Aż 40 pilotów prezentowało swoje umiejętności i możliwości techniczne maszyn podczas pokazaów Mazury AirShow nad jeziorem Niegocin w Giżycku. Zawody komentował na żywo Tadeusz Sznuk, pilot, prezenter telewizyjny i dziennikarz.
— Pokazujemy to, co najlepsze, najciekawsze w lataniu, a przede wszystkim te elementy, które są związane z wodą, bo tego się gdzie indziej nie zaprezentuje — komentował Tadeusz Sznuk. Na tafli Niegocina w trakcie pokazów wylądowały: amerykański samolot na pływakach Piper PA 18 Super Cub, produkowany na Ukrainie lekki wodnosamolot Aeroprakt A-24 Viking, kanadyjski siedmioosobowy wodnosamolot DHC-2 Beaver oraz dwusilnikowy UC-1 TwinBee, który jest jednym z 14 takich samolotów na świecie. Ten ostatni przyleciał ze Szwecji mając za sterami Szwajcara, który przebywa tam na wczasach. Pokonał Bałtyk, aby zaprezentować się na Mazurach. — W takich krajach jak Finlandia jest naprawdę pełno takich maszyn — mówił Tadeusz Sznuk. — Wokół Helsinek większość jezior ma brzegi obstawione żaglówkami i wodnosamolotami. Oni przylatują na Mazury bardzo chętnie. Właśnie u nas w tej części kraju, gdzie drogi bywają zatłoczone i bardzo wąskie posługiwanie się wodnosamolotem byłoby bardzo praktyczne. Tylko, że jesteśmy jednak biedniejsi od świata i nie tak wiele mamy w Polsce takich samolotów.
Herkules był największy
Nad Giżyckiem w sobotę i niedzielę można było oglądać akrobacje zespołowe i indywidualne. W siedmioosobowym składzie zaprezentował się m.in. największy zespół akrobacyjny Polskich Sił Powietrznych „Orlik”, czeska formacja Flying Bulls Aerobatic Team oraz zespół akrobacyjny królestwa Jordanii na trzech samolotach Extra 300 LS. Podniebne figury zaprezentował też Niemiec Uwe Zimmermann, od kilku lat odwiedzający Mazury i polski pilot Marek Choim. Na niebie pokazała się także replika zabytkowego RWD 5, którym w 1933 roku Polak Stanisław Skarzyński przeleciał Atlantyk. Na widzach największe wrażenie robiły najcięższe maszyny biorące udział w pokazach: wojskowy jedenastotonowy śmigłowiec Mi 24 z bazy w Pruszczu Gdańskim oraz transportowiec Lockheed C-130 Herkules, który może zabrać na pokład ponad 30 ton ładunku i 92 pasażerów (przyleciał z Krakowa). Pokazom akrobacji lotniczych towarzyszyły zawody modelarskie adresowane do najmłodszych. „Smyki na start”, tak nazywały się zawody modeli szybowców PW 5 Smyk. Należało samemu taki model wykonać i wziąć udział w rywalizacji. — Są to zawody bez ograniczeń wiekowych — mówił Mirosław Domysławski, pasjonat modelarstwa lotniczego, organizator zawodów. — Wystarczy tylko przyjść, skleić model i wystartować w zawodach na najdalszy lot. Jest to zarazem edukacja i zabawa. Łowimy talenty, które zamienią się w pilotów.
Sławomir Kędzierski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez