Baszta czeka na bociany
2025-12-25 13:30:00(ost. akt: 2025-12-25 13:47:50)
W Dobrym Mieście stoi wiekowa Bociania Baszta. Jest na niej gniazdo, ale nie ma ptaków. Burmistrzyni Dobrego Miasta ma nadzieję, że
może bociany docenią jej remont i znowu ją zasiedlą.
Zacznijmy od tego, że Dobre Miasto niekoniecznie jest dobre. Chodzi o obecną nazwę, które jest tłumaczeniem z niemieckiego Guttstadt. Jednak owe "gutt" pochodzi z pruskiego "gudde, gudda" czyli zarośla, więc powinniśmy nazywać je Zarośnięte Miasto. Niemcy zatem zniemczyli gudde na gutt, a Polscy po prostu przetłumaczyli niemiecką nazwę.
Miasto założono w 1329 roku na wyspie, którą tworzyły ramiona Łyny, w miejscu starego pruskiego grodu. Kilkadziesiąt lat później zbudowano w nim kolegiatę.
Baszta czeka na bociany
W tm samym czasie co górująca nad miastem kolegiata powstały mury obronne, w tym wspomniana baszta, która pochodzi z drugiej połowy XIV wieku. Od lat mieści się w niej siedziba oddziału Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze”. W baszcie znajduje się lokalne muzeum i galeria. Teraz (grudzień 2025) baszta za ponad 800 tysięcy przeszła renowację. Przy okazji odkryto dekoracje maswerkowe czyli charakterystyczne dla sztuki gotyckiej, geometryczne wzory architektoniczne, wykute z kamienia lub cegły.
Swoją nazwę baszta zawdzięcza bocianom, które niegdyś gnieździły się na jej szczycie. Niegdyś czyli w czasach kiedy za basztą były łąki i rozlewisko. Teraz jest droga i budynki więc ptaki nie mają gdzie szukać żab.
"Teraz, gdy elewacja prezentuje się tak godnie, mamy cichą nadzieję, że lokalne bociany docenią ten podwyższony standard wykończenia i przy najbliższej okazji rozważą ponowną próbę zasiedlenia tutejszych apartamentów" - ma jednak nadzieję burmistrz Dobrego Miasta Beata Harań.
Burza ognia w centrum miasta
"Mury miejskie średniowieczne z kamienia i cegły zachowały się w północnej i wschodniej stronie miasta. W stronie pd-wschodniej jest jeszcze okrągła dobrze zachowana baszta. Na murach opierają się tyły domów. Także kolegiata przytyka do murów. Jeszcze na początkach XIX wieku stały w jej sąsiedztwie trzy baszty, potem rozebrane" - pisał Mieczysław Orłowicz w swoim wydany w okresie międzywojennym "Ilustrowanym przewodniku po Mazurach Pruskich i Warmji". Orłowicz miał szczęście widzieć Dobre Miasto w całości, nim starli je w pył na początku lutego 1945 roku rosyjscy żołnierze.
"Sowieci natychmiast po zajęciu Guttstadt podpalili część śródmieścia. Paliło się już ono jasnym płomieniem. We wnętrzu miasta rozpętała się prawdziwa burza ognia" - wspominała jedna z mieszkanek.
Potem Rosjanie zgotowali piekło kobietom."Do środka wpadła z impetem horda Sowietów krzycząc „hura, hura”. Kobiety zostały zawleczone do sąsiedniej piwnicy i zgwałcone. Równocześnie inni rabowali. Zabrali nam przede wszystkim zegarki. „Hura, hura” i „Frau komm” powtórzyła echem nasza piwnica" - wspomniała jedna z Niemek (cytat za Rocznikiem Dobromiejskim). Później też nie było lepiej: "Przychodzili ciągle, gwałcili, strzelali do kur i gołębi i rabowali do woli".
Centrum dawnego Dobrego Miasta nie zachowało się (Rosjanie w 1945 roku zniszczyli 65% zabudowy). Stoją tam teraz PRLowskie domy z białej cegły.
Spór o toaletę
Ocalały za to trzy dobromiejskie świątynie. Najważniejsza to oczywiście wspomniana wcześniej XIV - wieczna kolegiata. To druga co do wielkości świątynia na Warmii, która ustępuje tylko fromborskiej katedrze. Jest na 61,5 metrów długa i szeroka na 25,5 m. Na jubileusz 600-lecia ukończenia jej budowy Papież Jan Paweł II 19 maja 1989 roku obdarzył kościół tytułem i godnością Bazyliki Mniejszej.
Ołtarz główny powstał w latach 1743-1748. Zdobią go rzeźby męczenników Wojciecha i Stanisława. W nawie południowej znajduje się ołtarz mariacki z około 1430 roku. W nawie północnej późnogotycki tryptyk z rzeźbioną grupą św. Anny Samotrzeć z około 1500. Przy drugim filarze południowym jest ołtarz św. Sebastiana (z 1642). Po przeciwległej stronie znajduje się ołtarz Trójcy Świętej z końca XVII wieku.
Bogato zdobiona ambona pochodzi z 1693 roku, kiedy to: — Wnętrze kolegiaty wzbogaciło się o nową ambonę, najokazalszą wówczas i do dziś najpiękniejszą na Warmii — pisze Andrzej Rzempołuch w książce "Zespół kolegiacki w Dobrym Mieście".
W kościele można zachwycić się XIV wieczną, dwumetrową figurą Madonny, która niestety zachował się bez rąk.
— Kształtna głowa i subtelna, prawdziwie młodzieńcza twarz, wytworne, dworskie wręcz poruszenie postaci składają się na szczególny, uroczysty, a jednocześnie intymny nastrój...Niespokojne, rozdrobnione na szereg skontrastowanych jakby akcentów fałdowanie szat sprawia, że przylegają one ściślej do figury, lecz mimo to zacierają zupełnie jej cielesność — pisze dalej Andrzej Rzempołuch.
Z tej pozycji zaczerpnąłem też poniższy, urokliwy napis umiejscowiony na ławie dla kanoników, który w tłumaczeniu brzmi tak:
"Módlmy się, śpiewajmy i wychwalajmy Pana Boga naszego, który nasz stworzył, ponieważ nic nie jest przyjemniejsze niż wychwalać prawdziwego Boga sercem i ustami. Niech zniknie umysł rozproszony, niech zniknie senność, gnuśność, gdy stajemy przed obliczem aniołów, przed oczami najświętszego Bożego majestatu".
Znajdujące się w kościele XV-wieczne stalle (ozdobne ławy dla duchowieństwa) są uważane za jedne z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych na Warmii, zdobione kunsztowną snycerką, która przedstawia motywy roślinne i fantastyczne zwierzęta.
Mieszkający przy kolegiaci kanonicy prowadzili w dawnych wiekach skromny i bogobojny żywot. Modlili się w kościele i dwa razy dziennie spożywali w reflektarzu wspólne posiłki (aż do 1601 roku istniał tam średniowieczny system ogrzewania podłogowego). Prowadzili szpital i parafialną szkołę. Jeszcze w XVII wieku członkowie kapituły musieli wrócić do swoich cel przed godziną 21.
Kto spóźnił się 15 minut nie dostawał kolacji. Za dłuższe spóźnienie przywiązywano księdza do pręgierza na 24 godziny.
Kanonicy nie mogli bez zgody wspólnoty dokonywać zmian w swoich mieszkaniach. W kronikach zapisano spór, który wybuchł kiedy jeden z nich urządził sobie własną ubikację.
Kanonicy nie mogli bez zgody wspólnoty dokonywać zmian w swoich mieszkaniach. W kronikach zapisano spór, który wybuchł kiedy jeden z nich urządził sobie własną ubikację.
Burmistrz postawił się Rosjanom
W kolegiacie znajdował się cenny księgozbiór. Rosjanie zostawili go w spokoju, aż do 1947 roku. Wtedy zajechała tam ciężarówka, a rosyjscy żołnierze zaczęli ładować księgi na pakę. gdyby to był rok 1945 nikt nie odważyłby się zaprotestować. Dwa lata po wojnie na taką odwagę zdobył się burmistrz miasteczka, który powiadomił o wszystkim władze polskie w Olsztynie a te Warszawę.
"W tym czasie ładowaliśmy ostrożnie cenne skarby. Gdy wychodziliśmy z chłodnego kościoła, uderzała w nas fala gorącego powietrza. To i pokryte kurzem książki wywoływały pragnienie, którego nie dawało się ugasić. Wreszcie zjawił się burmistrz, ciągle jeszcze podenerwowany, jednak trochę bardziej świadomy zwycięstwa. Jego sumiaste wąsy cesarza Wilhelma z radości podniosły się lekko ku górze. Jego pies Cygan towarzyszył mu ciągle, uczestniczył w radości swego pana i poszczekiwał.
Jeszcze raz zaczęto targi. Aby podnieść znaczenie i wagę rozmowy, z obu stron dokonywało się to bardziej przy pomocy rąk i nóg, niż słów. Tak i wreszcie padł rozkaz: „Wszystkie książki z powrotem!”. Tym razem pośpiech był wskazany. Gdy ostatni świadek historii kościoła umieszczony już został w pięknym sklepionym pomieszczeniu w przedsionku naszego kościoła, dwie godziny przed czasem ogłoszono fajrant; burmistrz sądził, że wyświadczył swojej ojczyźnie wielką przysługę. Podzielaliśmy jego przeświadczenie; było to ważne dla nas i dla następnych pokoleń." - wspominała to wydarzenie Niemka z Dobrego Miasta 9Rocznik Dobromiejski).
Biblioteka w kościele
Nieco młodsza jest dawna kaplica szpitalna a teraz cerkiew pw. św Mikołaja, którą wzniesiono około 1740 roku w stylu barokowym.
W czasie II wojny światowej odbywały się tutaj nabożeństwa dla robotników przymusowych przywiezionych do Prus Wschodnich, w tym dla Polaków. Od 1958 roku modlą się w niej grekokatolicy przesiedleni w 1947 roku w ramach zbrodniczej Akcji 'Wisła". W kościele znajdują się barokowe ołtarze z lat 1660-1700 oraz współczesny ikonostas.
W czasie II wojny światowej odbywały się tutaj nabożeństwa dla robotników przymusowych przywiezionych do Prus Wschodnich, w tym dla Polaków. Od 1958 roku modlą się w niej grekokatolicy przesiedleni w 1947 roku w ramach zbrodniczej Akcji 'Wisła". W kościele znajdują się barokowe ołtarze z lat 1660-1700 oraz współczesny ikonostas.
Niemal po drugiej stronie ulicy stoi XIX wieczny dawany kościół ewangelicki. Jego budowę sfinansował król Prus Fryderyk Wilhelm III a zaprojektował w stylu klasycystycznym znany wtedy architekt K. F. Schinkl.
Jego charakterystycznym elementem jest wysoka kwadratowa wieża z miejscami po tarczach zegarowych i półokrągłymi oknami. Po wojnie opuszczony, potem mieścił się tam dom kultury. Po pożarze i odbudowie pełni funkcję biblioteki. Do dziś zachowano elementy dawnej architektury sakralnej, w tym charakterystyczne galerie, które obecnie służą jako regały biblioteczne i przestrzenie wystawiennicze.
oprac. Igor Hrywna
Czuwali w kościele z młotami
Czuwali w kościele z młotami








Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez