Zalew Wiślany – ożywić pustynię

2013-08-14 14:12:59 (ost. akt: 2013-08-27 10:58:28)
Zawody pływackie w wodach Zalewu Wiślanego

Zawody pływackie w wodach Zalewu Wiślanego

Autor zdjęcia: Aleksandra Jakimczuk

Z prawdziwą przyjemnością publikujemy obszerny artykuł publicystyczny na temat możliwości i szans turystycznego zagospodarowania Zalewu Wiślanego. Autorem jest kapitan Mieczysław Krause, żeglarz z Elbląga.

Wjeżdżając do Suchacza od wschodu, mija się u szczytu zjazdu ze skarpy Wysoczyzny Elbląskiej punkt widokowy zwany „Górą Klepacza”, z szeroką, zapierającą dech panoramą całej polskiej części Zalewu Wiślanego.
Jako morskie wody osłonięte, akwen podlega administracji Urzędu Morskiego w Gdyni, ciesząc się warunkami hydro – meteorologicznymi i żeglugowymi pośrednimi pomiędzy Zatoką Gdańską a Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Wprost wymarzony do uprawiania turystyki i sportów żeglarskich, motorowodnych i wodniackich. Jednakże żeglarze pojawiają się tu zaledwie kilka razy w sezonie i to raczej nie turystycznie, a z okazji regat, rozgrywanych często z udziałem gości z Kaliningradu albo ze śródlądzia. W tym czasie na Mazurach normą jest na każdym z większych jezior 200 jednostek w zasięgu wzroku, z siedmiu tysięcy ogółem tam stacjonujących. I ta pięćdziesięciokrotna dysproporcja występuje na akwenach o porównywalnej powierzchni (Zalew – 328 km kw.; WJM z przyległościami – 486 km kw.). To dobrze, czy źle? I dlaczego tak jest?

Nieodkryta perła turystyczna


Niewykorzystany potencjał Zalewu to alternatywa dla pękających w szwach Mazur? A może raczej inna planeta, która niech pozostanie cicha i pusta, z uroczymi, nie zadeptanymi zakątkami? Jako żeglarzowi bliska byłaby mi ta druga opcja. Jednakże pierwszeństwo daję prawu miejscowych, skoro żyją nad wodą, do czerpania z niej podstaw egzystencji. Wypowiadam się, bo ich rozumiem i trzymam ich stronę.
Jednak patrząc bezstronnie i obiektywnie Zalew jest nieodkrytą perłą na krajowej mapie biznesu turystycznego. Jego wartość niepomiernie wzrośnie, gdy – prędzej czy później – zyska odpowiednią do swego potencjału, pełną oprawę infrastruktury, związanej ze skrzyżowaniem morskich i śródlądowych dróg wodnych.
Geopolitycznym nieszczęściem Zalewu w obecnych granicach państwowych i administracyjnych jest jego podzielenie pomiędzy dwa państwa – Polskę i Rosję, a w polskich granicach – dwa województwa, pomorskie i warmińsko – mazurskie. To rodzi pokusę traktowania akwenu wraz z otoczeniem jako „ziemi/wody niczyjej”.

Jak to było „za Niemca”


Za Niemców Zalew stanowił jednolity i zwarty organizm polityczno – gospodarczy, kwitnący aktywnością pod względem żeglugi, rybołówstwa, rekreacji. Wodna oś transportowa pomiędzy Elblągiem a Królewcem dla produktów rolnych Żuław była czynna nawet zimą – nie tylko z pomocą lodołamaczy, ale i floty półtora tysiąca bojerów towarowych (!), wożących po lodzie co się da – głównie ryby i zboże.

Połączyć zalew z zatoką


Czego potrzeba, aby ponownie rozwinąć kompleksowy i efektywny organizm gospodarczy, harmonijnie i w pełni wykorzystujący różnorodne, w tym ludzkie zasoby regionu Zalewu i związanego z nim Elbląga? Wyjście narzuca się samo – odblokowania Zalewu. Mowa o przekopie Mierzei Wiślanej, łączącym Zalew z Zatoką Gdańską, by otworzyć go na świat gospodarczo i turystycznie. Choć elementarnie logiczny i potrzebny – jak dotąd pozostaje niespełnionym marzeniem społeczeństwa i miejscowych władz samorządowych, zdegradowanym do niegodnej roli kiełbasy wyborczej kolejnych ekip politycznych.
Zdumienie i żal wywołały we mnie słowa premiera rządu, że „nie będzie przekopu, bo to się opłaci dopiero po 20 latach”. Nie sądzę, iżby miał na myśli zwykły, tyle wynoszący i zapewne znany mu cykl rentowności budowli hydrotechnicznych – raczej cykl wyborczy. Rezultatem tego rodzaju braku wyobraźni jest m.in. to, że Wisła do dziś pozostaje jedyną dziką, nieuregulowaną rzeką tej rangi w sercu Europy, ze śladową żeglugą i problemami powodziowymi.

Nie inaczej do przekopu odnoszą się władze i lobby gospodarcze województwa pomorskiego, na którego terenie znajduje się Mierzeja, stanowiąca północny brzeg Zalewu. Ukuto nawet obiegową opinię na użytek mediów i własnego społeczeństwa, jakoby „przekop był Pomorzu zbędny, a grozi rujnującą konkurencją dla portów Trójmiasta” w przewozach morskich i lądowym tranzycie „Via Baltica” na południe Europy.

Odcięcie wschodnie i zachodnie


Odcięcie od morza jest główną barierą dynamicznego rozwoju i pełnego wykorzystania potencjału Zalewu, źródłem jego gospodarczej ułomności. Na to odcięcie składa się od wschodu stanowisko władz rosyjskich, dzierżących Cieśninę Piławską – jedyne bezpośrednie wyjście z Zalewu na morze – i udostępniających ją do przepływu lub zamykających wg politycznych kaprysów. I to pomimo obowiązującego, zawartego tuż po II wojnie układu pomiędzy Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o swobodnym przepływie. To praktyka daleka od europejskich standardów cywilizacyjnych. Pierwszą jednostką cywilną, która w czasie powiewu wolności roku 1980 odważyła się złamać to bezprawie, był jacht żaglowy „Misia II” z Elbląga z kapitanem Henrykiem Malentowiczem, która, nie pytając o zgodę, odbyła historyczny rejs z Zalewu na Zatokę Gdańską przez Cieśninę Piławską. Zaskoczeni Rosjanie przepuścili „Misię”, bo na tak niesłychaną niesubordynację jeszcze nie mieli „procedur”. Teraz je mają i używają do akcentowania swego monopolu na połączenie z morzem. Przekopu, zagrażającego temu monopolowi, Rosjanie nie lubią. Nakłada się na to jeszcze ich obsesja „obronności”, bo przekop umożliwiłby wpłynięcie na Zalew, bez ich zgody, NATO-wskich jednostek wojennych. Taki jest związek przekopu z kwestią suwerenności Polski.

Odcięcie Zalewu od morza od strony zachodniej jest związane ze skrajnym zaniedbaniem drogi wodnej rzeki Szkarpawy, łączącej Zalew z Wisłą i dalej - Martwą Wisłą przez Gdańsk - z morzem. Te dwa wyjścia na Zatokę – długie, uciążliwe i niepewne – są dziś, technicznie dostępne co najwyżej dla niewielkich jachtów. Z braku infrastruktury turystyczno – żeglarskiej, oraz spłycenia szlaków, nie umożliwiają intensywnego ruchu wodnego z i na Zatokę w żadnej postaci, dla żadnej wielkości jednostek. Stąd do rangi jednego z głównych wydarzeń sezonu 2013 na Zalewie urosła wyprawa …dziesięciu jachcików motorowych z Kaliningradu do Gdańska.

Gminy czują bluesa


Po krótkim wzroście zainteresowania Zalewem w latach 70. ubiegłego wieku w związku z harcerską akcją „Frombork 2000”, popularność akwenu zgasła. Wygasło też zainteresowanie niedostępnym Zalewem ze strony żeglarzy trójmiejskich, którzy w owych czasach chętnie organizowali tu młodzieżowe obozy żeglarskie i w ogóle lubili pływać.
Rola samorządów z kolei polega na stworzeniu ram i warunków dla aktywności biznesowej. Z tej roli, w ujęciu śródlądowym, samorządy różnych szczebli obu województw wywiązują się w sposób godny uznania. Owszem – jeszcze nie wszystkie gminy nadzalewowe poczuły bluesa, z Fromborkiem na czele. W Gminie Tolkmicko na swą kolej czekają mariny w Suchaczu i Kadynach. Plany ich rewitalizacji istnieją i prędzej czy później zostaną zmaterializowane. Wypełnienie tworzonej infrastruktury aktywnością, czyli krótko mówiąc turystami, jest zadaniem biznesu turystycznego.

Dwie nogi: morska i śródlądowa


W sytuacji odcięcia od morza i płynących stąd korzyści gospodarczych, Zalew pozostaje zbiornikiem śródlądowym. By go w tej roli umocnić i wyzyskać związane z tym szanse, Pomorski Urząd Marszałkowski, w porozumieniu z Urzędem Marszałkowskim Województwa Warmińsko – Mazurskiego powołał dwie inicjatywy. Pierwszą i główną jest włączenie akwenu do europejskiego systemu Międzynarodowej Drogi Wodnej E-70, biegnącej z Holandii na wschód, poprzez berliński węzeł wodny, dalej Odrą i Notecią przez Bydgoszcz do Wisły i tą rzeką w dół, do Szkarpawy, by przez Zalew dotrzeć do Królewca (Kaliningradu). Równoległą, podobną w charakterze inicjatywą o lokalnym znaczeniu, obejmującą deltę Wisły, jest Pętla Żuławska, biegnąca z Zalewu Szkarpawą do Wisły, by tą rzeką pod prąd dotrzeć do rozwidlenia Nogatu i Wisły w miejscowości Piekło i spłynąć nim powrotnie do Zalewu. Inicjatywy te polegają na rewitalizacji wokół zalewowych, zaniedbanych dróg wodnych i wyposażeniu ich w przystanie, mosty zwodzone i turystyczną infrastrukturę towarzyszącą. Śródlądowa „noga” Zalewu, choć gospodarczo nieporównywalna z morską (na bazie przekopu), stwarza warunki ożywienia turystycznego. W chwili obecnej zrealizowano, z wykorzystaniem środków unijnych, pierwszy etap Pętli Żuławskiej, obejmujący budowę lub remont 10 przystani i portów (w tym na Zalewie w Tolkmicku i Kątach Rybackich), oraz 2 mostów zwodzonych na Szkarpawie, w Rybinie i Drewnicy.

Jakie znaczenie ma MDW E-70 i Pętla Żuławska dla gospodarczego ożywienia rejonu Zalewu? W dostępnych w Internecie materiałach nie doszukałem się biznesplanu tych inwestycji, tj. wyliczenia spodziewanych efektów gospodarczych. W odniesieniu do MDW E-70 mowa jest jedynie o dalekosiężnej misji i perspektywach rozwoju, jakie stworzy dla lokalnych gospodarek i branż, ulokowanych wzdłuż szlaku na jego polskim odcinku. Z kolei uzasadnieniem Pętli Żuławskiej jest idea rozwoju turystyki rodzinnej na statkach białej floty, oraz stworzenie warunków dla aktywizacji indywidualnej turystyki wodnej, oraz innych, towarzyszących form turystycznych – rowerowej, historycznej, kulturowej itp.

Która noga strzela gole?


Jakie są wzajemne relacje pomiędzy śródlądowym a morskim wykorzystaniem Zalewu? Moim zdaniem, to dwie „nogi” tego samego organizmu, nawzajem się uzupełniające. Ale gospodarcze gole jest w stanie strzelać, głównie i od zaraz noga morska, po przekopaniu Mierzei. Nie da się, bez utrącenia pełnej aktywizacji regionu, zastąpić przekopu rozwojem MDW E-70 i Pętlą Żuławską. Próby stawiania całości na tej jednej nodze byłyby równoznaczne z promowaniem gospodarczego kalectwa. Nawet, jeśli więcej dająca noga więcej kosztuje. Dlatego, w masie podobnie przekonanych Elblążan, jestem i nie przestanę być zwolennikiem przekopu. Jego wizjonerem i rzecznikiem, od wielu lat czyniącym w tym kierunku intensywne starania, jest Pan Jerzy Wcisła, dyrektor Urzędu Marszałkowskiego w Elblągu.

Klient na razie tylko na mierzei


Wróćmy do kwestii identyfikacji klienta, zdolnego turystycznie ożywić Zalew. Tym, co uczyniło Krynicę Morską nadzwyczaj popularnym centrum wypoczynku nadmorskiego dla rzesz ludzi ze śródlądzia, są jedne z najpiękniejszych plaż południowego Bałtyku. W szczycie sezonu półtoratysięczna Krynica, wraz z innymi miejscami na Mierzei, przyjmuje jednorazowo do 50 tys. gości. Południowy brzeg Zalewu, pozbawiony plażowego magnesu, nigdy nie będzie konkurentem dla Krynicy w segmencie plażowiczów ze śródlądzia, których jedynym celem jest wysmażenie się na słońcu na morskim piasku. Turystów zainteresowanych niezwykle ciekawym regionem Wysoczyzny Elbląskiej i jej otoczenia, od Fromborka, przez Malbork po Gdańsk, jest nieporównanie mniej. Próba ściągnięcia tu masowego ruchu turystyki pobytowej, oraz inwestowania w tym kierunku, byłaby kopaniem się z krynickim koniem. Co więc może uczynić południowy brzeg mekką wczasowo-turystyczną, licznie uczęszczaną i w skali kraju unikalną? Ano – żeglarstwo, lecz nie na bazie nielicznych, przypadkowych wodniaków, a w wymiarze zorganizowanego centrum turystyki czarterowej, szkoleń i sportu. Generując stały, a nie – incydentalny dopływ gości, bo tylko na stabilnej frekwencji na odpowiednim poziomie można opierać długofalowy rozwój gospodarczy i kontrolować ryzyko inwestycyjne.

Dlaczego żeglarstwo?


Zalew Wiślany o powierzchni 328 km kw., długości w polskiej części 35 km i średniej szerokości prawie 10 km, jest taflą 3-krotnie większą od największych z jezior mazurskich – Śniardw (113,4 km kw.) i Mamr (104 km kw.). Ułożony prawie równoleżnikowo, pozwala się rozwinąć przeważającym zachodnim wiatrom i fali, choć ta, z powodu niewielkich głębokości (średnio 1,5 – 2,5 m), nie przekracza 1 m. Cóż może być dla zapalonego żeglarza cudniejszego, jak wielogodzinna halsówka wzdłuż i w poprzek Zalewu, przy żywym wietrze, w bryzgach prześwietlonych słońcem? Przy okazji można uczyć się nawigować na morskiej mapie w dzień i w nocy, z wykorzystaniem morskiego oznakowania nawigacyjnego, w tym potężnej latarni w Krynicy. Po zacumowaniu można spacerować wydmowym lasem przez Mierzeję, aby pobyczyć się na pustych, morskich plażach z dala od Krynicy – w nadgranicznych, głuchych Piaskach (Nowej Karczmie), albo w Kątach Rybackich.

Wystarczy 150 jachtów


Skoro ja, żeglarz z Elbląga, jestem taki mądry, to czemu sam, albo inni tutejsi nie zagospodarowujemy żeglarsko Zalewu? Owszem, próby się zdarzają, lecz w wymiarze dalekim od pułapu biznesowego, jakiego potrzebuje Zalew. To m.in. pokłosie braku tradycji na Zalewie, gdzie ze względu na bliskość rosyjskiego Wielkiego Brata, dziesiątkami lat tępiono wszelkie inicjatywy w tym kierunku, a żeglarstwo kontrolowano i inwigilowano w systemie klubowym.
Wg. szacunków zagospodarowania przestrzennego optymalne nasycenie Zalewu kształtuje się na poziomie 700 – 1.000 jachtów, więc odpowiednio – od ok. 3,5 do 5 tys. osób. Granicą opłacalności dla tego rodzaju biznesu jest próg 10 – 15% pełnego nasycenia, co na Zalewie oznacza 100 –150 jachtów czarterowych, zdolnych zbudować i wypromować rozwojowy rynek na pływania zalewowe dla klienteli z zewnątrz. Trzeba do tego podejścia strategicznego, długofalowego, angażując odpowiedni kapitał, a tego – jak dotąd – tu nie było. Prężni tutejsi biznesmeni, często żeglarze, poszli w innych kierunkach aktywności gospodarczej.

Już są warunki, ale może być lepiej


Istniejąca, po części zrewitalizowana i ogólnie dostępna baza portowa w Tolkmicku i Kątach Rybackich, a także w Krynicy, Fromborku i Piaskach, jest w stanie już dziś przyjąć wspomniane wyżej 150 dodatkowych jachtów. Po zagospodarowaniu basenów portowych Tolkmicka i Kątów w jachtowe pomosty pływające, ta liczba może się podwoić. Palącą potrzebą jest też – we wszystkich portach i przystaniach Zalewu – wyposażenie ich w zaplecza sanitarne, a w większych również handlowo – gastronomiczne, oraz serwis żeglarski i dźwigowy do wodowania i podnoszenia jednostek na środki transportu. Jednak istniejące warunki portowe pozwalają od zaraz inwestować w tworzenie centrum zalewowego żeglarstwa i usług z tym związanych – zimowania i remontów jachtów na rzecz armatorów z zewnątrz.

A kiedy już przekopiemy mierzeję…


Czego można oczekiwać po – moim zdaniem politycznie nieuchronnym - przekopaniu Mierzei? Łatwość komunikacji pomiędzy Zalewem i Zatoką istotnie spotęguje ruch żeglarski, skokowo więc wzrosną potrzeby obsługi tego rynku. Zalew – akwen wymarzony do szkolenia żeglarskiego i morskiego, przyciągnie szkoły i obozy żeglarskie z całego kraju. Odwiedzać go będą, jak dziś Jastarnię, Puck czy Hel, duże i małe jachty z Trójmiasta i całego Wybrzeża a także – patrząc dalej - żeglarze ze Skandynawii i Niemiec. Ci ostatni obok niewątpliwych walorów żeglarskich docenią – jak gdzie indziej w naszym kraju – także dostępność niedrogich trunków i towarzystwo znanych z urody dziewcząt.
Perspektywy są, wygra ten, kto je doceni i trwale się w nich osadzi.
Mieczysław Krause, kapitan jachtowy, Elbląg

Skontaktuj się z autorem:
Mieczysław Krause
Tel. kom. 693 286 106
krause@mtk-biuro.pl

Na mapie oznaczyliśmy Krynicę Morską, jedyny znaczący ośrodek turystyczny nad Zalewem Wiślanym.


Czekamy na Wasze zdjęcia i opisy pięknych zakątków regionu, kliknij tutaj, aby dodać swój artykuł lub skontaktuj się z nami pod adresem redakcja@mojemazury.pl.
Zobacz w naszej bazie

Przewodniki lokalne

Komentarze (17) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. czyżby #1685200 | 89.231.*.* 9 mar 2015 13:49

    kapitan-sutener?

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. moim skromym zdaniem #1177618 | 83.6.*.* 21 sie 2013 23:40

    W tym kraju nie ma jakieś spójnej gospodarki wodnej, ani myślenia w perspektywie dłuższej niż do najbliższych wyborów. Na przekop też nikt nie patrzy pod kątem rozwoju regionu czy impulsu dla transportu, turystyki i gospodarki, a oczekuje się szybckiego zwrotu z inwestycji (najlepiej pewnie z samych biletów za przepłynięcie przez niego). Nikt nie bierze pod uwagę jaki skomplikowany jest świat. Jeśli nie wyda się pieniędzy na przekop, to nie wyda sie ich w ogóle w ten region. Ani na Szkarpawę, ani na port, ani na mariny, ani na hoteliki, ani w ogóle na ten północno-wschodni kierunek. Kasa pójdzie na kupienie spokoju górników, rolników, kościoła katolickiego, na rozbudowę dworca w rodzimej miejscowości ministra, na aquapark czy na coś innego. Rozpłynie się ta kasa, bo pieniędzy zawsze mało. Gdyby jakimś cudem przekop powstał, to byłby to impuls do innych inwestycji (pewnie w większości prywatnych) związanych z wodą. W turystykę wodną, w instrastrukturę dla żeglarzy, w hotele, ministocznie remontowe, itp.. Jeśli powstanie jedna infrastruktura, bedzie sens tworzyć następną z nią związaną. Jeśli nie powstanie, to nadal będzie to samo, Zalew będzie się zamulał, brzegi rzek zarastały, a turyści będą jechali na Mazury (albo za granicę). Przykład W Niemczech, we Włoszech, we Francji, Holandii można na przykład wypożyczyć barkę turystyczną i popłynąć rzekami, kanałami i z tej perspektywy zwiedzać kraj. Taki wodny camper - rodzinka z rowerami i bagażami spędza urlop. Ale tam jest jakaś infrastruktura z tym związana, a w Polsce jej nie ma. Transport rzeczny jest rachityczny, mimo że w innych krajach się rozwija. Jeśli Polak chciałby tak spędzić urlop (a 99% w ogóle nie słyszało o takiej opcji) to zmuszony jest jechać na zachód, bo w Polsce nie ma takich opcji. W efekcie na takiej Mierzei dominuje typ leniwego brzuchatego plażowicza, grill, piwko, i leżenie plackiem na plaży. Ci lubiący spędzać czas aktywnie tam nie pojadą, bo po co? Pojadą gdzie indziej i gdzie indziej zostawią swoje pieniądze. Można coś zrobić (choćby przekop) i wokół tego z czasem powstanie coś większego, albo twierdzić że się nie da i nie opłaca.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  3. Em #1173504 | 88.156.*.* 16 sie 2013 22:43

    Tekst jest ciekawy, widać pasjonata, ale...zanim przekopiemy Mierzeję i zrobimy coś z mostem w Drewnicy uniemożliwiającym de facto żeglugę towarową (to taki prezent od Gdańska, tuż za granicą województw, z miłości do Elbląga i jego aspiracji portowych), to może warto prowadzić w Elblągu wychowanie młodzieży w kierunku budowania świadomości morskiej np. przez szkolenia żeglarskie, promowanie żeglarstwa itp. Jak to możliwe, e w cztery razy mniejszym Giżycku nad dużo mniejszą woda jest kilkanaście razy więcej jachtów i ludzi z uprawnieniami? Jaka jest baza szkoleniowa młodzieży w Elblągu, Braniewie czy Tolkmicku, iloma jachtami dostępnymi dla młodych ludzi ta baza dysponuje, jak miasta nadzalewowe finansowo wspierają kluby żeglarskie? Pytań o inne dziedziny życia związane z wielka wodą byłoby dużo więcej. Dla mnie faktem jest brak świadomości władz miast nadzalewowych z faktu położenia nad wodą. Choć przyznam, że jedna uwaga w poście na temat jakości wód Zalewu jest dośc trafna, co odczułem nz Zalewie w tym sezonie (zielona breja nawet na środku akwenu).

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. Mieszko #1172313 | 89.228.*.* 15 sie 2013 13:48

      Zanim przejdę do dyskusji na temat przekopu, odpowiem na atak skierowany pod moim adresem: Odróżnianie Balgi A Belgii nie ma tu nic do rzeczy, oczywiście przyznaję - moja pomyłka (dodam w nawiasie, że odróżniam), natomiast nie zmienia to faktu że Twój argument nadal pozostaje wręcz śmieszny: "Przekop nic nie da bo JA dalej nie będę mógł pływac na Balgę (...)" [BELGIĘ, BOYEN, MODLIN, wstaw co chcesz, czepianie się jednego słówka nie wprowadza nic do dyskusji. Równie dobrze może to być Francja, nie obchodzi mnie gdzie pływasz, tak samo jak reszty wszystkich, którym przekop nie zaszkodzi. To było po pierwsze. Po drugie nie nawet jakbym nie odróżniał BELGII, od BALGI (co jest chyba nie możliwe), to nie wiem dlaczego miałbym nie brać udziału w dyskusji? "Jeśli nie odróżniasz Balgi (twierdzy krzyżackiej nad Zalewem) od Belgii - to nie zabieraj głosu w dyskusji" - coooo? zapytam ponownie: dlaczego niby? :) "Wisienka na torcie" braku składnych argumentów. Teraz co do samego tematu: "A tak w ogóle to Rybina mi nie przeszkadza, bo ja sobie pływam z położonym masztem" - No chłopie to sobie pływaj, cały czas nie rozumiesz, że nie mówię, że TOBIE coś przeszkadza, co Ci przeszkadza i jaki masz maszt mam głęboko w poważaniu, mnie interesuje dobro Zalewu a nie Twoje i taki jest temat - rozwój zalewu, a nie czy wodniakowi z Ostródy coś przeszkadza. Chodzi o ogóle dobro żeglarzy, wypoczynku i życia w obrębie ZW. Tłumaczyłem Ci w poprzednich postach, że zmieni niszcząc Twoje argumenty. Teraz piszesz, że czytam bez zrozumienia, bo nie przyznałem Ci racji? Piszesz ze czytam bez zrozumienia i nie dasz żadnego nowego argumentu o przekopie? Tylko coś o Modlinie? Byłeś tam w ogóle przed i po budowie lotniska? Widziałeś nowe połączenia kolejowe, autobusowe, nowe przystankil sklepy, wzbogacone hoteliki, moteliki rozwijającą się infrastrukturę taksówkarską i usługową? Jak nie, to popytaj mieszkańców jak było przed lotniskiem w Modlinie. Jak było fajnie błogo i cicho, bo nikogo nie było stać na auto. I nie pisz, że tyle w temacie, bo to nie ty tutaj ecydujesz czy wszystko zostało powiedziane. Chyba że zrobisz przysługę ludziom i skończysz spamować, bo komentarze jak poprzedni, bez żadnej sensownej treści, to po prostu brak szacunku do czas innych ludzi, ale co Ciebie to obchodzi skoro ty kładziesz SOBIE maszt i TOBIE mosty w Rybinie nie przeszkadzają.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

    2. Do Mieszka #1172259 | 88.199.*.* 15 sie 2013 12:30

      Słuchaj, twoje wywody trącą brakiem wiedzy (chyba dopiero po chrzcie jesteś?). Jeśli nie odróżniasz Balgi (twierdzy krzyżackiej nad Zalewem) od Belgii - to nie zabieraj głosu w dyskusji. A tak w ogóle to Rybina mi nie przeszkadza, bo ja sobie pływam z położonym masztem. Poza tym czytasz treści bez zrozumienia. Otwarcie nawet dwóch przekopów nie zmieni minusów Zalewu. To nie w braku przekopu problem. Oczywiście jakby był - to O.K. Tyle, że to jak lotnisko w Modlinie. Wybudowali. No i co z tego? Cóż to zmieniło w samym Modlinie? Tyle w temacie...

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    3. Mieszko #1172190 | 89.228.*.* 15 sie 2013 11:10

      Część 2 ad 2) bo pominąłem ... Oczywiście, że się mylisz, ale przekonasz się dopiero jak otworzą przekop, o ile przez takich jak ty coś się ruszy na tej mierzei w ogóle, zwiększy się ilość żeglarzy odwiedzającyc Zalew Wiślany, jako znamienity Szkarpawista, powinieneś wiedzieć jak wygodnie pływa się nią we Wrześniu na przykład, albo jak upał uniemożliwia otwarcie mostów w Rybinie czy innej miejscowości, bo się tak porozprężały. (2x w przeciągu 4 lat miałem taką sytuację). Tak, czy inaczej, ja ryzykować nie będę i popłynę przekopem (tu masz rację że jako stary żeglarz Wiślany wybieram po prostu inną drogę), jednak ilość żeglarzy zwiększy się chociażby o tych, którzy ze swoim zanurzeniem będą bali się wpływać na Szparpawę i tłuc po Zalewie a będą chcieli odwiedzić nowe PORTY na mapie Bałtyku. \Ad.4) Powiedz tawariszu jak wam idzie otwieranie żeglarstwa na stronę Rosyjską przez ostatnie 10 lat? 20? 30? Ilu Rosjan Cię odwiedziło? Rozwiązaniem "stricto" politycznym jest każde rozwiązanie w jakikolwiek sposób uniezależniające Twój kraj, od obcego, nie widzisz tego?. "Przekop nic nie da bo JA dalej nie będę mógł pływac na Belgię (...)" /brak komentarza/. Ad.5 Skoro największa przeszkoda, to czemu nie Ad1, tylko 5, no ale wisienki na torcie ważniejsze, ok jadę i tym, po raz kolejny powtarzając, że: Nie usuniesz sieci i nie oczyścisz wody kopiąc przekop, ale zastanówcie się wszyscy, czy konflikt o przekop nas nie dzieli. Dzieli nas i zastanawiamy się czy go kopać, zamiast po prostu wykopać, wtedy priorytetem staną się inne rzeczy, takie jak w.w. i każdy z czasem będzie usatysfakcjonowany. tymczasem już nie jedno pokolenie czeka na wielki dzień otwarcia na stronę Rosyjską, rozumiem że chcą pozostać wierni swoim przekonaniom, ale na Boga! czekajcie na tę Rosję, nie psując i nie krytykując (szczególnie tak bezpodstawnie) nowoczesnych inicjatyw, NIE MAJĄCYCH NA CELU PRZECIEŻ WAM PRZESZKODZIĆ. Amen.

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    4. Mieszko #1172188 | 89.228.*.* 15 sie 2013 11:09

      Część 1: Straszne są poprzednie komentarze. Najlepiej każdą inicjatywę stłumić w zarodku i niech będzie jak jest, bo mi jest dobrze. Takie myślenie przyprawia mnie o obrzydzenie. Pływak z Ostródy: Jeżeli wystarczy Ci Szkarpawa, to co przeszkadza przekop? Myślisz, że jeżeli pieniądze nie pójdą na przekop to pójdą na Szkarpawę? Od dzisiaj w tym kraju żyjesz? Jak są na przekop, to niech kopią przekop, na pewno nikomu nie zaszkodzi, a może jedynie pomóc (mówię o żeglarzach bo o tym tu prawić zacząłeś). Jak będzie przekop to będą myśleć co teraz zrobić żeby zwiększyć atrakcyjność Zalewu Wiślanego i tym sposobem jest szansa na to że kiedyś coś się poprawi, a tak? Będziemy się sprzeczać o ten przekop, a pieniądze na tę inwestycję leżą i czekają na jakiegoś cfaniaczka z góry. ad.1) (z tą wisienką na torcie) to nie argument, tylko jakieś porównanie, znając życie cytat... ad3) Przekop ma zmienić stan wody w Zalewie? Nie wydaje mi się żeby był to priorytet przy budowie takowego. Wiadomo że zwiększy się cyrkulacja wód, bo chyba lepiej jak masz 2 dziury wylotowe niż jedną i to u sąsiada, który może zrobić z nią co zechce, ale używanie argumentu "nie oczyści wody, więc nie budujcie" to bzdura, która zasługuje na miano teorii z ubiegłego wieku i to tej jego czerwonej - komunistycznej części.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

    5. Pływak z Ostródy #1171923 | 88.199.*.* 15 sie 2013 05:38

      Oczywiście Pan Kapitan ma wiele racji, brawo za lokalny patriotyzm, ale: 1) przekop Mierzi to byłaby ledwie "wisienka na torcie", tyle że najpierw trzeba stworzyć ten tort! 2) przekop Mierzei to szansa dla zwiększenia turystyki statkami pasażerskimi, a nie jachtami (mi wystarczy Szkarpawa, choć oczywiście będzie lepiej, no i jachtów przypłynie tyle samo, ale jedynie inną drogą...) 3) przybrzeżna woda w Zalewie to zwykle zielona breja - to skutecznie odstrasza turystów (czy przekop Mierzei zwiększy ilość zasolonej wody i czy to coś w ogóle zmieni? Czy to w ogóle można zmienić?) 4) brak rozwiązań stricte politycznych; otwarcie Zalewu na stronę Rosyjską sprawi, że ruszy żeglarstwo (przekop nic nie da, bo ja dalej nie będę mógł pływać na Balgę, Pilawę i Królewiec...) 5) największą przeszkodą dla rozwoju żeglarstwa na Zalewie to wszechobecność i chaos w postaci sieciowych, rybackich pułapek; pływanie po tym akwenie to nie przyjemność, ale gehenna nieustannego wypatrywania sieci... Efekt jest taki, że ja i owszem - raz przypłynę, no i na tym koniec... Ps. Pozdrawiam Pana Kapitana

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Turysta #1171767 | 178.42.*.* 14 sie 2013 22:15

        Z taką brudną wodą jak jest obecnie w Zalewie nie ma szans na powodzenie takich planów.

        Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Polecamy