Mazury nie zatraciły pierwotnego, surowego piękna, zachowując wiele ze swej odległej przeszłości. Z podziwem patrzymy na ogromną, otwartą przestrzeń z usypanymi przez lodowiec pagórkami kemów i sandrów.
Perły jezior
Jedna z legend głosi, że przed tysiącami lat w tej krainie żyła piękna olbrzymka, która nosiła na szyi sznur wspaniałych pereł. Kto raz te perły zobaczył, zapominał o swoich kłopotach. Młody olbrzym zakochał się w tej ślicznej pannie i zapragnął się z nią ożenić, ale ta mu odmówiła i zaczęła uciekać przed nalegającym na ślub olbrzymem. W czasie ucieczki pękł sznur pereł, które rozsypały się po całych Mazurach, zamieniając w jeziora. W miejscu, gdzie spadła cała perła, powstały jeziora o kolistych kształtach. Tam, gdzie upadając, perła się rozbiła, powstały jeziora o nieregularnych zarysach. Perły mimo zamiany w jeziora zachowały swą tajemną moc do czasów współczesnych.
Chojki, jeglijki i suchary
W mazurskim krajobrazie jak okiem sięgnąć lasy mieszane z dużym udziałem chojek (sosen) i jeglijek (świerków). W wielu z nich zachowały się głazowiska stanowiące pamiątkę po zlodowaceniu. Wędrując po pachnących żywicą lasach, napotkamy drewnianą kapliczkę, którą na polanie postawili myśliwi ku czci świętego Huberta w intencji obfitych łowów. Zlewnie śródleśne i torfowiskowe zdobią niewielkie dystroficzne jeziorka zwane sucharami. Charakteryzuje je niska produktywność, są zimne, ubogie w organizmy żywe, praktycznie pozbawione ryb. Na wodach tych jeziorek występują małe pływające wyspy - torfowcowe pło, składające się zazwyczaj z mchów torfowców. Wyspy mają kształt kolisty i średnicę 5-20 metrów. W środku takiej wyspy rosną pojedyncze drzewa. Duże połacie mazurskiego obszaru zajmuje roślinność torfowiskowa oraz błotna. Patrząc na trzęsawiska, nie można oprzeć się wrażeniu, że wehikuł czasu przeniósł nas w czasy odległego karbonu.
Krzyże i świątynie
W krajobraz Mazur wplecione są stare cmentarze, ślady bliższej nam przeszłości niż okres lodowcowy. Często są to jedynie smutne pozostałości cmentarzy ewangelickich, prawosławnych czy żydowskich. Cmentarzy wiejskich, wojennych i rodowych. Kilka żeliwnych krzyży i tablic nagrobnych, bo tylko tyle po dawnych mieszkańcach dotrwało do dziś. Mazury mają cenne, uznane zabytki sakralne.
Jednym z najbardziej znanych zabytków architektury barokowej północno-wschodniej Polski jest Sanktuarium Maryjne w Świętej Lipce. Zespół architektoniczny składa się obecnie z kościoła, krużganków oraz klasztoru i posiada różnorodną dekorację, zachowaną w stanie niewiele zmienionym od XVII w. Wcześniej na tym miejscu stała kapliczka z cudowną figurką Madonny. Od średniowiecza ściągały tu rzesze pielgrzymów nie tylko z Warmii, ale i z innych rejonów. Największą atrakcją bazyliki w Świętej Lipce są pięknie brzmiące organy z ruchomymi figurami.
W podmrągowskim Szestnie znajduje się gotycki kościół z drugiej połowy XV w, w niektórych fragmentach sięga pierwszej połowy XIV wieku. Najstarszą część kościoła stanowi potężna wieża pochodząca z XIV wieku o charakterze obronnym. Obecny wystrój wnętrza ma charakter barokowy. W wyposażeniu kościoła na uwagę zasługuje ołtarz główny, ambona, organy, ławki i stropy pokryte kasetonową polichromią.
We wsi Boże stoi nieczynna murowana kuźnia z... arkadami. Zabytkowe drewniane chałupy możemy zobaczyć w niektórych wsiach mazurskich np. w Wojnowie i Popielnie. Ciekawymi budowlami są wiatraki typu holenderskiego, jak ten w Rynie z 1873 roku obecnie w trakcie odbudowy. Najdawniejsze wiatraki napędzane oczywiście wiatrem, pełniły funkcję młynów zbożowych, tartaków i przepompowni wody.
