Budowę ratusza przeżyły tylko dwie osoby
2025-11-01 12:14:44(ost. akt: 2025-11-01 14:21:47)
"Pomniki wyrywano miejskimi traktorami, widziałem, jak ciągniki wywlekały obudowy nagrobków. Trwało to parę tygodni, nikt się temu nie dziwił (…) Potem zasiano trawę." - wspominał niszczenie cmentarz jeden z mieszkańców.
Jeszcze nieco ponad 100 lat temu centrum Olsztyna było jednym wielkim cmentarzem. W ciągu wieków olsztynianie chowali swoich zmarłych w pobliżu kościoła świętego Jakuba czy obok nieistniejącej kaplicy św. Ducha w okolicach dzisiejszej ulicy Grunwaldzkiej.
Ofiary zarazy z lat 1710-1711 grzebano na dzisiejszym Placu Trzech Krzyży (przy skrzyżowaniu 1 maja i Linki), natomiast w miejscu nowego ratusza funkcjonował cmentarz przy kościele Świętego Krzyża. Cmentarz został zlikwidowano kiedy zdecydowano o budowie nowego ratusza, który budowano w latach 1912-1915.
Przeniesiono wtedy jedynie część pochówków, a resztę mogił po prostu zrównano z ziemią. W późniejszych latach nie raz trafiano na ich ślad.
W latach 60. XX wieku podczas prac ziemnych przy ratuszu (od strony 1 maja) robotnicy znaleźli szkielety.
We wrześniu 2010 roku, podczas przebudowy placu Jana Pawła II robotnicy ponownie natrafili na ludzkie kości. Wtedy w chodnik wmurowano tablicę pamiątkową. Przypomniano na niej, że w tym miejscu znajdował się kiedyś XVI wieczny kościół i cmentarz, na którym pochowano kilkanaście pokoleń olsztynian,
We wrześniu 2010 roku, podczas przebudowy placu Jana Pawła II robotnicy ponownie natrafili na ludzkie kości. Wtedy w chodnik wmurowano tablicę pamiątkową. Przypomniano na niej, że w tym miejscu znajdował się kiedyś XVI wieczny kościół i cmentarz, na którym pochowano kilkanaście pokoleń olsztynian,
W 2015 roku, przy okazji budowy linii tramwajowej, znowu znaleziono kości datowane na XVIII–XIX wiek. Pochowano je z należytym szacunkiem na jednym z olsztyńskich cmentarzy
Jest jednak w Olsztynie prawdziwa i jedyna materialna pamiątka po tym cmentarzu. Znajduje się na cmentarzu św. Jakuba (ul. Dragonów), który założono w 1870 roku, a zamknięto w 1962 roku.
Stoi tam najstarszy w całym Olsztynie zachowany pomnik nagrobny z 1848 roku. Został tam przeniesiony ponad 100 lat temu ze zlikwidowanego przy okazji budowy nowego ratusza cmentarza św. Krzyża. Spoczywają tam Adolf Schlimph (1813-1848) i jego córka(?) Olimpia (1845-1863).
Oprócz cmentarza św. Jakuba w Olsztynie zachowały się fragmenty jeszcze trzech przedwojennych cmentarzy.
1. Na cmentarzu w Gutkowie zachowały się 3 żeliwne krzyże z początku XX wieku i kilka przedwojennych nagrobków. Będąc tutaj, warto zwrócić uwagę na jedyny przedwojenny nagrobek w języku polskim Matyldy i Antona Pieczewskich, który był inżynierem mieszkającym przy ulicy Bahnhofstraße 44 (obecnie Partyzantów) w Olsztynie.
2. Na cmentarzu na Dajtkach zachowało się kilka krzyży sprzed I wojny światowej. Tuż za wejściem stoi odnowiony obelisk poświęcony żołnierzom z parafii Dajtki, którzy polegli w czasie I wojny światowej.
3. Cmentarz św. Józefa powstał w 1904 roku pomiędzy dzisiejszymi ulicami Rataja i Jagiellońską. Zamknięto go w 1962 roku. W 1984 roku został wpisany do rejestru zabytków. Najstarsze zachowane groby pochodzą z początków XIX wieku. Spoczywa na nim wielu mieszkańców Olsztyna rodem z Wileńszczyzny.
Swój wieczny spoczynek znalazł tam między innymi generał Franciszek Ksawery Ostrowski (1886-1957), syn powstańca styczniowego, oficer carskiej armii, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Za ofiarną pracę wojskową i obywatelską otrzymał w 1934 roku Medal Niepodległości. W 1945 roku zamieszkał w Olsztynie.
Swój grób ma tutaj także Władysław Mizierski (1897-1945), członek Polskiej Organizacji Wojskowej w latach 1914-1918, później oficer Wojska Polskiego, uczestnik Powstania Warszawskiego, który po wojnie założył w Olsztynie komórkę Polskiej Partii Socjalistycznej.
Po wojnie w Olsztynie zniszczono kilka cmentarzy. Cmentarz szpitalny w Kortowie upamiętnia niewielkie lapidarium. Większe i nietypowe powstało w miejscu dawnego cmentarz ewangelickiego przy Partyzantów, przy przystanku kolejowym Olsztyn Śródmieście. Miejsce to upamiętniono specjalnymi tablicami z nazwiskami ponad 1370 pochowanych tu ludzi. To chyba jedyne miejsce w Polsce, gdzie pasażerowie z pociągu wysiadają prawie wprost na cmentarz.
