Maria Olszowska, nasza stała korespondentka z Mrągowa, zaproponowała nam trochę nietypowe spojrzenie na przyrodę; spojrzenie poprzez dziecięce wspomnienia. Naszym zdaniem artykuł jest interesujący i oryginalny, myślę że Czytelnikom też się spodoba.
Zabawy z dzieciństwa to niezapomniane wspomnienia, które nie przemijają. Dla dzisiejszych dorosłych w wieku mocno dojrzałym są jak odkrywanie nowych wartości w szkolnych lekturach. Wspomnienia te dotyczą czasów, kiedy nie było komputerów, a telewizja „raczkowała”. Było za to czytanie książek i codzienne zabawy na podwórku, na łące, nad jeziorem albo w lesie.
Bohaterkami naszych zabaw z dzieciństwa było wiele nie powalających zapachem, skromnych roślin, które zapadły w pamięć. Między innymi kąkol polny, chaber bławatek, niecierpek pospolity, łopian większy, ślaz dziki a wśród krzewów i drzew śnieguliczka biała i kasztanowiec zwyczajny.
Kąkolowy wianek
Kąkol (Agrostemma githago) rósł pospolicie zwłaszcza w uprawach ozimego żyta. Wchodziło się w zboże, rwało jego fioletowe kwiatki i plotło z nich wianki na głowę a nawet robiło bukieciki. Dzisiaj kąkol dziko nie występuje. Pojedyncze osobniki można spotkać sporadycznie na terenach porolniczych. Kąkol posiada wzniesioną, owłosioną łodygę, rozgałęziającą się, osiągającą wysokość do 90 cm. Na szczycie każdej łodyżki wyrasta pojedynczy liliowy kwiat złożony z pięciu płatków korony w otoczeniu pięciu zielonych, długich i owłosionych działek kielicha. Która z dziewcząt chciała mieć bardziej kolorowy wianek, rwała kąkol i błękitne chabry bławatki, bo rosły w zbożu obok siebie.
Chaber bławatek (Centaurea cyanus) także osiąga wysokość do 90 cm, ma łodyżkę lekko żeberkowaną, pajęczynowato owłosioną, rozgałęzioną. Kwiaty są rurkowate zebrane w koszyczki, w środku mniejsze, niemal granatowe, a na brzegach większe, jasnobłękitne.
Dotknąć niedotykalskiej
W lasach też się nie nudziliśmy, bo w tym środowisku rośnie dużo naszego rodzimego niecierpka pospolitego (Impatiens noli-tangere) i niecierpka drobnokwiatowego (Impatiens parviflora) bardzo do niego podobnego, ale mającego azjatyckie pochodzenie. Jeden i drugi wytwarza żółte kwiatki. Ale nie interesowały nas kwiaty tych roślin, tylko owoce. Mają one postać podłużnych torebek, które gdy dojrzeją, gwałtownie pękają przy dotknięciu lub potrąceniu, wyrzucając nasiona nawet na odległość 7 m. Ta roślina ma w swojej nazwie „nie dotykaj mnie", jakby nie cierpiała dotykania i przyciskania. Nasz kontakt z niecierpkiem polegał na zawodach, w których wygrywał ten, kto przez dotykanie wystrzelił najwięcej owoców.
Inną rośliną naszych zabaw była śnieguliczka biała (Symphoricarpos Duhamel). Jest to krzew wytwarzający białe, okrągłe pestkowce podobne do jagód. Deptane trzaskają. Ileż radości było przy tym deptaniu. A ponieważ owocki utrzymują się na krzewie nawet zimą, to mieliśmy radochę niemal przez cały rok.
Rzep na sukience i na psim ogonie
Bawiliśmy się też liśćmi i owocami łopianu większego (Arctium lappa ) Ta roślina dwuletnia, w pierwszym roku wytwarza wielkie, sercowate liście. Kwitnie i owocuje w drugim roku. Fioletowo-różowe kwiaty są zebrane w koszyczki wyrastające na długich szypułkach, w górnej części łodygi tworzących wiechę. Charakterystyczną cechą jest to, że okrywy koszyczków mają od zewnątrz zielone, haczykowate łuski. Owoce-niełupki tzw. rzepy lub dziady dzięki owym haczykom mogą być rozsiewane przez zwierzęta, bo przyczepiają się do ich sierści lub do naszych ubrań. Urządzaliśmy konkursy, rzucając w siebie rzepami. Liczyliśmy, kto przyczepił przeciwnikowi więcej dziadów. Z wielkich liści łopianu robiliśmy sobie parasole, chroniące nas przed deszczem i nadmiernym słońcem. Liście służyły chłopcom za dach budowanego z patyków namiotu, nazywanego domem. Dziewczynki gotowały w nim zupki z rozmaitych listków i kwiatków m.in. z prawoślazu (Malva sylvestris). Jego rozłupnie uznawałyśmy za chlebek.
Kasztanowe ludziki
A z kasztanów w przedszkolu i potem w szkole podstawowej robiliśmy sobie zabawki, zwierzątka i ludziki. „Kasztany” to są nasiona kasztanowca (Aesculus hippocastanum) duże, ciemnobrązowe, gładziutkie i przyjemne w dotyku z kolistym znacznikiem. Dojrzewają w kolczastej zielonej torebce, rozpadającej się po dojrzeniu na trzy części.
Dzisiaj powiedzielibyśmy, że nasze ówczesne dziecięce rozrywki to były edukacyjne zabawy płynące z dziecięcych odkryć. Jeszcze nasze najstarsze dzieci, gdy miały kilka lat, z zadowoleniem plotły wianki na głowę i rzucały w siebie rzepami, ale nasze wnuki to już pokolenie cyfrowe, które dorasta w otoczeniu informatycznym. Tym tekstem chciałam pokazać, że poza komputerem, tabletem i smartfonem istnieje świat prawdziwy, nie wirtualny. Trzeba go tylko dzieciom pokazać; ich wrodzona ciekawość pozwoli na samodzielne odkrywanie tego świata.
Maria Olszowska
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
Maria Olszowska
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Maria #1813003 | 89.228.*.* 11 wrz 2015 19:09
My z koleżankami bawiłyśmy się w "sekrety". To nic innego jak obrazy z kwiatów układane w dołku, a następnie przykryte kawałkiem szkła i przysypane ziemią. Zaufanym koleżankom pokazywało się taki 'sekret" wygrzebując okienko w ziemi. Niestety, gra polegała również na poszukiwaniu i niszczeniu "sekretów" koleżanek niezaufanych"-))
! odpowiedz na ten komentarz