Czy dzielny rycerz odczaruje księżniczkę Aurelkę?
2023-05-11 18:01:48(ost. akt: 2023-05-11 19:44:49)
Ani w głowie, ani tym bardziej w sercu nie mieści mi się to, że lekarze dają jej tylko 1 procent szans na przeżycie. Nigdy się z tym nie pogodzę i jak długo serce córeczki bije, będę o nią walczyła — zapowiada mama ciężko chorej Aurelki. Dziewczynkę zabija złośliwy nowotwór mózgu
Gdy jest mowa o jednoprocentowej szansie zazwyczaj przychodzi nam do głowy jakiś „totolotek” – losowa gra, w której wygranie głównej nagrody graniczy z cudem. I o ile nie wygrywając, nic tak naprawdę nie tracimy oprócz pieniędzy, to czasami los zrzuca na nas takie rozgrywki, których nie mamy wyboru odmówić – musimy zasiąść i zmierzyć się z przeciwnikiem.
I właśnie taką grę toczy maleńka Aurelka walcząc usilnie o jej chwilę temu rozpoczęte życie. U rocznej dziewczynki stwierdzono złośliwego guza mózgu. Jej mama liczy na cud – według lekarzy Aurelia ma zaledwie jednoprocentową szansę na przeżycie.
Nad dziewczynką ciemne chmury zbierały się od samego początku. Urodziła się z wadą serca i pod koniec pierwszego tygodnia życia już musiała przejść bardzo poważną operację. Na szczęście wszystko się wówczas udało.
— Było dużo stresu, ale po kilku dniach odzyskaliśmy córeczkę i miałam ogromną nadzieję, że wszystko, co najgorsze, jest już za nami — wspomina Patrycja Szumska, mama dziewczynki.

Mijał czas, Aurelka rosła w oczach i przynosiła mnóstwo radości całej rodzinie, gdy tuż po swoich pierwszych urodzinach ponownie nadciągnęły ciemne chmury.
— (...) zaczęła mocno i gwałtownie wymiotować. Myśleliśmy, że to jakaś infekcja wirusowa. Po kilku dniach córka wprawdzie zaczęła jeść, ale była bardzo osłabiona. Sytuacja pogorszyła się na tyle, że trafiłyśmy do szpitala w Ełku. Tam dostała drgawek i została śmigłowcem przetransportowana do Olsztyna. Gdy dojechałam do szpitala, moja maleńka Aurelcia miała już ogoloną główkę i podłączony dren… Lekarze w Olsztynie wykryli w głowie mojej córeczki śmiertelnie groźnego guza. Dlatego, gdy tylko jej stan na to pozwolił, została przetransportowana do warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Co istotne, dramat dziewczynki rozegrał się błyskawicznie, bo w zaledwie tydzień. Miesiąc wcześniej była największą radością mamy – już się uśmiechała, bawiła i zaczynała mówić pierwsze słowa. Teraz to zupełnie inne dziecko. Pani Patrycja w najstraszniejszych snach nie spodziewała się, że będzie musiała żyć w koszmarze na jawie.
Guz Aurelki to bezlitosny przeciwnik. Dotychczasowe badania wykazały, że de facto jest zlepkiem kilku nowotworów, które sprawiają, że ów mutant charakteryzuje się aż 90-procentową złośliwością. W tej chwili lekarze rozkładają ręce i mówią, że dotąd nie mieli do czynienia z takim przypadkiem. Dają dziecku jednoprocentową szansę na przeżycie.
— Aurelka przyjmuje chemioterapię, ale nikt nie ma dla nas dobrych informacji. Córeczka w tej chwili albo leży bez ruchu, albo zachowuje się, jak noworodek. Nie podnosi się sama, nie siada. Ale zawsze mnie poznaje i pozwala się pogłaskać albo przytulić — mówi mama dziewczynki.
Z racji tego, że złośliwy konglomerat nowotworowy w główce Aurelii nadal jest dla lekarzy tajemnicą, jej rodzina widzi szansę na ratunek w pilnych badaniach podjętych w zagranicznej klinice. Zdesperowana mama walczy o życie córeczki - licząc się z presją czasu i wysokimi kosztami leczenia założyła ZBIÓRKĘ, gdzie apeluje o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli i wielkiego serca.
— Wierzę, że gdzieś na świecie jest ktoś, kto da Aurelce szansę na wyjście z tego koszmaru. Błagam – pomóż mi uratować życie Aurelki i wesprzyj zbiórkę… Czasu jest krytycznie mało!
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez