Czasem w legendzie lub ludowej powiastce jest więcej prawdy niż myślimy. Dziś pewnie nie dowiemy się, ile „bajdy” jest w tej, która pochodzi z pruskich Bajd. To niewielka wieś, niegdyś w komornictwie Przezmarka. Blisko stąd do Zalewa i do Małdyt.
Ślady osadnictwa w Bajdach pochodzą z X wieku, a dawna nazwa to Boiden, Boyden.
Chodzi o niewielkie Bajdy, z urokliwą brukowaną uliczką w centrum. Niewielu ludzi pamięta, że po wojnie miejscowość ta nosiła nazwę Bajdowo i Bajdyty – tak ją nazywali pierwsi mieszkańcy. Nazwa obecna uwzględnia staropruskość nazwy.
W latach międzywojennych w centrum miejscowości został wybudowany pałac w eklektycznym stylu, otoczony parkiem i stawem. Mieszkał w nim Erich Edler von der Planitz, ostatni właściciel dóbr w Bajdach. W 1935 roku sprzedał go skarbowi państwa. Pałac został podczas wojny zdewastowany i rozszabrowano całe jego wyposażenie. Podobno wciąż jeszcze można znaleźć w niektórych domach meble i pamiątki z pałacu, podobnie jak to się stało w Pustnikach koło Sorkwit.
Dziś po pałacu nie ma niemal śladu. Miejsce, gdzie stał, porośnięte jest krzakami i jest na lekkim wzniesieniu. Cegły, z których powstał, pojechały na odbudowę Warszawy. Tylko wystające schody przypominają o byłej rezydencji.
Zanim jednak doszło do dewastacji, hitlerowcy ulokowali w pałacu szkołę dla młodych przywódczyń III Rzeszy ze sprawdzonym aryjskim pochodzeniem aż od 1799 roku. W programie zajęć bajdzkiej szkoły było szkolenie ideologiczne, zajęcia kulturalne oraz sport. Młode kobiety chłonęły wiedzę w duchu narodowosocjalistycznym. A na zakończenie kursów organizowano południową porą dla mieszkańców wielkie widowiska lalkowe albo taneczne. Centrum wsi było więc w szkole. Był tu również jedyny we wsi telefon.
Czasy zmieniły się po wojnie. Do wsi przybyli osadnicy, powstał w czynie społecznym klub rolnika i tam przeniosło się centrum wsi. Dziś wieś stała się nowoczesna, być może powstaną tu elektrownie wiatrowe…
Ludzie wciąż jednak pamiętają pewną legendę, a raczej powiastkę ludową, której być może tkwi jakieś ziarno prawdy. Kto wie… Może to prawda, a nie żadna… bajda.
Chodzi o niewielkie Bajdy, z urokliwą brukowaną uliczką w centrum. Niewielu ludzi pamięta, że po wojnie miejscowość ta nosiła nazwę Bajdowo i Bajdyty – tak ją nazywali pierwsi mieszkańcy. Nazwa obecna uwzględnia staropruskość nazwy.
W latach międzywojennych w centrum miejscowości został wybudowany pałac w eklektycznym stylu, otoczony parkiem i stawem. Mieszkał w nim Erich Edler von der Planitz, ostatni właściciel dóbr w Bajdach. W 1935 roku sprzedał go skarbowi państwa. Pałac został podczas wojny zdewastowany i rozszabrowano całe jego wyposażenie. Podobno wciąż jeszcze można znaleźć w niektórych domach meble i pamiątki z pałacu, podobnie jak to się stało w Pustnikach koło Sorkwit.
Dziś po pałacu nie ma niemal śladu. Miejsce, gdzie stał, porośnięte jest krzakami i jest na lekkim wzniesieniu. Cegły, z których powstał, pojechały na odbudowę Warszawy. Tylko wystające schody przypominają o byłej rezydencji.
