Bogusław Wołoszański w 2009 roku wycenił jej wartość na pół miliarda dolarów. Była cała wykonana z bursztynu. Ściany pokoju o wymiarach 10,5 na 11,5 m pokrywały precyzyjnie dobrane i obrobione kawałki bursztynu. Do momentu zaginięcia Bursztynowa Komnata była największym obiektem wykonany z bursztynu na świecie. Teraz trzy razy większy od Bursztynowej Komnaty jest Bursztynowy Ołtarz Ojczyzny w bazylice św. Brygidy w Gdańsku.
Bursztynową Komnatą wykonano w 1701 roku na zlecenie pruskiego króla Fryderyka I. Po kilkunastu latach kolejny król podarował ją Piotrowi Wielkiemu na dowód przyjaźni i sojuszu Prus z Rosją. W 1941 roku Niemcy wywieźli ją Carskim Siole koło Petersburga do Królewca. Pod koniec wojny zaginęła bez śladu. I od tej pory szukają jej rządowe instytucje i poszukiwacze skarbów.
Na jej ślady "natrafiano" głównie w Polsce, także w naszym regionie: w Pasłęku, Mamerkach czy położonym koło Górowa Iławeckiego Dzikowa. Faktem jest, że do tamtejszego pałacu latem 1944 roku trafił transport zabytków wywiezionych z Królewca oraz skradzione na terytorium Ukrainy obraz i ikony. Potem zaś zjechały zaplombowane skrzynie z nieznaną zawartością. A wraz z nimi w tej podgórowskiej wsi pojawił się sam dr Alfred Rohde, człowiek, który w Królewcu opiekował się Bursztynową Komnatę w Królewcu.
Dzikowski pałac został doszczętnie zniszczony w styczniu lub lutym 1945 roku. Co stało się ze skrzyniami do dzisiaj nie wiadomo. Faktem jest, że w Dzikowie dwukrotnie szukali ich Rosjanie, po raz pierwszy jeszcze w czerwcu 1945 roku, drugi w 1960 roku.
Poszukiwania prowadzili tam też specjaliści z Pracowni Konserwacji Zabytków z Gdańska. Nie znaleziono tam zbyt wiele. Jak pisze Włodzimierz Antkowiak w książce "Poszukiwacze zaginionej komaty" były to resztki porcelany, "kilka ziszczonych rzeźb i statuetek" czy kilka "metalowych koszulek z ikon".
To nie znaczy jednak, że już nie w samym Dzikowie, ale jego okolicach, nie znajdują się gdzieś zakopane przez Niemców dzieła sztuki. — Skoncentrowanie się na Dzikowie i Bursztynowej Komnacie było przyczyną niepowodzeń zorganizowanych po wojnie w tej okolicy kilku dużych, ale chaotycznych akcji poszukiwawczych...— pisze Leszek Adamczewski w książce "Łuny nad jeziorami". I dodaje: — A więc trzeba szukać gdzie indziej, w szeroko pojętych okolicach Górowa Iławeckiego.
Może wzdłuż dawnej linii kolejowej, której stacje znajdowały się niegdyś w Dzikowie, ale też w Sągnitach i Jarzeniu leżących bliżej obecnej granicy z Rosją
Może wzdłuż dawnej linii kolejowej, której stacje znajdowały się niegdyś w Dzikowie, ale też w Sągnitach i Jarzeniu leżących bliżej obecnej granicy z Rosją
Do Dzikowa tak czy inaczej warto się wybrać by wspiąć się na leżącą w pobliżu Górę Zamkową, skąd swój początek bierze Wałsza, która płynąc w kierunku południowo-zachodnim tworzy poniżej Pieniężna Rezerwat przyrody Dolina Rzeki Wałszy.
U stóp Góry Zamkowej znajduje się ścieżka ekologiczna i wiata, gdzie można odpocząć po wspinaczce na szczyt góry. Z tablic poglądowych ustawionych na ścieżce można zapoznać się z problemami gospodarki leśnej i ochrony przyrody.
Kiedyś na szczycie góry stała wieża widokowa, można było z niej obserwować nawet pobliską Rosję, bo stąd do granicy z obwodem królewieckim jest już tylko kilka kilometrów.
Na Górze Zamkowej prowadził obserwacje i pomiary astrometryczne Fryderyk Wilhelm Bessel (1784-1846). Profesor Uniwersytetu Królewieckiego i założyciel tamtejszego obserwatorium astronomicznego.
Górę Zamkową na stokach otacza bujny liściasty las. Razem tworzy to urokliwy zakątek przyrodniczy warty odwiedzenia. Góra Zamkowa ma 216 wysokości. I sporo jej brakuje do najwyższego wzniesienia w warmińsko-mazurskim czyli Dylewskiej Góry (321 metrów). Jest tam jednak naprawdę pięknie.
================
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez