerem poważną wywrotkę miał podczas pobytu w Łańsku Jacek Kuroń. Jeszcze pod koniec w lat 90. na łańskich asfaltach można było spotkać Leszka Millera na składaku. Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić. Obecny premier zapowiedział zresztą, że raczej będzie oddawał ośrodki, które jeszcze pozostają w rękach państwa.
Łańskiem administruje obecnie powołane w 2011 roku rządowe Centrum Usług Wspólnych. Czasy pułkownika Doskoczyńskiego, który podobno potrafił aresztować i zaganiać do rąbania drewna zabłąkanych w łańskie rewiry grzybiarzy, definitywnie się skończyły.
Łańsk jednak nie zginie, zwłaszcza, że spory jego kawałek wchodzi w skład rezerwatu „Las Warmiński”. Z tego, że przez prawie pół wieku teren był praktycznie zamknięty taka przynajmniej korzyść, że przyroda się uchowała.

Łańsk oczami mieszkańców
W Ząbiach żył z rodziną Henryk Szymański, dzisiaj mieszkaniec Siły pod Sząbrukiem, gmina Gietrzwałd.
— Pamiętam tych, którzy wtedy tam mieszkali, zanim wojsko przyszło robić Łańsk. Wylengowski nad jeziorem w Rybakach. W Rybakach także Antek Human, Skowasz, przed jeziorem pola miał Ginter Sopella. Z tych wszystkich tylko Sopella został i w Ząbiach mieszka. Inni wyjechali. Przychodzili do nich różni tacy i mówili: Tyle razy składałeś podania na wyjazd i ci odmawiano. A teraz mi ci zezwalamy, masz papier, jedź. Potem pojawiło sie wojsko, lasy zagrodzili i szlus! A za ogrodzeniem wiele domów zostało.
Niektórzy wyjeżdżali z chęcią, inni, bo ich do tego zmuszano. Mówi o tym Jerzy Raczyk, urzędnik ze Stawigudy, mieszkaniec tej wsi.
— Temu, kto się ociągał, jakiś nieznany sprawca podłożył ogień pod stodołę, były też inne represje. Co lepsze opuszczone domy przejęli prominenci z Warszawy. Inne z czasem zamieniły się w ruinę. Były też takie, które zupełnie rozebrano.

Przez płot na grzyby


Ginter Sopella z Ząbi, przez pół wieku sołtys tej wsi, z niepokojem obserwował to, co się działo w sąsiednich wsiach. Miał powód do niepokoju, ponieważ jego pola leżały w pobliżu.
— Mój ród na tej ziemi żyje od 500 lat! — mówi z dumą. — Nie wierzyłem, że mnie ruszą. I nie ruszyli! Odgrodzili się tylko od nas wysokimi płotami, żeby im zwierzyna nie uciekała. Bo tam niektórzy z rządu, proszę pana, to byli dobrzy myśliwi!
Henryk Szymański wspomina, że wielu mieszkańców nie mogło sobie darować, że najlepsze grzybowe tereny zostały po tamtej stronie. Nic sobie nie robiąc z ogrodzeń, przekraczali je i zbierali grzyby. Chodzili też po drzewo. Zatrzymani, byli legitymowani i wypraszani.
— Jak mnie zatrzymali, to puszczali! — śmieje się Henryk Szymański. — Bo mówiłem, że idę na grób brata na cmentarz w Orzechowie, który tam jest pochowany. A potem to już nawet bez tłumaczeń puszczali. Od czasu, kiedy Doskoczyńskiemu dałem ryby.

Cyrankiewicz postawił mi wódkę


Pułkownika Kazimierza Doskoczyńskiego, komendanta Łańska, poznał Henryk Szymański w Szwaderkach. Pułkownik przyjechał po ryby na Boże Narodzenie. Dyrektor spółdzielni rybackiej Płaczkowski zaprowadził go do Szymańskiego.
— Łowiłem karpie spod lodu, jak mnie zatrzymali. Cóż było robić! Złowiłem dla Doskoczyńskiego 40 kilo, słyszę: starczy!
Potem widywał Doskoczyńskiego wiele razy. Mówi, że za pułkownika ludzie bali się ośrodka. Czuje też rodzaj dumy, iż kiedyś poznał osobiście premiera Józefa Cyrankiewicza.
— Oni, ochroniarze, mieli z nim niezle pierepałki. Często wyjeżdżał samochodem poza Łańsk i rozmawiał z ludźmi, a ci nie mogli za nim nadążyć. Upatrzył nas z kolegą w knajpie w Stawigudzie. Był z dziewczyną. Zagadnął, a potem nawet kilka wódek postawił.

Stara – nowa kapliczka


Henryk Szymański zetknął się z Łańskiem jeszcze raz, w nowszych czasach, kiedy zaproponowano mu budowę kapliczki.
— Stała taka w łańskich lasach — wspomina. — Kiedy Warmiaków zabrakło, nie miał się nią kto opiekować, więc popadła w ruinę. Potem drogi znowu otwarto, jacyś obcy ją do końca zdewastowali. Przyjechano do Siły i zaproponowali, żebym wybudował nową, na podobieństwo tamtej. Postawiłem ją na swoim podwórku, gdzie została rozebrana i w częściach przewieziona do Łańska. Stoi teraz dokładnie w tym miejscu, gdzie była poprzednia.
Stanisław Brzozowski, Władysław Katarzyński


Komentarze (21) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Henryk z Tychów #3116210 | 37.8.*.* 11 lis 2024 13:18

    Nie zapomniany okres 72-73 byłem w Łańsku a zimą w Arłamowie jako kierowca. Jeździłem w zaopatrzeniu z cywilnym pracownikiem i operatorem kina. Rano i wieczorem rozwoziłem karmę po lesie a w okresie polowań z dewizowcami. Może ktoś z mojego rocznika przypomni mi nazwisko i imię zaopaczeniowcca i operatora kinowego, który zawsze jeździł z aparatem fotograficznym i zrobił mi ponad 100 zdjęć, nawet zdjęcie z Jego małym dzieckiem. Proszę o kontakt. HENIEK TEL692694310

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Zbyszek #2830520 | 178.43.*.* 5 gru 2019 20:14

    Łańsk 72\74r i od wiosny 74 Polana Zgorzelisko otwarcie domu wczasowego R.M. jako kierowca. Pozdrawiam Nadwiślańczyków.

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Krzysztof #2661047 | 37.47.*.* 11 sty 2019 20:45

      W materiałach o łańsku przeczytałem, że obecny budynek Perkoz był budynkiem koszarowym kadry oficerskiej. W okresie kiedy odbywałem tam służbę wojskową Perkoz to budynek koszarowy całej Załogi Ochronnej bez kierowców i mechaników którzy byli skoszarowani nad garażami znajdującymi się nieopodal perkoza. Kadra oficerska była w lewym skrzydle budynku nad wartownią. W okresie kiedy tam byłem budynek Puszcza określany był jako budynek główny a wille były to rybaczówki - jedna z przeznaczeniem dla Gierka druga dla Jaroszewicza. Pozdrowienia dla wszystkich Nadwiślańczyków którzy tam służyli

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. Bogdan #2505743 | 217.99.*.* 21 maj 2018 22:07

      piękny okres 1973bylem tam te lasy jeżdziłem w zaopatzeniu po cywlnemu do Olsztyna woziłem takiego chlopca do szkoły,pzywozilem filmy do kina,te wyjazdy na polowania,pobyt na doku pzy łodzich,garażę,mechanik Bary ze Szczecina,pozdrawiam,domki wfińskie,ten koń to prawda aten pies pułkownika,póżniej miałem Zakopane teżpiękny czas,pozdawiam,p,michalczyka oaz p,anięi michałka

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. czapajew #2036276 | 83.6.*.* 29 lip 2016 19:07

        Ci,którzy tam nie byli niech nie piszą głupot. A tym , z których treści wpisów widać , że mają wiedzę, gratuluję, że piszą prawdę i się nie boją. Doskoczyńskiego znałem od 1968 do jego śmierci. Dla załogi z Łańska z pozdrowieniami Czapajew vel Koperek p.s. najłatwiej do.....temu kto nie może się już bronić.

        Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (21)