Krzyżackie i niemieckie ślady
Pasjonaci historii mają wiele do zwiedzania, wszak Mazury to kraina średniowiecznych zamków krzyżackich. Krzyżacy już w początkach swego panowania na tych terenach poznali strategiczne znaczenie mazurskiego polodowcowego krajobrazu. Przez wieki wykorzystywali obronne walory jezior i kanałów. Budowali swoje zamki właśnie na przesmykach rozdzielających jeziora. Najstarsze ślady fortyfikacyjnych umocnień na mazurskiej ziemi pochodzą z końca pierwszego tysiąclecia naszej ery, ostatnie sięgają czasów nowożytnych związanych z II wojną światową. Wśród fortyfikacyjnych zabytków do najbardziej znanych należą ruiny Wilczego Szańca w Gierłoży, będącego główną kwaterą Hitlera w latach 1941-1944, potężne bunkry w Mamerkach, a także najstarsza i zarazem najlepiej zachowana w północnej Polsce pruska twierdza Boyen w Giżycku. Twierdza powstała w latach 1844 – 1856 jako obiekt blokujący strategiczny przesmyk pomiędzy jeziorami Niegocin i Kisajno. Dziś jest ośrodkiem kultury.
Innym zabytkiem są żelbetowe wiadukty kolejowe w Stańczykach. Mosty miały być częścią strategicznej linii kolejowej łączącej Prusy Wschodnie z Królewcem. Są najwyższymi mostami kolejowymi w Polsce.
Atrakcją turystyczną jest zwalony most w Grądach Kruklaneckich. W latach 1908 – 1915 był drugim co do wielkości wiaduktem kolejowym po Stańczykach. W roku 1910 wycofujące się wojska rosyjskie wysadziły go w powietrze. Odbudowany, przetrwał II wojnę. Był strategicznym elementem linii kolejowej łączącej Kruklanki z Oleckiem. Wycofujące się z Mazur wojska niemieckie zaminowały wiadukt, ale go nie wysadziły. Dokonali tego okoliczni mieszkańcy w obawie przed grabieżą wojsk rosyjskich.
Czas uwięziony w kamieniach
Czas uwięziony w kamieniach zatrzymał się w swoim nieodwracalnym biegu. Wiele polodowcowych kamieni chowa w sobie kopalne szczątki sprzed tysięcy lat, stanowiące portrety dawnych organizmów. Inne pojedyncze ogromne głazy, nazywane „świętymi kamieniami” były w przeszłości miejscami kultu dawnego plemienia Galindów, pełniąc funkcję ołtarzy ofiarnych. Największy taki głaz zwany „diabelskim kamieniem” znajduje się na pograniczu Mazur i Warmii w małym miasteczku Bisztynek. Głaz ma wysokość do 3,16 m i obwód do 28 m. Drugi ołtarz ofiarny o wysokości 2 m i odwodzie 12,15m leży nad Śniardwami na półwyspie Kusnort. Pruskie plemię Galindów czciło obiekty martwej natury, ale również zwierzęta i rośliny. Szanowało przyrodę i traktowało ją jak świętą. Dzięki temu natura oparła się negatywnym skutkom upływającego czasu. Obecnie wiele mówi się o życiu w zgodzie z naturą, bo zdaliśmy sobie sprawę ze znaczenia przyrody dla naszego życia. Jednak nie czcimy natury tak, jak to czynili Galindowie. Mazurskie tereny cenne przyrodniczo warte są ścisłej ochrony, ale z drugiej strony ulegają ogromnej antropopresji. Jeśli chcemy zachować naturę dla następnych pokoleń w obecnym stanie, musimy pogodzić się z ograniczeniem naszej ekspansji. Musimy szukać takich rozwiązań ochroniarskich, które będą godzić interes przyrody z interesem ludzi. Zrozumieliśmy, że bardziej opłaca się nam nie psuć tego wszystkiego, co nadal funkcjonuje zgodnie z odwiecznymi prawami, niż później usiłować naprawiać to, czego naprawić się już nie da…
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez