„Rowerem po Małej Ojczyźnie” — literatura na wakacyjne wypady

2025-05-18 20:00:00(ost. akt: 2025-05-16 14:43:38)

Autor zdjęcia: Stanisław R. Ulatowski

Od kilku lat Dariusz Marcinkowski, emerytowany nauczyciel z Nowego Miasta Lubawskiego, na rowerze przemierza setki, a nawet tysiące kilometrów. Pasjonat wypraw jednośladem w ten sposób odpoczywa, a swoje wyprawy opisuje na stronach książek. Rowerzysta właśnie wydał swoją czwartą książkę, która nosi tytuł „Rowerem po Małej Ojczyźnie”.
Dziś turystyka rowerowa jest niezwykle popularna i pasjonuje się nią wiele osób, które jazdę jednośladem traktują jako działanie prozdrowotne, test swojej kondycji, ale też jako sposób poznania ciekawych terenów. Jednym z gorących zwolenników turystyki rowerowej jest nowomieszczanin Dariusz Marcinkowski, który, jak zaznacza, bez roweru nie potrafi funkcjonować.

Trzy sezony na rowerowym siodełku
— Jestem emerytowanym nauczycielem z kilkunastoletnim stażem. Kilka lat temu udało mi się przejechać znany szlak Green Velo. Wtedy udowodniłem sobie, że jestem w stanie fizycznie wytrzymać wielodniowe wypady jednośladem. Wówczas przejechałem 2600 kilometrów. Zajęło mi to trzy sezony. Kiedy zakończyłem ostatnią wyprawę, w Górach Świętokrzyskich, zrodził się pomysł, by spróbować przejechać rowerem polskie góry — wspomina miłośnik wypraw jednośladem.

Pan Dariusz przyznaje, że bał się trochę gór. Nie wiedział, czy da radę takiemu wyzwaniu, chociaż miał niewielkie doświadczenie, organizując sobie wycieczki przy okazji pobytu w południowych rejonach Polski. Swój rowerowy projekt rowerzysta z Nowego Miasta zaplanował na trzy lata. Rozpoczął cykl wypraw od zachodu Polski. Jako że góry dla rowerzysty to nie bajka, zakładał dzienny limit 70-80 przejechanych kilometrów.

Trzy książki pokłosiem rowerowych wypraw
— W pierwszym roku udało się mi przejechać Sudety, w drugim Beskidy, począwszy od Beskidu Żywieckiego, a skończywszy na Beskidzie Sądeckim. W trzecim roku był Beskid Niski i Bieszczady. Na koniec dojechałem rowerem do Rzeszowa, a stamtąd już pociągiem do domu — opowiada.

Pokłosiem rowerowej pasji mieszkańca Nowego Miasta Lubawskiego są już trzy książki, w których opisuje swoje wyprawy, ludzi napotkanych po drodze i ciekawe miejsca, do których dotarł.

Teraz rowerem po małej ojczyźnie...
— Pierwsza moja publikacja nosi tytuł „Green Velo na dwa razy”, druga to „Rowerem przez polskie góry”, a trzecia „Rowerem z prądem rzek” — wymienia autor.

Właśnie z myślą o miłośnikach rowerowych wypadów (ale nie tylko) powstała kolejna książka autorstwa Dariusza Marcinkowskiego, która właśnie ujrzała światło dzienne — jeszcze pachnie świeżą farbą drukarską. Autor już dość dawno zapowiadał wydanie swojej pracy i miała to być wiosna 2025 roku. I tak uczynił.
Książka „Rowerem po Małej Ojczyźnie” jest starannie wydana.

— Nie jest to tylko przewodnik rowerowy, ale opowieść, gawęda o miejscach ciekawych i ważnych historycznie oraz ich krajobrazowych walorach. Na kartach znajdą się też ludzie zaangażowani, pełni pasji i inspirujący, dzięki którym te miejsca mają swój klimat — opowiada Dariusz Marcinkowski.

Nowe Miasto, Lubawa, Iława i Brodnica na kartach...
Autor zachęca do aktywnej turystyki, by wsiąść na rower i z perspektywy siodełka poznawać najciekawsze, ale i te mniej oczywiste miejsca Nowego Miasta, Lubawy, Pojezierza Brodnickiego i Pojezierza Iławskiego. Obszar ten, stanowiący dla autora małą ojczyznę, to coś więcej niż przestrzeń, którą łatwo można wyznaczyć granicami. Są tu bowiem miejsca przesiąknięte historią, miejsca, z którymi mieszkańcy i jednocześnie bohaterowie rozmów i wspomnień autora: artyści, regionaliści i społecznicy czują silną więź emocjonalną, graniczącą wręcz z patriotyzmem.

Książka, co zauważają osoby, które zapoznały się z wydawnictwem, jest napisana barwnie i z wrażliwością, pokazuje zarówno osobiste przeżycia bohaterów, jak i piękno krajobrazu oraz architektury. Wydawnictwo jest bogato opatrzone fotografiami, mapami i tekstami kultowych piosenek. Na stronach znajdziemy także osobiste przemyślenia autora. Oddaje coś, co jest trudne do uchwycenia...


Dariusz Marcinkowski urodził się w Nowym Mieście Lubawskim w szarych latach 50. Dzieciństwo jednak wspomina jako kolorowe pomimo wszechobecnie panującego PRL-u. Ukończył studia na UMK w Toruniu i potem przez 30 lat był nauczycielem historii w szkole w Bratianie. Będąc na emeryturze, uwielbia podróżować wraz z żoną lub tylko z rowerem. Mówi, że miłość do wędrówek osiągnęła stan uzależnienia, na szczęście bez ubocznych skutków.

Stanisław R. Ulatowski