Kaborno pod Olsztynem: dom z warmińską historią
2012-08-31 12:11:00(ost. akt: 2015-11-21 19:28:24)
Dwieście lat temu pradziad Bernarda Zimmermanna postawił w Kabornie chałupę z drewna. Dzisiaj mieszkają w niej Witolda i Andrzej Kuperowie, emerytowani dziennikarze z Warszawy, których misją życiową jest ocalenie warmińskiej historii tego domu.
Kaborno, wieś w gminie Purda na Warmii. Głośne swego czasu mediach z wyczynów słynnego szeryfa z Kaborna. Rzadko trafia tu jakiś turysta, bo drogi pod psem. A jeśli już tu ktoś się zjawi, nie ukrywa zachwytu, widząc wiekową kapliczkę, pamiątkowy kamień z napisem "Tu jest nasz dom", a przede wszystkim kilka starych chałup warmińskich, które oparły się upływającemu czasowi.
Najstarszą z nich, z 200-letnim rodowodem, jest dom Witoldy i Andrzeja Kuperów. Drewniana chałupa-staruszka, z zielonymi okiennicami, pokryta trzcinowym dachem, z wiekowym klonem o bujnej koronie obok. Wokół domu ogród, w którym kwitną magnolie i piwonie. Owocowe drzewka wpisują się w ten sielankowy klimat.
— Jesteśmy Warmiakami z wyboru, którzy podzielili sobie rok na dwie części — opowiadają Witolda i Andrzej Kuperowie. — Cztery miesiące spędzamy w Warszawie, osiem w Kabornie. Pan Andrzej pisze o sobie na wizytówce: "dziennikarz melancholik".
Najstarszą z nich, z 200-letnim rodowodem, jest dom Witoldy i Andrzeja Kuperów. Drewniana chałupa-staruszka, z zielonymi okiennicami, pokryta trzcinowym dachem, z wiekowym klonem o bujnej koronie obok. Wokół domu ogród, w którym kwitną magnolie i piwonie. Owocowe drzewka wpisują się w ten sielankowy klimat.
— Jesteśmy Warmiakami z wyboru, którzy podzielili sobie rok na dwie części — opowiadają Witolda i Andrzej Kuperowie. — Cztery miesiące spędzamy w Warszawie, osiem w Kabornie. Pan Andrzej pisze o sobie na wizytówce: "dziennikarz melancholik".
Marzyliśmy o domu na Warmii
Ona pracowała w piśmie "Poznaj swój kraj", będąc między innymi zastępcą redaktora naczelnego, on w "Domach Spółdzielczych". Ona, z racji pracy w tym kolorowym piśmie, które wychodzi do dzisiaj, sporo jeździła po kraju, poznając lokalne klimaty. On z kolei napisał kiedyś na Uniwersytecie Toruńskim pracę magisterską związaną z pobytem i działalnością Mikołaja Kopernika na Warmii. Zbierając materiały, przyjeżdżał między innymi do Olsztyna.
— O domu na Warmii, gdzie będziemy spędzać znaczną część naszego życia emeryckiego, myśleliśmy od dawna — opowiadają Kuperowie. — Był rok 1980, kiedy koleżanka z Muzeum Warmii i Mazur wspomniała nam o Kabornie, że jest tam kilka starych chałup. Dwie z nich i młyn trafiły do skansenu w Olsztynku.
Była jeszcze jedna chałupa, którą też plany zamierzano przenieść do skansenu. Mieszkał w niej Bernard Zimmermann, Warmiak, który wybierał się na stałe do Niemiec. Przekazał już gospodarstwo i dom skarbowi państwa, ale załatwiał jeszcze formalności związane z wyjazdem. Stwierdzono, że chałupa, która miała trafić do skansenu, była w tak kiepskim stanie, że po przenosinach nie nadawałaby się do zrekonstruowania.
Była więc okazja do kupna, ale remont chałupy wymagał nadzoru wojewódzkiego konserwatora zabytków.
— Załatwiliśmy w urzędzie gminy w Purdzie zakup chałupy, a konserwator zgodził się na nadzór nad remontem! —wspominają.
Tę chałupę postawił mój pradziad!
Chałupa zbudowana jest z grubych bali z drewna, łączonych na czop, a w części szczytowej na "rybi ogon”. Jest zbudowana na fundamentach z polnego kamienia. Zastosowano zaprawę z gliny, piasku i wapna. Nieodzowny w takim domu był również strych i podpiwniczenie.
Bernard Zimmermann jeszcze tu mieszkał, kiedy warszawiacy kupili chałupę. Mieli okazję go poznać. Słucham nagrania z magnetofonu, w którym opowiada w gwarze warmińskiej, wtrącając słowa niemieckie, o dziejach domu. Wynika z tego, że część jego rodziny przed laty mieszkała w powiecie biskupieckim a część w olsztyńskim. Z ich dziejami związana jest dramatyczna historia z 1807 roku. Jeden z żołnierzy napoleońskich zalecał się do dziewczyny z rodu Zimmermanów, a ta na pierwszej randce oblała go wrzątkiem. Nie wiadomo dokładnie, jakie kary spotkały rodzinę, faktem jest, że musieli wyjechać z rodzinnej wsi. Trafili właśnie do Kaborna.
— Tę chałupę postawił 200 lat temu pradziad pana Bernarda — mówią Witolda i Andrzej Kuperowie. — Na starych fundamentach domu, który stał wcześniej w tym miejscu. O tym, że jacyś ludzie mieszkali na tych terenach od dawna świadczy liczący 5 tysięcy lat kamienny toporek, który odkopaliśmy na naszej posesji. Zawiadomiliśmy archeologów, trafił do zbiorów muzealnych.
Tak remontowaliśmy chałupę
Remont chałupy wymagał sporych pieniędzy. Trzeba było wymienić część zmurszałych ścian, okna oraz trzcinowe pokrycie dachowe. Trzcinę kupili w skansenie w Olsztynku. Przy pokryciu dachu pracowali w wolnym czasie fachowcy od ciesielki ze skansenu.
Od Zimmermanna odkupili wyposażenie domu, między innymi meble. Chcieli odtworzyć wnętrze chałupy takie, jakie było kiedyś. Pomogły w tym przedmioty znalezione na strychu. Inne kupili lub dostali od odwiedzających sąsiadów i znajomych.
Wyposażenie domu jest typowe dla stylu warmińskiego. Łoża drewniane, szerokie, z puchatymi pierzynami. Meble to np. komoda, szafa na ubrania, stół, cztery krzesła. Duża izba gościnna. Na ścianach w każdym pokoju makatki z napisami w języku polskim i niemieckim, święte obrazy.
Ich dumą jest tzw. czarna kuchnia, bez okna, z otworem na wyjścia wentylacyjne w suficie. Kuperowie zgromadzili również naczynia kuchenne w postaci żeliwnych garnków i naczyń, fajerki.
— Żona próbuje gotować swojskie jadło — śmieje się pan Andrzej.
Warmińskie dziedzictwo
W domu znajdujemy również starą maszynę do szycia na korbkę marki "Singer", a nawet patefon obudowany drewnianą pokrywą. Kuperowie ocalili też od zapomnienia przedwojenną książkę meldunkową, tutaj znalezioną, w której znajdujemy polskie i niemieckie nazwiska. Najstarsze wpisy z połowy XIX wieku: Bieber, Augustin, Bajkowski, Falkowski, Kamiński, Koziński i inni. Niektórzy z wymienionych zmarli, niektórzy wyjechali do Niemiec. Rodziny warmińskie, jak Petrikowscy, można dzisiaj w Kabornie policzyć na palcach.
Na uwagę zasługuje szafa, we wnętrzu której na deskach Warmiacy odnotowywali ołówkiem ważne wydarzenia ich życia.
Pokaźny jest zbiór modlitewników. Niektóre z nich mają pieczątkę przedwojennego Związku Polaków w Niemczech.
— Nasz dom, którego zdjęcie autorstwa olsztyńskiego fotografika Piotra Targońskiego zdobyło w roku ubiegłym drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie fotograficznym zabytków nieruchomych, ma własną duszę! — opowiada z dumą małżeństwo, wspominając, że Zimmermann, który już nie żyje, zajrzał tu kiedyś i zapłakał widząc, jak o to wszystko dbają. — A my jesteśmy tu, w Kabornie, opiekunami tego unikalnego dziedzictwa warmińskiego.
Władysław Katarzyński
Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
A.K. #805010 | 31.6.*.* 6 wrz 2012 19:55
Znam to miejsce,jest naprawdę cudne i ma niepowtarzalny klimat...
odpowiedz na ten komentarz
Agnieszka z Malborka #802317 | 31.6.*.* 4 wrz 2012 19:40
Cieszę się ogromnie,że macie taką pasję i że znaleźliście w Kabornie swoją Arkadię.Ściskam serdecznie.
odpowiedz na ten komentarz
j #800687 | 176.97.*.* 3 wrz 2012 16:17
bale drewna łączone na czop i rybi ogon i stoi 200 lat, ciekawe ile postoją dzisiejsze domy łączone na blaszki
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
ewazzielonegowzgórza #799937 | 37.31.*.* 2 wrz 2012 22:44
drugi raz dom ma szczęście .... trafił na ludzi z duszą
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
valdo #799470 | 88.156.*.* 2 wrz 2012 15:02
Moje gratulacje!
odpowiedz na ten komentarz