Pałac w Nakomiadach pod Kętrzynem ma niezwykłą historię, a także – w odróżnieniu od wielu innych podobnych budowli na Warmii i Mazurach – stabilną przyszłość. Nowi właściciele z pietyzmem, krok po kroku, przywracają mu dawną świetność.
Historia Nakomiad sięga czasów średniowiecza, kiedy to ulokowana była tu osada jednego z plemion pruskich, o której istnieją informacje z końca XIV wieku. W latach 1392-96 powstała krzyżacka warownia zwana Fliehburg. Ślady średniowiecza można znaleźć na drugim poziomie piwnic pałacu.
Historia w skrócie
W połowie XVII wieku Nakomiady zostały nadane przez wielkiego elektora Fryderyka Wilhelma jako dobra dziedziczne brandenburskiemu dyplomacie w Warszawie Janowi von Hoverbeckowi. Akt tego nadania w języku polskim i łacińskim przechowywany jest w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. W latach 1653–1680 wzniesiono pierwszy, niewielki rozmiarowo, pałac
27 kwietnia 1705 rozpoczęto rozbudowę rezydencji, doprowadzając ją do wyglądu zbliżonego do dzisiejszego. Przebudową kierował znany warszawski architekt włoskiego pochodzenia Józef Piola, który nadał rezydencji formę oszczędnego holenderskiego baroku z elementami architektury klasycystycznej.
W 1704 roku powstała w Nakomiadach manufaktura ceramiczna, gdzie z miejscowych pokładów gliny wyrabiano i wypalano cegły na potrzeby rozbudowy budowli.
Ród von Hoverbeck pozostawał właścicielem pałacu przez 136 lat - do 1789 roku, kiedy to cały majątek nabył za cenę 36 tysięcy talarów przybyły z Prus urzędnik Friedrich Redecker. Po nabyciu majątku Redecker wystąpił o nadanie jego rodzinie tytułu szlacheckiego i w parę lat po tym otrzymał od króla tytuł barona.
W 1905 przeprowadzono generalny remont i modernizację pałacu, która jednak nie wpłynęła znacząco na architekturę założenia. W okresie międzywojennym wskutek trudnej sytuacji finansowej majątek po raz kolejny podupadł ekonomicznie i w 1932 został zlicytowany i przejęty za długi. Nowym właścicielem został Paul Gerhard Goertz, jednakże zarządcami samego pałacu pozostali wciąż Redeckerowie z seniorem Eberhardem.
Niemiecki hrabia w polskim PGR
26 stycznia 1945 roku, podczas II wojny światowej, na terenie Prus Wschodnich rozpoczęła się ofensywa wojsk radzieckich. Redeckerowie uciekli do Niemiec i osiedlili się w Szlezwiku-Holsztynie.
Po wojnie tereny, na których znajdowały się przedwojenne dobra, w całości przejęła administracja polska, która dotychczasową nazwę Eichmedien zmieniła na polskie Nakomiady. W samym majątku, całkowicie ograbionym z mienia ruchomego, utworzono Państwowe Gospodarstwo Rolne (PGR), na którego potrzeby w pałacowych murach powstała szkoła, przedszkole, świetlica i mieszkania pracowników gospodarstwa.
W okresie, gdy PGR zarządzał majątkiem, pałac popadał w coraz większą ruinę, a jego sytuację próbował polepszać Eberhard von Rodecker, który od lat 70. corocznie odwiedzał pałac i z własnych środków przeprowadzał w nim najniezbędniejsze remonty. W 1985 wykwaterowano wszystkich dotychczasowych mieszkańców i państwo rozpoczęło generalny remont, który nie został ukończony. W przeciągu następnej dekady pałac został całkowicie zdewastowany i pozbawiony ostatnich zabytkowych elementów: drewniane podłogi, drzwi i zawiasy zostały wycięte, dach częściowo rozebrany, schody wejściowe zawalone, a obszerne piwnice zalane.
Nowi właściciele - nowa nadzieja
W połowie 1998 całkowicie zdewastowaną ruinę pałacu oraz otaczające go 5-hektarowe założenie zostały zakupione przez Piotra Ciszka z Warszawy. Od tego czasu niemal nieustannie trwa sprzątanie, porządkowanie i powolny remont założenia pałacowego oraz zabytkowych zabudowań gospodarczo-folwarcznych, parków i ogrodów. Podczas modernizacji prowadzone są badania archeologiczne terenu oraz konsultacje z wojewódzkim konserwatorem zabytków, co pozwoliło m.in. na kilka interesujących odkryć, m.in. podziemnego tunelu pod pałacem czy 800 butelek radzieckiego szampana, służących za fundament ziemnej rampy.
Nowi właściciele pałacu utrzymują przyjazne kontakty z potomkami przedwojennych właścicieli – rodziną Rodeckerów z Niemiec. Eberhard von Redecker (ur. 21 czerwca 1907, zm. 20 sierpnia 2005), syn Friedricha von Redeckera przyjeżdżał do pałacu i udzielał wskazówek odnośnie przedwojennego wyglądu budowli. 95. urodziny spędził w Nakomiadach, a właściciele jako prezent urodzinowy nazwali jego imieniem najstarszy przypałacowy kilkuwiekowy jesion, na którym sam jubilat odsłonił pamiątkową tablicę. Hrabia zmarł w 2005 roku w Preetz i zgodnie ze swoją wolą spoczął na rodowym cmentarzu w Nakomiadach.
Obecni właściciele majątku powiększyli dobra do 180 ha, na których wciąż prowadzona jest rewitalizacja kompleksu według planów dawnego założenia. Planowana jest też ich adaptacja do nowych celów: pola golfowego, stadniny koni, spa czy hotelu.
Co my tu mamy?
Zespół pałacowo-parkowo-gospodarczy składa się z budynku pałacu głównego oraz aktualnie 180 ha terenu go otaczającego (przed wojną cały majątek miał powierzchnię 692 ha), na którym znajduje się park krajobrazowy, ogrody warzywne oraz liczne zabudowania folwarczno-gospodarcze. Sam pałac wraz z najbliższymi zabudowaniami i parkiem położony jest na wzniesieniu, które jest pozostałością po średniowiecznej krzyżackiej warowni Fliehburg, a które aktualnie wznosi się niemal 20 metrów ponad otaczający je teren.
Powierzchnia użytkowa wnętrz pałacu to około dwa tysiące m2. Obiekt jest w całości dwukondygnacyjny oraz jako jedna z nielicznych budowli tego typu w dawnych Prusach Wschodnich dodatkowo posiada dwie kondygnacje sięgających 7 metrów pod ziemię piwnic.
Pałac założony jest na planie klasycznego prostokąta i nakryty czterospadowym dachem. W osi budynku znajdują się dwa zdobione, trójkątne ryzality, jeden od strony ogrodowej, drugi mieszczący główne wejście do wnętrz od frontowej.
Stara lipa i nowe graby
Pałac otoczony jest 17-hektarowym zabytkowym parkiem krajobrazowym ze stawem z wyłożonym 200 tonami kamieni dnem, który został założony w XVIII wieku. W parku znajdują się fragmenty fundamentów starej oranżerii, rodowa XIX-wieczna kaplica oraz liczne kilkuwiekowe drzewa, z których starsze pochodzą z okresu jego założenia, a niektóre, jak najstarszy 320-letni jesion, nazwany imieniem ostatniego Redeckera – Eberhard, uznane są za pomniki przyrody.
Ponadto w parku wytyczono liczne aleje spacerowe i rozmieszczono elementy tzw. architektury ogrodowej, jak mostki, kładki czy altanki. Najwięcej pracy w przywrócenie historycznego wyglądu parku włożono w jego części od strony frontowej pałacu. Na sam kolisty klomb przy podjeździe, w którego centralnej części znajduje się wiekowa lipa, zużyto około 450 ton ziemi. Dodatkowo wzdłuż jednej z alei właściciele posadzili około 600 grabów.
Kapusta i karczochy
Po wschodniej stronie założenia znajduje się przypałacowy ogród, który wciąż przechodzi rewitalizację i modernizację Cały ogród założony jest na dwóch kamiennych tarasach i posiada liczne regularne grządki, na których rosną kolorowe odmiany m.in. kapusty, kalafiora, karczochów, brokułów, cukinii i innych warzyw, które zaopatrują pałacową kuchnię. Docelowo ogród, u którego wejścia stoi kamienna brama, ma być uzupełniony licznymi fontannami, labiryntami oraz różanecznikami i oranżerią (patrz dołączona odrębna galeria zdjęć).
Superfosfat w kaplicy
W przypałacowym parku znajduje się niewielka, XIX-wieczna, neogotycka kaplica rodowa (niem. Gutskapelle). Wybudowana została w 1857 roku na zlecenie Hermana i Augusty von Redecker po śmierci dwóch synów, młodszego 2-letniego, który zmarł na skutek choroby, oraz starszego 17- lub 18-letniego, który zginął tragicznie podczas manewrów wojskowych. Do zdobionych freskami wnętrz budynku prowadzi wejście znajdujące się od strony wschodniej, natomiast od zachodniej, stromymi schodami do rodzinnego grobowca, w którym do lat 30. XX wieku chowano członków rodu. W 1934 roku wszystkich pochowanych w mauzoleum członków rodu von Redecker przeniesiono w uroczystej procesji na pobliski cmentarz rodowy w Godzikowie. Prawdopodobnie uratowało to ciała przed zbezczeszczeniem, gdy w okresie powojennym PGR utworzył z kaplicy magazyn środków ochrony roślin, który częściowo zniszczył wiekowe freski.
Cmentarz rodowy i aleja
Cmentarz rodowy von Redecków znajduje się w oddalonej od Nakomiad o około 1 km wsi Godzikowo. Do cmentarza z pałacu wiedzie długa i prosta aleja, po której obu stronach na całej długości znajdują się zasadzone w 1905 roku dęby. U końca drogi znajduje się wzniesienie, które niegdyś otoczone było stawami. Na jego szczycie pochowany jest zmarły w 1809, a przybyły do Nakomiad w 1789, założyciel rodu Friedrich von Redecker. Poniżej jego niewielkiego, wykonanego z czerwonego kamienia grobowca, nietypowo, gdyż po okręgu, pochowani są kolejni członkowie rodu, których groby przykryte są kamiennymi płytami. Dodatkowo u podnóża wzniesienia znajdują się trzy żeliwne krzyże przyjaciół rodziny, które na początku lat 90. XX wieku przeniósł tu Eberhard von Redecker z innego zniszczonego cmentarza. Wzgórze cmentarne, dzięki celowej perspektywie widokowej, jest dobrze widoczne z terenu pałacu, co było prawdopodobnie celowym założeniem Redeckerów, którzy chcieli spoglądać na groby swoich bliskich.
Na potrzeby pierwszej rozbudowy pałacu mającej miejsce w 1705 roku w ówczesnym Eichmedien von Hoverbeckowie w 1704 uruchomili manufakturę. Powstały zakład – manufaktura ceramiczna – zajmował się głównie wypalaniem i wyrabianiem cegły z lokalnych pokładów gliny.
Obecnie właściciele postanowili na terenie majątku wyremontować starą kuźnię i otworzyć nową manufakturę, kontynuującą tradycję XVIII-wiecznego zakładu.
Pałacowe legendy
Pałac w Nakomiadach posiada kilka legend związanych z jego przeszłością, z których najbardziej znane są podania mówiące o tajemnych tunelach i romantycznych miłościach dawnych mieszkańców założenia.
Budynek pałacowy posiada dwie głębokie na 7 metrów kondygnacje piwnic, z których niższa jest pozostałością po starszej budowli. Natomiast legenda mówi o jeszcze jednej, 3. kondygnacji, która rzekomo istnieje i z której wychodzą dwa długie tunele. Jeden z nich, zachodni, miał łączyć pałac z jeziorem, które dawniej znajdowało się w okolicy. Drugi, idący w kierunku północnym, łączył podziemia z wiejskim kościołem, a według niektórych nawet niedaleką Górą Zamkową czy nawet odległymi Kętrzynem i Rynem.
Dawno temu do pałacu dotarł ranny oficer, którym się zaopiekowano, a szczególną troską otaczała go córka zarządców majątku. Opieka przerodziła się w uczucie, które także żołnierz żywił do szlachcianki, co z czasem przerodziło się w wielką romantyczną miłość. Oficer jednakże bardziej niż kobietę kochał wojnę i po krótkim pobycie wyjechał. Zrozpaczona panna, nie mogąc znieść żalu i rozpaczy, rzuciła się z okna na schody, na których do dziś widnieje zarys jej odbitego serca.
Równie dawno temu w pałacu mieszkała inna panna, która zakochała się ze wzajemnością w kawalerze z innego rodu, co było przyczyną waśni rodzinnych. Senior rodu nie pozwalał na schadzki zakochanych czy ich ślub. Pewnej nocy więc kobieta uciekła oknem wprost w ramiona ukochanego i razem, pod osłoną nocy, odjechali konno. Ojciec dziewczyny, gdy dowiedział się co się stało, wyrzekł się córki, a okno zamurował. Zamurowane okno wciąż znajduje się od strony wschodniej elewacji.
Ponadto mówi się o wielu tajemniczych postaciach, duchach czy zjawach spacerujących, głównie nocami, po pałacu i jego otoczeniu. Wiadomo o Krzyżaku chodzącym z psem bez głowy, innym Krzyżaku, którego można czasami zobaczyć w starej studni przy dębie, czarnej karocy zaprzężonej w cztery kare konie bez woźnicy, która nocami zajeżdża na podjazd czy czarnej damie spacerującej po holu.
opr. Adam Bartnikowski
Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Szamanka #1183204 | 83.24.*.* 28 sie 2013 13:19
Dzien dobry! Bylam w Nakomiadach zwiedzilam ogrod i z zewnatrz palac. Gratulacje , palac pieknie odrestaurowany, ogrod warzywny przepiekny. Cala radosc popsul nam bukiet sztucznych tulipanow nad slicznym stawem i wieniec na drzwiach wejsciowych tez ze sztucznych kwiatow, szkoda. A moglo byc tak pieknie.
! odpowiedz na ten komentarz
Gość pałacu #1168239 | 31.135.*.* 11 sie 2013 12:16
Nie polecam hotel nazywany pałacem klasycznego piękna, a właściciele to klasyczni doiciele. Pokój 350zl ale okazuje się ze kolacja to dodatkowe 200 za kurczaka z biedronki i sałatkę z ogródka.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
Kętrzynianin #1039034 | 83.24.*.* 29 mar 2013 18:59
byłem w lutym 2013r. na cmentarzu rodowym w Godzikowie, niestety już tych 3 żeliwnych krzyży już nie było. Kawałki betonowych bloczków na których usadowiono krzyże wyrzucono w krzaki.Jakiś złomiarz je ułamał i sprzedał na złom--HAŃBA DLA LUDZI KTÓRZY NIE SZANUJĄ ZMARŁYCH.!!!!!!!!!!!!!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
ich #370135 | 217.72.*.* 4 wrz 2011 20:57
Acha! A przeciez to "RDZENNIE" polskie ziemie, to gdzie byli ci Polacy?
! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)