Burza w Pajtunach, czyli amatorzy w kajaku 2

2012-06-22 13:00:09 (ost. akt: 2012-06-22 13:17:05)
Spływ zakończyliśmy przedwcześnie w Pajtuńskim Młynie

Spływ zakończyliśmy przedwcześnie w Pajtuńskim Młynie

Autor zdjęcia: Małgorzata Krawczyńska

Tym razem pani Małgorzata wybrała się na spływ rzeką Kośna. Wyprawa została niespodziewanie przerwana przez załamanie pogody. Poczytajcie o przygodach prawdziwych amatorów w kajaku i idźcie w ich ślady. Szlaki kajakowe czekają!

Zmotywowana sukcesem ostatniego przedsięwzięcia, szukałam chętnych na następną kajakową wyprawę. Zwerbowałam znajomych z Olsztyna z kilkuletnim synkiem i nastoletnią córką, ale ciągłe przekładaliśmy termin, bo córka wyjechała na obóz. Brakowało nam jednej osoby, a dokładnie pary dla Rafała. Wymyśliłam, że jeśli sąsiedzi się zgodzą zabierzemy ze sobą Irka, jego kolegę. Zgodzili się i dołączył do nas przemiły siedemnastolatek.
Celem wyprawy była rzeka Kośna, dokładniej 12-kilometrowy odcinek od szosy na Szczytno do mostu w Patrykach. Przewidywany czas: około 4 godzin.

Ile to kosztuje?


Znaleźliśmy przytulny ośrodek agroturystyczny w Kośnie. Zamówiliśmy tam nocleg i spływ. Utargowaliśmy cenę do 15 zł na osobę. W naszym regionie kajaki taniej można było wynająć tylko w Jednostce Straży Pożarnej w Barczewie (14zł/osoba), ale akurat na inne rzeki. Piszę tu o koszcie całościowym, bez dodatkowych opłat za transport.
Generalnie wyznaję zasadę, że najkorzystniejszą cenę zawsze można uzyskać szukając lokalnych wypożyczalni czy sprawdzając oferty ośrodków turystycznych leżących na interesującej nas trasie. Z moich obserwacji wynika również, że to przede wszystkim oni dbają o czystość tych rzek i ich spławność. Kto nie musi zbytnio martwić się o finanse może korzystać z ofert rekinów w tej branży. Też nie są to zabójcze pieniądze, ale można dopłacić i za przewodnika i za ratownika i zorganizują ognisko, noclegi, posiłki, jeśli trzeba itd. Zabawa taka sama, ale nie trzeba się o nic martwić.

Będzie burza czy nie?


Tym razem pogoda nam nie dopisała. Co prawda był upał, ale co jakiś czas chmurzyło się i padało. Pomimo to wypłynęliśmy. Maluchy płynęły z tatusiami, chłopcy razem, a ja z Izą. Trasa przepiękna. Lato było w rozkwicie, a z nim kwiaty. W trzcinach lilie, a na wodzie nenufary i chyba kaczeńce. Zachwycałyśmy się z Izą i kwiatkami i krystalicznie czystą wodą i malowniczymi wysepkami.
Nurt był spokojny, tylko z rzadka pochylały się nad nim przybrzeżne drzewa. Wymagało to położenia się w kajaku. Po jakimś czasie zrobiło się nawet słonecznie. Ogarnęło nas błogie lenistwo. Za laskiem i trzcinowiskami mijałyśmy pięknie zagospodarowane ogrody przydomowe w Purdce, a przy każdym pomost lub niewielki mosteczek.

Chłopcy w trzcinach


- Matko, już nie mogę – skarżyła mi się Iza. – Co tylko sobie wygodnie usiądę to zaraz trzeba się kłaść. Fajnie było na początku poruszać się coś porobić, ale już dość.
Do tej pory płynęłyśmy na końcu praktycznie same. Przy jednym moście tylko zrobiło się zamieszanie, bo mąż Izy Paweł, nijak nie mógł pod nim przepłynąć, albo mu się nie mieściły kolana, albo kajak się nie mieścił. Kiedy Paweł wysiadł, łódka sama przepłynęła, a my ją tylko złapaliśmy. Czasami widziałyśmy Rafała z Irkiem, jak wydostają się z trzcin czy krzaków. Ich technika pozostawiała dużo do życzenia. Rafał płynął po raz drugi, a Irek pierwszy. Pomyślałam sobie, że to skandal, aby młodzi ludzie z Warmii i Mazur nie mieli pojęcia o kajakarstwie. Tu widać mój duży błąd wychowawczy.

Miałyśmy nawet termos


Okazało się, że nasze towarzystwo nie zasłabło tylko zgłodniało, choć minęła ledwie godzina. Tym razem każdy był wyposażony w suchy prowiant, a my z Izą miałyśmy nawet termos z kawą. Zjedliśmy na raz prawie wszystko i znowu zaczęło się chmurzyć. Przez purdzkie pola i łąki pokrzepieni panowie rozpoczęli wyścigi z młodzieżą. Młodsze dzieciaki bawiły się świetnie dopingując tatusiów. Same tez chciały wiosłować. Za łąkami zaczął się znowu las. Rzeka stała się dużo szersza i głębsza, a jej wody pociemniały.

Dworek otwarty, gospodarza brak


Zaczęło padać. Teraz to my z Izą przyspieszyłyśmy. Zanim dotarliśmy do młyna w Pajtunach rozszalała się ulewa. Niestety, trzeba było złapać za telefon i poinformować właściciela kajaków, że skracamy trasę. Zanim przyjechał rozejrzeliśmy się po okolicy. Zabudowa stara, pruska, na poły z czerwonej cegły i czarnego drzewa, w obejściu porządek, koło stajni konie ze źrebiątkami, tuż nad rzeką chyba kuźnia i próg spiętrzający wodę na wysokość około 2 metrów. Weszliśmy nawet do wnętrza stylowo urządzonego dworku, ale nie zastaliśmy gospodarzy. Nasz spływ trwał zaledwie dwie i pół godziny przy fatalnej pogodzi, ale i tak zdążyłam już pokochać kolejną rzekę. Kiedy na drugi dzień usłyszałam od Irka: „Dziękuję Pani, że mogłem wybrać się na kajaki” wiedziałam, że trzeba to powtórzyć.

Na mapie oznaczyliśmy miejsce zakończenia spływu.

Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodniki lokalne

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. do www.kajaki.pl #720614 | 88.156.*.* 25 cze 2012 17:47

    Jak cena 15, 00 na osobę jest 5 -krotnie zawyżoną, jak pan na swojej stronie podaje : "Ceny "elastyczne" = "umowne" oscylujące w granicach od 30,00 (kajak 1-osobowy) do 55,00 zł/dzień (kajak 3-osobowy)" Nie ma to , jak omamianie turystów. Już byłam pewna, że pan wynajmuje kajak za 1, 50. He, he, he BIZNESMENIUŚ. Howk !

    ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. www.kajaki.olsztyn.pl #720418 | 79.188.*.* 25 cze 2012 14:49

      Pozwolę sobie na małą polemikę odnośnie cen, otóż przyjmując za główne i podstawowe kryterium cenę, to biorąc pod uwagę wartość rynkową kajaków poliestrowych (starego typu) i polietylenowych (praktycznie niezniszczalnych, niezatapialnych i w 100% bezpiecznych) to cena 15 zł przy tych poliestrowych za osobę jest przynajmiej 5-krotnie zawyżona... Nie mówiąc już o tragicznym wypadku, który wydarzył się przed 2 tygodniami na jez. Kośno - wg relacji kajak znaleziono na 30 m głebokości - gdzie były komory wypornościowe, gdzie były kapoki, kamizelki asekuracyjne????? Jeśli różnica 5,00 czy 10,00 zł kosztuje pełne bezpieczeństwo Uczestników, to nie wiem czy warto ryzykować....

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    Polecamy