Dlaczego je chowali? Sensacyjne odkrycie na Mazurach

2025-07-29 12:02:00(ost. akt: 2025-07-29 12:06:48)

Autor zdjęcia: Paweł Krasowski

Na znalezisko natrafiono przypadkiem. Po ulewnych deszczach myśliwi z Koła Łowieckiego "Śniardwy" zauważyli w ziemi połyskujące fragmenty jakiś przedmiotów.
Bałtowie to pradawny lud indoeuropejski, który od epoki brązu aż do późnego średniowiecza zamieszkiwał rozległe tereny ówczesnej Europy od dzisiejszej Litwy i obwodu królewieckiego przez Mazury aż po okolice Elbląga. Kultura bałtyjska przez wieki pozostawała w cieniu bardziej znanych cywilizacji słowiańskich czy germańskich i była mało rozpoznana. Jednak dzięki badaniom archeologicznym możemy lepiej poznać tożsamość, wierzenia i codzienne życie tych społeczności.

I choć zamieszkiwali trudno dostępne obszary, to utrzymywali intensywne kontakty handlowe, o czym świadczą przedmiotów z Cesarstwa Rzymskiego, Skandynawii i stepów czarnomorskich znajdywane teraz w warmińsko-mazurskim przez archeologów, którzy w lipcu 2025 roku w okolicach Mrągowa dokonali jednego z najciekawszych odkryć ostatnich lat.

Wszystko zaczęło się od myśliwych. Odkrycie było dziełem przypadku. Po intensywnych ulewach, podczas prac polowych, myśliwi z Koła Łowieckiego „Śniardwy” zauważyli połyskujące w ziemi przedmioty. Zabezpieczyli je i powiadomili Polski Związek Eksploratorów (to organizacja Non-Profit zrzeszającą stowarzyszenia, fundacje oraz niezrzeszonych poszukiwaczy i pasjonatów historii. Potem pojawili się tam naukowcy z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk. To zapoczątkowało prace archeologiczne, które doprowadziły do sensacyjnego odkrycia, jakim jest bez wątpienia cmentarzysko koni datowane na VI–VII wiek naszej ery. To tym bardziej wyjątkowe znalezisko, bo zawiera szkielety koni z pełnym rynsztunkiem.


Bałtowie byli jedynym ludem zamieszkującym tereny Europy Środkowej w okresie od II do XII wieku, u którego na taką skalę
występuje zwyczaj grzebania koni.

"Najbliższe analogie dla zwyczaju zabierania wierzchowca w zaświaty znane są z terenów Wielkiego Stepu. Tym bardziej intrygujące jest występowanie takich praktyk na ziemiach porośniętych gęstą puszczą, która powinna stanowić naturalną granicę dla oddziaływań stepowych" - pisze Aleksandra Fijałkowska w tekście "Pochówki końskie i elementy rzędu końskiego w kontekstach grobów ludzkich w kulturze zachodniobałtyjaskiej od późnego okresu wpływów rzymskich do wczesnego średniowiecza".

Bałtowie chowali same konie, ale też jako towarzyszy ludzi, z reguły mężczyzn, choć nie tylko, bo także obok dzieci i rzadziej kobiet. "Młoda kobieta pochowana wraz z wierzchowcem oraz ostrogą prawdopodobnie wyróżniała się pozycją społeczną wśród członków ludu, do którego należała. Przemawiać za tym może nienaturalne ułożenie głowy konia, które sugeruje uśmiercenie zwierzęcia bezpośrednio przed pochówkiem w celu złożenia go jako ofiary dla zmarłej." - pisze o jednym z takich grobów w Nowince pod Elblągiem wspomniana autorka. Kobietę pochowano z bursztynowymi paciorkami i narzędziami – co wskazuje na jej wysoką pozycję społeczną.


Ciało konia często układano na boku lub brzuchu, z nogami podkurczonymi, co sugeruje symboliczny charakter pochówku — prawdopodobnie zwierzę przenoszone było „do zaświatów” albo składane jako ofiara. Zdarzają się także groby zawierające jedynie uprząż, bez samego zwierzęcia.

Trudno jest jednoznacznie określić symbolikę tych końskich pochówków. Pochówki były powiązane zapewne z elitą wojowników. Jednak, co ciekawe, szkielety końskie bywają lepiej wyposażone niż ludzkie, a brak broni w wielu grobach wskazuje, że wojownicy nie byli jedyną elitą korzystającą z takich pochówków.

Koń w grobie mógł symbolizować podróż zmarłego do zaświatów lub pełnić rolę jego przewodnika czy towarzyszyć mu w zaświatach. Pochowanie konia obok człowieka mogło też świadczyć o statusie społecznym zmarłego. Konie często bowiem składano przy grobach ludzi z przedmiotami luksusowymi. W niektórych przypadkach konie chowane były żywe, skrępowane, co wskazuje, że pełniły rolę ofiarną.
Znane są także przypadki, w których pochówek ludzki zawierał jedynie uprząż, co może świadczyć o symbolicznym znaczeniu konia jako towarzysza w zaświatach.

Warmińsko-mazurskim odkrywano już wcześniej pochówki końskie – m.in. w podolsztyńkich Tumianach i podmragowskim Kosewie, ale nigdy z tak dobrze zachowanym wyposażeniem. "Te konie posiadały przede wszystkim pełen rynsztunek, więc to były paradne konie, ale jednocześnie służyły raczej jako ofiary, czyli poświęcone były bóstwom lub samemu zmarłemu. Zakładamy, że wojownikowi, ale nie tylko, może kupcowi, który był związany ze swoim towarzyszem" - tłumaczy Aleksandra Barejko, doktorantka Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i pracowniczka IAE PAN, która kieruje pracami.

Na miejscu wykopalisk archeolodzy stosują nowoczesne metody, takie jak fotogrametria czy modelowanie 3D. Analizowane są również ślady tkanin, skór i drewna, które mogą pomóc w rekonstrukcji wyglądu rynsztunków i zwyczajów grzebalnych. Zespół naukowy podkreśla, że to dopiero początek badań – znaleziska z Mrągowa mogą całkowicie zmienić dotychczasowy obraz kultury bałtyjskiej, a konkretnie tzw.
Grupy Olsztyńskiej – społeczności bałtyjskiej zamieszkującej region Warmii i Mazur we wczesnym średniowieczu.


Przypomnijmy, że w okolice Mragowa to prawdziwe archeologiczne El Dorado. Swego czasu archolodzy nad położonym niedaleko Mrągowa jeziorze Nidajno, w okolicy Czaszkowa odznaleźli resztki uzbrojenia i wyposażenia galindzkich wojowników pochodzące z III-IV wieku naszej ery, głównie z Imperium Rzymskiego. To kilkaset fragmentów uzbrojenia, pozostałości mieczy, groty i noże bojowe, ale też ozdoby z wyobrażeniami gryfów i zwierzęcych hybryd.

Chyba najbardziej ciekawym znaleziskiem była wykonana ze srebra i złocona figurka sępa, która pierwotnie osadzona była na żelaznej tulei. "Uzasadnione wydaje się łączenie jej z oznaką sprawowanej funkcji lub godności – przywódczej, militarnej lub religijnej" - piszą Tomasz Nowakiewicz i Aleksandra Rzeszotarska-Nowakiewicz w tekście "Jezioro Nidajno koło Czaszkowa na Mazurach: niezwykłe miejsce kultu z okresu późnej starożytności"


Sęp w starożytnym Egipcie był uosobieniem bogini Nekhbet, patronki Górnego Egiptu. Jej wizerunek często pojawiał się nad głową faraona jako znak ochrony i władzy królewskiej. Nekhbet-sęp symbolizowała macierzyństwo i opiekę: w jednym z najstarszych tekstów (Piramidy) faraon nazywany jest „synem Nekhbet, który rozkłada swe skrzydła nad Egiptem”. Dzięki "diecie padlinożerczej" sęp naturalnie „czyścił” otoczenie, co w kulturze Egiptu interpretowano metaforycznie jako oczyszczanie duszy z nieczystości i grzechu.

W starożytnym Rzymie od sępów ważniejsze były sokoły czy kruki, ale sępy pojawiały się na mozaikach i srebrnych paterach jako motyw zwycięstwa.W micie o założeniu Rzymu Romulus i Remus – to widok (liczba) sępów miała uzasadnić, komu przypadnie prawo do panowania nad nowym państwem.

Germanie i Skandynawowie z kolei łączyli widok sępa z zapowiedzią śmierci lub nadchodzącą bitwą.

Część tych skarbów można zobaczyć w Muzeum w Mrągowie, gdzie stanowią fragment wystawy pokazującej historię ziemi mrągowskiej od dziesiątego tysiąclecia przed naszą erą do czasów współczesnych. Znaleziska z Czaszkowa stanowią jej ważną część. "To naprawdę przepiękne przedmioty, niezwykle cenne. Stanowią bez wątpienia jedno z najciekawszych odkryć archeologicznych w Polsce na progu XXI wieku i ewenement na skalę europejską" - podkreśla Dominik Tarnowski, kierownik muzeum.

Muzeum mieści się w centrum Mrągowa: Ratuszowa 5. Telefon; 89 741 28 12

oprac. Igor Hrywna











.I