Zanim jednak doszło do dewastacji, hitlerowcy ulokowali w pałacu szkołę dla młodych przywódczyń III Rzeszy ze sprawdzonym aryjskim pochodzeniem aż od 1799 roku. W programie zajęć bajdzkiej szkoły było szkolenie ideologiczne, zajęcia kulturalne oraz sport. Młode kobiety chłonęły wiedzę w duchu narodowosocjalistycznym. A na zakończenie kursów organizowano południową porą dla mieszkańców wielkie widowiska lalkowe albo taneczne. Centrum wsi było więc w szkole. Był tu również jedyny we wsi telefon.
Czasy zmieniły się po wojnie. Do wsi przybyli osadnicy, powstał w czynie społecznym klub rolnika i tam przeniosło się centrum wsi. Dziś wieś stała się nowoczesna, być może powstaną tu elektrownie wiatrowe…
Ludzie wciąż jednak pamiętają pewną legendę, a raczej powiastkę ludową, której być może tkwi jakieś ziarno prawdy. Kto wie… Może to prawda, a nie żadna… bajda.
Opowiastka ta ukazała się z książce Ericha Pohla w 1940 roku pod tytułem „Die Volkssagen Ostropreussens”, tłumaczonej przez Kazimierza Madelę i jest dostępna w Elbląskiej Bibliotece Cyfrowej. Ja dowiedziałam się o niej z Zapisków Zalewskich 23/2012. Autorem opracowania jest Kazimierz Skrodzki z Poznania.
Komplet „Zapisków” otrzymałam niedawno od Krystyny Kacprzak z Zalewa. W tak ciekawe i pełne tajemnic historie wzbogaciłam się po pewnym spotkaniu z Czytelnikami w Bibliotece w Zalewie.
Katarzyna Enerlich
Komplet „Zapisków” otrzymałam niedawno od Krystyny Kacprzak z Zalewa. W tak ciekawe i pełne tajemnic historie wzbogaciłam się po pewnym spotkaniu z Czytelnikami w Bibliotece w Zalewie.
Katarzyna Enerlich
Pisarka, dziennikarka, urodziła się w Mrągowie, obecnie mieszka w domu pod Mrągowem. Debiutowała w wieku 12 lat w czasopiśmie Płomyk, studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Pracowała m.in. w Gazecie Olsztyńskiej, współpracowała z licznymi redakcjami, m.in. z Gazetą Współczesną i Telewizją Polską.
Dotychczas wydała:
• 2009, Prowincja pełna marzeń,
• 2010, Czas w dom zaklęty,
• 2010, Kwiat Diabelskiej Góry,
• 2010, Prowincja pełna gwiazd,
• 2010, Oplątani Mazurami,
• 2011, Kiedyś przy Błękitnym Księżycu,
• 2011, Prowincja pełna słońca,
• 2012, Czarodziejka Jezior
• 2013, Prowincja pełna smaków
• 2014, Prowincja pełna czarów
• 2014, Prowincja pełna szeptów
• 2015 Prowincja pełna złudzeń
• 2016 Rzeka ludzi osobnych
• 2009, Prowincja pełna marzeń,
• 2010, Czas w dom zaklęty,
• 2010, Kwiat Diabelskiej Góry,
• 2010, Prowincja pełna gwiazd,
• 2010, Oplątani Mazurami,
• 2011, Kiedyś przy Błękitnym Księżycu,
• 2011, Prowincja pełna słońca,
• 2012, Czarodziejka Jezior
• 2013, Prowincja pełna smaków
• 2014, Prowincja pełna czarów
• 2014, Prowincja pełna szeptów
• 2015 Prowincja pełna złudzeń
• 2016 Rzeka ludzi osobnych
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
xuk #2253800 | 83.6.*.* 27 maj 2017 11:06
Dziękujemy ci warsiawo!
Ocena komentarza: warty uwagi (3) ! odpowiedz na ten komentarz