Jak to będzie w lecie komarami?

2025-06-21 20:35:03(ost. akt: 2025-06-21 20:40:02)
Komary Culex pipiens są wektorami wirusa Zachodniego Nilu

Komary Culex pipiens są wektorami wirusa Zachodniego Nilu

Autor zdjęcia: Wikipedia

Wiosna bez większych opadów i prawie dekada pogłębiającej się suszy hydrologicznej powoduje, że komarów jest mniej. W tym roku raczej plagi komarów nie będzie - uważa prof. Stanisław Czachorowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (UWM) w Olsztynie.

Choć w maju występowały deszczowe dni, to według wstępnych danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej opady w tym miesiącu w większości województw były niższe niż średnia w latach 1991-2020.

Prof. Czachorowski ocenił, że "w tym roku raczej plagi komarów nie będzie". "Groziłaby nam, gdybyśmy mieli dużo wody po ulewnych, letnich deszczach. Komary zawsze pojawiają się lokalnie, tak jak i inne owady, ale nie jest ich dużo. Mamy stosunkowo suchą wiosnę i prawie dekadę pogłębiającej się suszy hydrologicznej. Stąd wiele takich siedlisk wiosennych zniknęło i komarów jest mniej, tak jak i innych owadów wodnych" - zaznaczył.

Naukowiec podkreślił, że komary mają najlepsze warunki do rozmnażania, gdy w środowisku występuje dużo płytkiej wody okresowej. Wyjaśnił, że są to np. kałuże, miejsca, w których wylewa rzeka oraz małe zbiorniki wodne, w których nie występują ryby.

"Komary są znakomitymi kolonizatorami i szybko zasiedlają, czy składają jaja w małych zbiornikach wodnych, czasami w beczkach, czy gdzieś pod dachem" - podkreślił.

Zdaniem eksperta nagły wzrost populacji komarów jest mało prawdopodobny. Podkreślił, że pojedyncze ulewne deszcze czy większe lipcowe opady mogą sprawić, że lokalnie wody będzie więcej, a komary - jako dobrzy kolonizatorzy - mogą szybko odbudować populację. Dodał jednak, że kałuże musiałyby się wtedy utrzymać, co najmniej 2-3 tygodnie, ale efekt byłby lokalny.

W ocenie Czachorowskiego najlepszą metodą, którą władze lokalne mogą stosować, aby ograniczać populację komarów, są sposoby naturalne. "Myślę, że najskuteczniejszą metodą są ich naturalni wrogowie - jerzyki, nietoperze, jaskółki, ogólnie gatunki owadożerne, ale również owady drapieżne, takie jak szerszenie, ważki itp. Nowoczesne budownictwo pozbawia te gatunki ptaków miejsc lęgowych, przez co ich populacja ulega zmniejszeniu. Władze lokalne powinny tworzyć dla nich nowe miejsca, stawiając budki lęgowe" - zaznaczył.

Ekspert zauważył, że roślinność także może przyczynić się do zmniejszenia liczby komarów. Wyjaśnił, że niektóre gatunki roślin swoim zapachem mogą odstraszać i dezorientować owady.

"Są również metody chemiczne, ale one powodują więcej szkód niż pożytku. W ekstremalnych warunkach oczywiście są możliwości chemicznego zwalczania komarów, ale raczej powinniśmy zadbać o równowagę w przyrodzie" - powiedział. "W krajach tropikalnych, tam, gdzie zagraża wirus denga czy zika, próbuje się ograniczyć liczebność komarów poprzez modyfikacje genetyczne i wypuszczanie do środowiska bezpłodnych samców. W naszych warunkach myślę, że jest to jednak kwestia odpowiedniego doboru roślin zielnych i drzew w miejscach, na których nam najbardziej zależy" - dodał.

Profesor zaznaczył też, że wraz z globalnym ociepleniem możemy spodziewać się migracji południowych gatunków komarów. Przyznał jednak, że obecnie nie ma powodów do obaw, gdyż nie ma to znaczenia sanitarnego.

W ocenie Czachorowskiego w okresie, gdy komarów jest najwięcej, należy przede wszystkim wybierać odpowiednią porę dnia na wyjście z domu. Wyjaśnił, że komary nie lubią suchego powietrza i słońca. Jeśli można, warto również założyć na spacer np. koszulę z długim rękawem. Profesor zaznaczył, że skuteczne będzie stosowanie repelentów, czyli preparatów na komary, które można kupić w aptekach. Wybierając się na działkę, można natomiast zaopatrzyć się w specjalne świece zapachowe, odstraszające komary.

(PAP)

kblu/ pin/ jann/ mow/