Warmia widziana z kajaka

2010-12-20 16:50:25 (ost. akt: 2013-12-13 12:50:05)
Warmia widziana z kajaka

W historycznych granicach Warmii największe pole do popisu kajakarzom daje dorzecze Łyny. Do najważniejszych cieków w górnej jego części należą: Marózka, Kośna, Pisa Warmińska i Wadąg

Bardzo ciekawy i zróżnicowany odcinek szlaku kajakowego wiedzie ze Szczęsnego, leżącego pomiędzy Olsztynem a Klewkami, do Barczewa. Jego długość to niespełna 30 km. Nawet niedoświadczeni kajakowi turyści będą w stanie go pokonać w ciągu jednego dnia. Choćby któregoś dnia podczas najdłuższego weekendu w historii RP, który właśnie się zaczyna.

Startujemy w Szczęsnem albo w Trękusie
Dobrym miejscem na wodowanie kajaków jest zejście przy moście na strudze dopływającej w Szczęsnem do Jez. Linowskiego. Po krótkim odcinku płynięcia tym ciekiem, i przebiciu się przez zator naniesionych przez fale u ujścia strugi, wpływamy na malownicze Jez. Linowskie. Inną możliwością jest wodowanie na samym jeziorze, np. w okolicach Trękusa (stąd się zaczyna szlak zaznaczony na mapie).

Na Jez. Linowskim stajemy przed zadaniem, które może nastręczyć pewnych trudności. Musimy mianowicie odnaleźć w przybrzeżnym trzcinowisku (od strony Klewek) wylot kanału łączącego to jezioro z Jez. Klebarskim. A znajdziemy go na skraju najbliższego zagajnika. Kanał jest spławny, trzeba tylko uważać na powrzucane do niego większe śmieci, zatrzymujące się na leżących w nurcie gałęziach. Te drobne niedogodności wynagrodzi nam widok kościoła w Klewkach z niecodziennej perspektywy kajaka. Kościół możemy zresztą odwiedzić.

Kajakiem po trzcinowisku i... pastwisku
Po przepłynięciu — z drobnymi przeszkodami, głównie w postaci zwieszających się nisko gałęzi — kolejnego kilometra, docieramy do krzaków, które blokują całą szerokość koryta. Jedynym wyjściem jest przeniesienie kajaków. Możemy je spuścić na wodę zaraz za krzakiem, ale lepiej przeciągnąć je kilkadziesiąt metrów po ogrodzonym drutem kolczastym pastwisku, bowiem na jego końcu i tak znajduje się mostek, pod którym przepłynąć i tak nie sposób.

Z pastwiska widać już Jez. Klebarskie — w linii prostej jest do niego może 300 m. Po zwodowaniu kajaków za wspomnianym mostkiem, pozostaje nam sforsowanie ogrodzenia z drutu kolczastego przecinającego rzekę i... przebijanie się przez zarośnięte trzcinami i tatarakiem koryto. W sezonie letnim, kolejną „atrakcją” będą zwieszające się z brzegu wielkie pokrzywy. Nie upraszczają też zadania wrastające w nurt zarośla.

Im bliżej jeziora, tym rzeczka szersza, bardziej kręta i... trzciny coraz wyższe. Załogi płynące na przedzie porządnie napracują się nad przedarciem przez nie, więc te płynące z tyłu powinny im gorąco podziękować za przetarcie szlaku. Nagrodą dla wszystkich będzie wypłynięcie na szerokie wody Jez. Klebarskiego. Dla odpoczynku można dopłynąć do leżącego na przeciwległym brzegu Klebarka Wlk. i np. zwiedzić zabytkowy kościół.

Wyjątkowe skrzyżowanie dróg wodnych
Jez. Klebarskie łączy się głębokim kanałem o szerokości kilku metrów z Jez. Silickim. Z tego jeziora w Silicach wpływamy w Kanał Kiermas (niegdyś Wiktorii). Przepływamy pod mostem drogowym i... Kanałem Elżbiety, będącym wyjątkową ciekawostką inżynieryjną. Krzyżuje się on z Kanałem Kiermas — przepływając około metra ponad nim w betonowym korycie. Niestety, sam ten kanał nie jest spławny — obecnie to zarośnięty trzcinami rów z niewielka ilością wody. Choć na zupełnie nowych mapach zaznaczony jest on jako szlak kajakowy.

Kilkukilometrowa trasa Kanałem Kiermas do Jez. Bogdańskiego nie jest zbyt malownicza. Z obu stron widoczność ograniczają bowiem wysokie trzciny. W wielu miejscach zwieszają się one nad lustrem wody, płynący zostają więc przez nie z lekka „przeczesani”. Jez. Bogdańskie jest płytkie i mocno zarośnięte. Latem część jego powierzchni pokrywa kożuch wodorostów. Na wysokiej skarpie na lewym brzegu rozrasta się osiedle nowych domków. Przy ujściu kanału z jeziora musimy pokonać niski most — albo przepłynąć pod nim położywszy się płasko w kajaku, albo przenieść kajak lądem na drugą stronę.

Niezły kanał wiedzie przez jeziora
Dalszy odcinek Kanału Kiermas jest już znacznie bardziej atrakcyjny — koryto ma szerokość kilku metrów i sporą głębokość. Kanał płynie wąwozem, czasem zagradza go naturalna przeszkoda w postaci pnia. Jest też zamieszkały: sympatyczna rodzina łabędzi z uporem maniaka uciekała przez dłuższy czas przed nasza wycieczką, nie dając się wyprzedzić.

Ta część Kanału uchodzi do długiego (ok. 4 km) i niezwykle malowniczego jez. Umląg. Kolejny etap to znowu krótki odcinek kanału i następne jezioro — Kiermas. Mniej więcej w połowie jego długości na prawym brzegu znajduje się ujście rzeki Kiermas.

Płynąc nią przez kilkadziesiąt minut bez problemu docieramy do Barczewa. W samym mieście, szczególnie przy wysiadaniu z kajaków, musimy uważać na mocny nurt rzeczki. Nieplanowana, wiosenna kąpiel w niej na zakończenie spływu mogłaby nie być zbyt przyjemna. Wygodnie przybić do brzegu można przy siedzibie barczewskiej OSP, która — nawiasem mówiąc — też organizuje spływy kajakowe.

Rafał Śliwiak
r.sliwiak@gazetaolsztynska.pl

Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodniki lokalne

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Polecamy