Tam gdzie kiedyś kończyła się Lengowskiego w latach 1878-1974 istniał cmentarz, gdzie chowano chorych z pobliskiego Szpitala Mariackiego.
Pochowano tam też ofiary ofiary Rosjan ze stycznia 1945 roku, których ci zabili po zajęciu szpitala. Żołnierze zgwałcili najpierw kobiety, a następnie spędzili wszystkich do szpitalnej jadalni. Kilka osób zatłukli kolbami karabinów. Wśród ofiar były wśród nich trzy siostry katarzynki, które opiekowały się rannymi.
— Tylko 4 chorych było świadkami tego, co spotkało siostrę Chrystoforę. Potem słyszano pełne boleści odgłosy wydawane przez siostrę. Po około godzinie walki siostra poniosła śmierć męczeńską. Jak nam przekazał ksiądz kanonik, na czole siostry były ślady po uderzeniach kolbą, a w pierś wbito jej sztylet — wspominała jedna z ocalałych sióstr cytowana przez ks. Wojciecha Zawadzkiego w artykule "Historyczny i ideologiczny kontekst męczeństwa sióstr św. Katarzyny na Warmii w 1945 roku"
Ostatni pochówek na Cmentarzu Mariackim odbył się w 1951 roku. Cmentarz zamknięto dziesięć lat później, a ostatecznie zniszczono go w 1974 roku. Teraz przypomina o nich kamienna płyta i zawieszone na drzewach tabliczki z nazwiskami ofiar z 1945 roku.
Tam gdzie, teraz mamy park wokół cerkwi prawosławnej, gdzie stoi nowa poliklinika, też był kiedyś cmentarz.
Został zlikwidowany na początku lat 70tych ubiegłego wieku. Przypomina o tym niewielka tablica i duży pomnik Bogumiła Linki (1865-1920), działa mazurskiego, który zmarł po pobiciu przez niemiecką bojówkę. Na tym cmentarzu go pochowano. Jego grób został usunięty jak wszystkie inne.
Fragment tego dawnego cmentarza ewangelickiego jednak ocalał, choć tylko symbolicznie.
Na przełomie lat 40/50 XX na jego części utworzono Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego. Pochowano tutaj w zbiorowych mogiłach szczątki kilku tysięcy ofiar ekshumowanych z różnych miejsc kaźni. Spoczywają tam jednak nie tylko zamordowani przez niemieckich nazistów Polacy, ale też Niemcy, ofiary rosyjskich żołnierzy ze stycznia 1945 roku. To cywile i ranni niemieccy żołnierze zabici w Kortowie oraz cywile zamordowani na olsztyńskim dworcu.
Na przełomie lat 40/50 XX na jego części utworzono Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego. Pochowano tutaj w zbiorowych mogiłach szczątki kilku tysięcy ofiar ekshumowanych z różnych miejsc kaźni. Spoczywają tam jednak nie tylko zamordowani przez niemieckich nazistów Polacy, ale też Niemcy, ofiary rosyjskich żołnierzy ze stycznia 1945 roku. To cywile i ranni niemieccy żołnierze zabici w Kortowie oraz cywile zamordowani na olsztyńskim dworcu.
Olsztyński cmentarz żydowski – największy w regionie – został częściowo zdewastowany w 1936 roku i podczas „nocy kryształowej”. Po wojnie opiekowała się nim niewielka gmina żydowska. Już wtedy jedna z olsztyńskich firm pogrzebowych ukradła część macew i przerobiła je na chrześcijańskie nagrobki.
Ostatni pochówek na cmentarzu miał miejsce w 1949 roku, w 1955 roku nekropolię zamknięto a w 1969 roku zniszczono.
Jak to się odbywało, wiemy dzięki Magdalenie Bartnik, która kilkanaście lat temu zebrała relacje olsztynian mieszkających przy cmentarzu i opublikowała je w 2006 roku w Borussi. Oto ich fragmenty:
Bolesław Wolski: Pomniki wyrywano miejskimi traktorami, widziałem, jak ciągniki wywlekały obudowy nagrobków. Trwało to parę tygodni, nikt się temu nie dziwił (…) Potem zasiano trawę.
Czesław Kolano: Co się tam działo?! W dzień rwali pomniki, wieczorem przychodziła granda ludzi, opryszków, rozkopywali groby, wyrywali zęby, pierścionki. Nikt tego nie pilnował. Potem przyjechał spychacz i wszystko przy ziemi wyrównał.
Czesław Kolano: Co się tam działo?! W dzień rwali pomniki, wieczorem przychodziła granda ludzi, opryszków, rozkopywali groby, wyrywali zęby, pierścionki. Nikt tego nie pilnował. Potem przyjechał spychacz i wszystko przy ziemi wyrównał.
Kazimierz Borowik: Resztki nagrobków spychali do bagna, jednak gdy zobaczyli, że na powierzchni ziemi są ludzkie zwłoki, że do tego bagna spychają ludzkie kości, przestali to robić.
Co się stało z macewami? — Znaczna ilość kamieni nagrobnych (około 80 sztuk) została wykorzystana jako gruz oraz materiał do umocnienia skarpy na tyłach budynku przy obecnej ul. Zamkowej, gdzie wtedy mieściło się wojskowe kasyno.
oprac. Igor Hrywna









Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez