10 + 1 jezior w Olsztynie
Olsztyn co prawda nie leży na Mazurach, ale jest stolicą całej krainy Warmii i Mazur. Jeżeli chodzi o walory turystyczno-rekreacyjne, prezentuje się nie gorzej, niż najbardziej okrzyczane ośrodki nad Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Zobaczcie sami - oto mój subiektywny ranking najfajniejszych olsztyńskich jezior. 10 leży w granicach miasta, to jedno dodatkowe - tuż przy granicy.Ukiel czyli Krzywe
Największe jezioro Olsztyna, a mimo to w całości w granicach miasta. Można tu znaleźć wszystko: piaszczyste lub trawiaste plaże, ośrodki żeglarskie, wypożyczalnie żaglówek, kajaków, rowerów wodnych, łódek i co tam jeszcze sobie wymyślicie. Na plaży miejskiej wiele atrakcji, w tym zjeżdżalnia, boiska sportowe i molo. Akwen na tyle spory, że można się wyżyć żeglarsko czy na kajaku, nie mówiąc już o pływaniu wpław. Woda czysta, przejrzysta, liczne zatoczki i przesmyki urozmaicają żeglowanie. Tu znalazły się trzy spośród 14 kąpielisk na Warmii i Mazurach, odpowiadających przepisom znowelizowanej ustawy Prawo wodne. Wokół jeziora wspaniałe tereny do spacerów i turystyki rowerowej. Całość - po prostu perełka. Jedyne, co mi przeszkadza, to coraz gęstsza zabudowa brzegów. Powstają hotele, restauracje i apartamentowce. Ale może właśnie o to chodzi, żeby jezioro przybliżyć ludziom właśnie w ten sposób.
Redykajny - prywatny tor pływacki
Pływałem w wielu jeziorach i morzach, bo pływanie jest moją wielką miłością. Nigdzie nie pływało mi się tak wspaniale, jak właśnie w jeziorze Redykajny. Wchodzę do wody na południowym brzegu - po kilku metrach jest kilkumetrowa głębia. Niedzielni kąpielowicze tu nie docierają, więc mam tu swój prywatny tor pływacki. Płynę na brzeg północy i zawracam. Razem jakieś 1300 - 1400 metrów. Jak mam dobry dzień, to powtarzam dystans. Spróbujcie coś takiego na Śniardwach czy Niegocinie. Bez szans - rozjedzie Was jakiś jacht. Redykajny to także wspaniałe tereny spacerowe. To wszystko - przypominam - w prawie 200-tysięcznym mieście wojewódzkim.
Długie z kultowym mostem
Ten most znają i kochają wszyscy olsztyniacy. Ten na zdjęciu to nowa konstrukcja, zbudowana w 2011 roku na miejsce starego drewnianego mostu. Podobno nie dało się już odtworzyć dawnej konstrukcji, trzeba było ten beton...Być może, dobrze, że przynajmniej poręcze i podłoże drewniane. Ech, wspomnienia, nie dalej jak 100 metrów jest przedszkole na ul. Rybaki, do którego chodziłem ...dziesiąt lat temu. Przez ten most chodziliśmy z naszego osiedla na legendarny Stadion Leśny, gdzie Józef Szmidt w 1960 roku ustanowił rekord świata w trójskoku. Wokół Długiego urządzaliśmy biegi terenowe, a zimą na nabrzeżnych górkach zjeżdżaliśmy na nartach i sankach. Długie niewiele się zmieniło od tamtych czasów. Tyle, że nie ma już jednostki wojskowej - w jej miejscu wyrasta osiedle mieszkaniowe. Jeżeli będziecie w Olsztynie, wpadnijcie koniecznie nad Długie. Nie pożałujecie.
Skanda o dwóch plażach
Nad Skandę zacząłem chodzić dość późno, kiedy już wyprowadziłem się z rodzinnego domu. Mieszkałem blisko Krzywego i Długiego, to po co miałem jeździć na drugi koniec miasta nad inne jezioro? Później jednak doceniłem walory Skandy. Znów miałem blisko nad jezioro; bo w Olsztynie tak już jest, że gdzie byś nie mieszkał, zawsze masz blisko nad jakieś jezioro. Skanda ma dwie plażę: piaszczystą i trawiastą. Obie są fajne, ja wolałem piaszczystą z wielką naturalną skarpą, z której niemal dosłownie spadały drzewa. Jedno przez długie lata wisiało na kilku korzeniach nad tym piachem, opadającym stromo w dół. Cóż za uciecha dla młodych akrobatów. W końcu się przewróciło. Skanda jest na tyle duża, że raczej nie ma tłoku w wodzie, a na tyle małe, że można sobie urządzać lekkie treningi pływackie. Oczywiście opłynąłem je wzdłuż, wszerz i w poprzek, ze szczególnym upodobaniem okrążając jedyną wyspę. Raz nawet wyszedłem na nią, ale szybko wróciłem do wody, pokłuty przez gęste zarośla. Na Skandzie podobno biorą szczupaki i inne takie. Osobiście nie wędkuję, ale możecie sami sprawdzić. Kiedyś nad samo jezioro można było zjechać wprost z szosy Olsztyn - Szczytno. Teraz to niemożliwe - wjazd zastawiono betonowymi słupkami. Ohydnie to wygląda, ale skutecznie chroni przed autowandalami. Można za to dojechać na drugą plażę, tę trawiastą. Trzeba z szosy skręcić w lewo, w ulicę Plażową (bez asfaltu). Dojedziemy na wysoki brzeg, gdzie urządzono polny parking. Na pewno nie będziemy sami.
Kortowskie, czyli uniwesyteckie
Jezioro Kortowskie kojarzy się przede wszystkim z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim. Jedyna wygodna plaża znajduje się właśnie na południowym brzegu jeziora, w miasteczku uniwersyteckim Kortowo. Na plaży pojawia się czasem nawet ratownik. Kąpiel w Kortowskim jest bezpieczna, dno opada łagodnie, bez niespodziewanych uskoków. Woda szybko się nagrzewa, zwłaszcza przy brzegu, niestety z powodu dość mulistego dna nie jest krystalicznie przejrzysta. Na brzegu dość obszerna plaża trawiasta, skąd w każdej chwili można wyskoczyć do pobliskich sklepów po zimne napoje czy lody. Na pobliskiej przystani (na zdjęciu) można wypożyczyć sprzęt pływający.
Żbik (Tyrsko), w którym raki zimowały
Raki w Żbiku były za czasów mojej młodości, a więc dość dawno. Czy jeszcze są - nie wiem. A może ktoś z czytelników coś na ten temat wie. Dziś Żbik słynie bardziej z kiczowatego hotelu na północo-zachodnim brzegu. O hotelu było głośno w całej Polsce, kiedy wstrzymano jego budowę a właściciela aresztowano. Potem hotel przechodził różne koleje, ostatnio był w posiadaniu pewnej firmy turystycznej z Olsztyna. Dziś jest na sprzedaż. Do Żbika mam ogromny sentyment osobisty - to było jedno z najczęściej odwiedzanych przez nas jezior. Plażowaliśmy na wschodnim brzegu, u stóp stromej skarpy. Tam właśnie łowiliśmy nocą raki. W dzień pływaliśmy w krystalicznych wodach, straszeni od czasu do czasu gwizdem przejeżdżających po pobliskich torach pociągów.
Podkówka (Siginek) czyli Kopytko
Możecie nie wierzyć, ale w Podkówce też się kiedyś można było kąpać. Bywałem tam rzadko - bo jednak dogodniejsze kąpieliska były nad Krzywym czy nad Żbikiem. Kiedy ostatnio odwiedziłem Podkówkę po latach - prawie jej nie poznałem. Od północy i zachodu wyrosło duże osiedle domków jednorodzinnych. I to jakich - niektóre to prawdziwe pałace. Podkówka broni się przed cywilizacją podmokłymi brzegami i gęstymi chaszczami. Na razie dość skutecznie.
Bartąg (jeszcze) poza miastem
Jezioro Bartąg jeszcze nie zostało wchłonięte przez Olsztyn, ale myślę, że to kwestia najbliższych lat. Jezioro cieszy się sporą popularnością - no bo z południowych Jarot to raptem pół godziny spacerkiem. Samochodem z centrum Jarot do plaży w Bartążku można dojechać w kilka minut. Niegdyś funkcjonowała też plaża (dzika oczywiście) na wschodnim brzegu; był tam nawet niewielki parking. Dziś droga wzdłuż wschodniego brzegu jest bardzo wyboista, na całej długości od Owczarni do skrzyżowania z szosą na Bartążek obowiązuje zakaz zatrzymywania.
Sukiel - trudno je znaleźć
Jezioro Sukiel w Olsztynie dość trudno znaleźć. Leży na dużym półwyspie, wciętym w jezioro Ukiel (Krzywe), przez co łatwo je pomylić z sąsiednim akwenem jeziora Krzywego właśnie. Sukiel nie jest jeziorem kąpielowym, zresztą trudno tam znaleźć dogodne dojście do wody. Osobiście nigdy się w nim nie zanurzyłem, co zdecydowanie wyróżnia to jezior spośród wszystkich pozostałych w Olsztynie. Sukiel natomiast to prawdziwy raj dla wędkarzy. Jest jeziorem prywatnym, właściciel dba o właściwą gospodarkę, regularnie prowadzi zarybianie. U niego możemy też kupić licencję - całoroczna kosztuje 160 złotych. Nie będzie problemu z wypożyczeniem sprzętu pływającego.
Jezioro Trackie - powracające rozlewisko
Jezioro Trackie leży między dzielnicą przemysłową przy ul. Lubelskiej a Trackiem, gdzie między innym znajduje się siedziba Gazety Olsztyńskiej. Już choćby z tego względu nie mogło go zabraknąć w naszym rankingu. Tak po prawdzie nie jest to plażowisko wyjęte żywcem z folderów turystycznych. Trzeba jednak oddać Trackiemu to, co się należy; w upalne dni może ochłodzić i nie zabija. Okoliczne łąki zachęcają do pikników, ale uwaga - to przeważnie teren prywatny, więc lepiej się upewnić, gdzie rozstawiamy nasz grill.
Jezioro Czarne - brakujące ogniwo
Jeżeli ktoś chce wykazać, że w Olsztynie jest kilkanaście jezior, jednym tchem wymienia te największe i najbardziej znane. Wychodzi na ogół dziesięć. Podpowiadamy: Czarne to jet to brakujące ogniwo, dzięki któremu przekraczamy magiczny próg dziesiątki. O Czarnym często zapominamy - pewnie dlatego, że jest najmniejsze w Olsztynie. Nie jest to jezioro kąpielowe. W życiu nie widziałem nikogo, kto by się tam kąpał, a mieszkałem w pobliżu 20 lat. Jezioro Czarne za to jest przychylne wędkarzom, a od kilku lat także spacerowiczem. Wokół jeziorka powstał całkiem przyjemny park, co zresztą nikogo nie dziwi w Olsztynie. To przecież miasto jezior i zieleni, a Czarne położone jest w najbardziej "zielonej" części miasta.